Gdzie polski budowlaniec znajdzie pracę?
Najgorszy okres dla branży budowlanej już minął - twierdzą przedstawiciele agencji rekrutacyjnych. Czy kolejni fachowcy wyjadą z kraju?
Kryzys sprawił, że diametralnie zmieniła się sytuacja na rynku nieruchomości. Dziś już nie ma takiego zapotrzebowania na nowe mieszkania, bo sporo lokali stoi pustych. W ciągu ostatnich miesięcy znacznie spadły ceny domów (m.in. w Wielkiej Brytanii czy Irlandii), ale uzyskanie kredytu w banku jest trudniejsze. - Tempo inwestycji w różnych sektorach gospodarki uległo spowolnieniu, więc firmy dysponują mniejszą liczbą ofert zatrudnienia dla pracowników budowlanych. Jednocześnie wymagania stawiane kandydatom zdecydowanie wzrosły - mówi Krzysztof Augustowski z agencji rekrutacyjnej Mesterjobb. Część pośredników oferuje jedynie krótkoterminowe kontrakty (na kilka tygodni lub miesięcy) i gorsze stawki godzinowe w porównaniu do zeszłego roku.
Tylko dla orłów
Kilka lat temu wystarczyły w zasadzie tylko chęci, aby znaleźć zatrudnienie w budownictwie. Trwał boom, więc chętnie przyjmowano również młodych oraz niedoświadczonych. - Dziś preferowani są kandydaci z wykształceniem kierunkowym i ważnymi uprawnieniami do wykonywania zawodu - mówi Marek Damm z firmy BBT. Jednak nawet kilkuletnie doświadczenie nie musi być przepustką do szybkiego zdobycia etatu na obczyźnie.
- Norwescy pracodawcy mają mniej wolnych stanowisk, dlatego zwracają szczególną uwagę na kwalifikacje zawodowe oraz umiejętności językowe. Do niedawna można było słabo mówić po angielsku, a teraz konieczna jest już znajomość norweskiego na dobrym poziomie - podkreśla Krzysztof Augustowski.
Myśląc o kontrakcie w Belgii, trzeba posługiwać się językiem angielskim, francuskim lub niemieckim w stopniu komunikatywnym. Coraz rzadziej wysyłane są kilkuosobowe brygady, w których przynajmniej jeden pracownik pełni rolę tłumacza. Wiek specjalisty nie ma większego znaczenia dla rekrutujących, ale trzeba dostarczyć aktualne zaświadczenie o stanie zdrowia wydane przez lekarza medycyny pracy.
Szpachla do ręki
Sporo budowlańców ma wysokie mniemanie o sobie. Przedstawiają się jako złote rączki lub wybitni fachowcy, a faktycznie niewiele potrafią. - Osoby, które wybierają naszą firmę, najpierw pracują na budowach na terenie całego kraju. Etap ten trwa zazwyczaj od tygodnia do miesiąca - informuje Wojciech Orzechowski z Bessy Polska Sp. z o.o. W tym okresie można zobaczyć, jak kandydat radzi sobie z określonymi zadaniami, oraz ocenić jego współpracę z pozostałymi specjalistami. - Dokładnie sprawdzamy wszystkie dokumenty przesłane przez kandydata. Kontaktujemy się też z jego byłymi przełożonymi, aby porównać ich opinie z informacjami zawartymi w CV, liście motywacyjnym czy referencjach - mówi Krzysztof Augustowski. Niektórzy pracodawcy organizują testy praktyczne na zakończenie rozmów rekrutacyjnych. Wówczas trzeba wykonać proste czynności, np. pomalować kawałek drewna, wywiercić otwór lub zespawać wskazane elementy.
Światło w tunelu
Mimo kryzysu na mapie Europy można znaleźć szereg ważnych inwestycji. Z pewnością należy do nich zaliczyć Gotthard Base Tunnel, powstający w Szwajcarii od 1998 r. Długość tunelu wyniesie ok. 57 km, a wszystkich nitek - ok. 153 km. - To jedno z największych przedsięwzięć konstrukcyjnych na świecie. Od marca 2010 r. będziemy mieć kontrakty dla ok. 600 wykwalifikowanych elektryków, którzy znają język niemiecki przynajmniej w stopniu komunikatywnym - mówi Marek Damm.
Szczególne miejsce zajmuje także Londyn. To w brytyjskiej stolicy odbędą się w 2012 r. Letnie Igrzyska Olimpijskie. Do prac nad obiektami sportowymi zaangażowano już wiele doświadczonych ekip. Jednak w przyszłym roku zakres robót się powiększy i utworzone zostaną dodatkowe etaty. Wtedy wszystkich zatrudnionych będzie w sumie 11 tys. osób. W najbliższych miesiącach powinny pojawiać się oferty m.in. dla murarzy, stolarzy, elektryków, hydraulików, inżynierów (różne specjalności), pracowników ochrony oraz pracowników administracyjnych.
Pieniądze jak magnes
W kraju powstają kolejne obiekty (m.in. inwestycje związane z Euro 2012), ale wielu fachowców myśli o pakowaniu walizek. - Np. na belgijskich budowach jest lepszy sprzęt, a i praca przebiega spokojniej. Przepisy BHP są bardziej respektowane, a pozycja związków zawodowych znacznie mocniejsza - wylicza Wojciech Orzechowski. Jednak na wyobraźnię działają przede wszystkim pieniądze, choć wielu pracodawców oferuje niższe stawki niż rok temu. - Wówczas w Norwegii spawacze otrzymywali 160-180 koron norweskich brutto na godzinę, a teraz przeważnie 140 (70 zł). Przeciętne stawki dla pracowników budowlanych wynoszą 135 koron (68 zł) brutto na godzinę - wyjaśnia Krzysztof Augustowski.
W Belgii zarobki wahają się od 8,5 do 13 euro (38-59 zł) brutto na godzinę. Elektrycy powyżej 30. roku życia zaangażowani przy Gotthard Base Tunnel otrzymają 30 franków szwajcarskich (90 zł) brutto na godzinę. - Do tego jeszcze trzy darmowe posiłki dziennie. Ponadto pracodawca pokrywa połowę kosztów związanych z zakwaterowaniem - mówi Marek Damm.
Nadchodzi przełom?
- Branża budowlana powoli wychodzi na prostą, co wcale nie oznacza, że wszyscy doświadczeni kandydaci bez problemu znajdą pracę za granicą. Wprawdzie sytuacja jest już lepsza niż 4, 5 miesięcy temu, ale wciąż znacznie gorsza w porównaniu do analogicznego okresu w ubiegłym roku - analizuje Krzysztof Augustowski. W poprzednich latach wysyp ofert pracy następował wczesną wiosną, a ostatnio był zastój. Przedsiębiorstwa skupiły się na szukaniu oszczędności zamiast przyjmowania kolejnych specjalistów czy inicjowania nowych projektów.
- Skala kryzysu w państwach Europy Zachodniej jest znacznie większa niż w Polsce. Z dnia na dzień stanęły budowy wielu obiektów i nikt dokładnie nie wie, kiedy inwestycje zostaną wznowione - mówi Wojciech Orzechowski. Wcześniej też dochodziło do wstrzymywania robót, jednak głównie ze względu na ciężkie warunki atmosferyczne. Wysokie bądź niskie temperatury, opady deszczu lub śniegu zawsze potrafią skutecznie pokrzyżować plany nawet doświadczonym ekipom.
Marcin Gazda