Eksplozje na dworcu w Kraju Basków
Jeden lub dwa ładunki wybuchowe eksplodowały w nocy z niedzieli na poniedziałek na dworcu kolejowym w miejscowości Barakaldo w hiszpańskim Kraju Basków, powodując duże straty materialne. Nikt nie ucierpiał.
Siła eksplozji była tak duża, że z framug wyrwane zostały drzwi i okna. Strażacy przez kilka godzin gasili pożar. Wystąpiły zakłócenia w kursowaniu pociągów.
Minister spraw wewnętrznych baskijskiego rządu Javier Balza powiedział, że wybuchy mogły być dziełem separatystów baskijskich z ETA. Hiszpańskie media początkowo donosiły, że sprawcami zamachu byli członkowie organizacji młodzieżowej wspierającej ETA.
Burmistrz Barakaldo, Tontxu Rodriguez, oświadczył jednak, że do czasu zakończenia śledztwa jest za wcześnie na wskazywanie sprawców. - To nie jest droga do pokoju i wolności. To tylko utrudnia codzienne życie zwykłym ludziom - dodał.
W niedzielę aresztowano 18 zbiegłych z więzienia członków młodzieżówki ETA, uznanej w ubiegłym miesiącu przez Sąd Najwyższy za organizację terrorystyczną. Hiszpańskie radio sugerowało, że nocne zamachy mogły być odwetem za zatrzymania.
W zamachu dokonanym przez baskijskich separatystów 30 grudnia ubiegłego roku zginęli dwaj Ekwadorczycy, a kilkadziesiąt osób zostało rannych. Zamach oznaczał zerwanie dziewięciomiesięcznego zawieszenia broni, ogłoszonego w marcu zeszłego roku, po 38 latach zbrojnej walki o oderwanie Kraju Basków od Hiszpanii. W konflikcie zginęło dotąd ponad 800 ludzi.
INTERIA.PL/PAP