- Najbardziej mi się podobało to, że w orzeczeniu trybunału padło zdanie o zbrodni wojennej. Uważam bowiem, że Katyń to była zbrodnia wojenna, a nie zbrodnia kryminalna, jak sądzi Główna Prokuratura Wojskowa w Rosji. W orzeczeniu podano także informację, że Rosja nie ma obowiązku wznawiać śledztwa, co mi się nie podobało. W Rosji panuje opinia, że po dołączeniu tego kraju do Konwencji Praw Człowieka w 1998 r. w śledztwie katyńskim nie pojawiły się nowe wątki. - Nie zgadzam się z tym - mówi Pamiatnych. - Uważam, że są nowe wątki. Radziecko-rosyjskie śledztwo rozpoczęte w 1990 r. na początku dotyczyło tylko jeńców wojennych z trzech obozów: Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa. Nie znano jeszcze wówczas decyzji Biura Politycznego, którą odnaleziono dopiero jesienią 1992 r. Wyszło wówczas na jaw, że na mocy decyzji z 5 marca 1940 r. rozstrzelano 7300 innych osób z tzw. listy ukraińskiej i listy białoruskiej - ta ostatnia nie jest znana do dziś. W 2004 r. śledztwo przerwano, choć nie dołączono do niego wspomnianych wątków. Główna Prokuratura Wojskowa uznała mord za przejaw nadużycia władzy przez wojskowych, a nie zbrodnię wojenną. Utajnienie akt śledztwa katyńskiego przez Rosję uważam za kompletny absurd; nie ma dla tego żadnego wytłumaczenia".