Wniosek 17 czeskich senatorów, który zaskarżyli traktat do trybunału, zdaniem "FT", "zwiększa szanse, że nawet jeśli Irlandia zagłosuje "za", to traktat wejdzie w życie grubo po początku 2010 roku, a może i w ogóle". Dziennik przypomina, że prezydent Czech Vaclav Klaus zapowiedział, iż nie podpisze dokumentu, zanim trybunał nie zdecyduje, czy traktat jest zgodny z czeską konstytucją. Gazeta wskazuje na ewentualność, że trybunał będzie tak długo przygotowywać opinię, iż Praga nie zaaprobuje traktatu przed wyborami parlamentarnymi w Wielkiej Brytanii w czerwcu 2010 r. Tymczasem prowadzący w sondażach konserwatyści sugerowali, że jeśli wygrają, a traktat nie będzie jeszcze obowiązywał, to zwołają w jego sprawie referendum, w którym, jak się spodziewają, zostanie odrzucony. "Niektórzy przedstawiciele UE mają nadzieję, że jeśli rezultatem (referendum) w Irlandii będzie wyraźne "tak", to (prezydent Czech Vaclav) Klaus może zadziwić wszystkich i obwieścić niezwłocznie, że mimo wszystko podpisze traktat" - sugeruje "FT". Przypomina, że w Polsce prezydent Lech Kaczyński zapowiedział, iż traktat podpisze, jeśli poprą go Irlandczycy. Jednak zdaniem dziennika taki bieg wypadków w Czechach jest w świetle wniosku czeskich senatorów mniej prawdopodobny. Chociaż sondaże w Irlandii wskazują na aprobatę dla traktatu, to "w geograficznym centrum Europy walka o Lizbonę dalece się nie skończyła" - wskazuje "Financial Times". Przypomina, że niektórzy deputowani Parlamentu Europejskiego chcą, by Czechy zostały pozbawione unijnego komisarza, jeśli przyczynią się do fiaska traktatu.