Wprawdzie członkostwo Ukrainy w NATO także za rządów prozachodniego Juszczenki wyglądało na perspektywę bardzo odległą, zwłaszcza po ataku Rosji na Gruzję, ale ubiegłotygodniowe ukraińsko-rosyjskie porozumienie w sprawie dalszego korzystania z portu w Sewastopolu po upływie pierwotnego terminu dzierżawy w 2017 roku "skutecznie storpedowało starania w tym kierunku" - zaznacza gazeta. Obok pogrzebania nadziei na członkostwo Ukrainy w NATO, porozumienie ukraińsko-rosyjskie - zdaniem "FT" - przesuwa Ukrainę na Wschód nie tylko politycznie, ale również w takich dziedzinach jak współpraca w wykorzystaniu energii nuklearnej. Gazeta wskazuje, iż rosyjska oferta dostarczenia Ukrainie gazu po niższej cenie zostanie dobrze odebrana przez Ukraińców w okresie kryzysu gospodarczego, ale "jest krokiem wstecz, cementującym zależność Ukrainy od dostaw tanich źródeł energii z Rosji". Według "FT" Rosja znów zyskała potężny instrument oddziaływania w razie sporów między rządami obu państw. Jedynym sposobem pozbawienia Rosji tego instrumentu jest płacenie przez Ukrainę pełnej, rynkowej ceny za gaz. "Droga, którą obrał Janukowycz budzi rozczarowanie, ale nie jest zupełnym zaskoczeniem. Zawsze sprawiał on wrażenie, iż w Moskwie czuje się lepiej niż w Brukseli. Może też twierdzić, iż do zbliżenia z Rosją pchnęła go gospodarcza konieczność, a nie względy ideologiczne" - zauważa "Financial Times" przypominając, iż w 2009 roku gospodarka Ukrainy skurczyła się o 15 proc. "FT" przyznaje, iż Ukraińcy rozczarowali się do poprzedniego, prozachodniego prezydenta Juszczenki, jednak zdaniem gazety większość Ukraińców wciąż widzi swą przyszłość w UE. Ukraińsko-rosyjskie porozumienie w sprawie przedłużenia dzierżawy baz wojskowych na Krymie i obniżenia cen gazu czyni jednak realizację tych aspiracji mniej prawdopodobną.