Fala gorąca w USA. Rośnie liczba ofiar śmiertelnych
Upały panujące w USA odpowiedzialne są za śmierć co najmniej 27 osób w kilku stanach - poinformowała w sobotę telewizja Fox News. Fala gorąca z temperaturami powyżej 100 stopni Fahrenheita (37,7 st. Celsjusza) przesuwa się ze Środkowego Zachodu USA nad wschodnie wybrzeże.
Ofiary śmiertelne upałów to przede wszystkich ludzie starsi, samotnie mieszkający w domach bez systemu chłodzenia, a także osoby cierpiące na choroby układu krążenia.
W stanie Wirginia wysokie temperatury były przyczyną śmierci co najmniej 10 osób. Władze Chicago informują o sześciu zgonach spowodowanych panującymi od kilku dni rekordowymi upałami w tym mieście. Większość to osoby w podeszłym wieku.
W stanie Ohio w domach znaleziono zwłoki 70-letniego mężczyzny i dwóch starszych kobiet, 60-latki i 80-latki. Koroner z lokalnego biura poinformował, że przyczyną ich śmierci był atak serca spowodowany przegrzaniem organizmu. W budynkach, gdzie ich znaleziono, nie było klimatyzatorów. Temperatura w pomieszczeniach przekraczała 90 stopni Fahrenheita ( 32,2 st. Celsjusza). "Gdyby mieli system chłodzenia, przeżyliby" - stwierdził lekarz Jeff Lee.
Mieszkańców środkowych rejonów USA ostrzeżono przed możliwością przejścia kolejnych gwałtownych burz, z opadami gradu i bardzo silnym wiatrem. Tydzień temu podobne nawałnice, które najpierw przeszły nad wschodnim wybrzeżem, a potem nad stanami położonymi na Środkowym Zachodzie USA, poczyniły duże zniszczenia.
Wichura zniszczyła linie energetyczne. Usuwanie awarii, które pozbawiły prądu kilka milionów Amerykanów, trwa już od ponad tygodnia. Jeszcze w piątek ponad 350 tys. mieszkańców w 12 stanach i Dystrykcie Kolumbii nie miało prądu, z tego prawie 167 tys. w Wirginii Zachodniej, która najbardziej ucierpiała przejściu nawałnicy.
Mieszkańcy amerykańskiej stolicy w sobotę zostali ostrzeżeni przed kolejnymi rekordowymi upałami. "Spodziewamy się odczytów w przedziale od 100 do 105 stopni Fahrenheita ( 37,7 - 40,5 st. Celsjusza), ale temperatura odczuwalna wyniesie nawet 110 st. F. (ponad 43 st. Celsjusza)" - poinformowała synoptyk amerykańskiego Krajowego Biura Meteorologicznego Heather Sheffield. Ostrzegła także przed gwałtownymi burzami w niedzielę.
Tymczasem "Washington Post" pisząc o panujących upałach przypominał te z 1930 roku. Dziennik zauważył, że 82 lata temu klimatyzatory, chociaż wynalezione, były używane tylko przez nielicznych.
"Ludzie niewiele mogą zrobić z tym (upałem) oprócz tego, że mogą udać się nad wodę czy na basen, poszukać cienia, upajać się nadmierną ilością lodów i zimnych napojów i rozmawiać o pogodzie" - przypomniano archiwalny artykuł redakcyjny, który został opublikowany w "Washington Post" w 1930 roku.
Rekordowo wysokie temperatury na całym terytorium Stanów Zjednoczonych zanotowała w ciągu ostatnich 30 dni amerykańska Narodowa Administracja ds. Oceanów i Atmosfery (NOAA). "W okresie od 23 czerwca do 5 lipca padło 240 rekordów wszechczasów" - poinformowała synoptyk telewizji CNN Alexandra Steele.