Do tragedii doszło w sobotę o świcie, a jej świadkiem był funkcjonariusz policji więziennej. Przy moście w centrum Wiecznego Miasta zobaczył mężczyznę, wrzucającego do rzeki płaczące dziecko. Policjant był na tyle daleko od tego miejsca, że nie zdążył zapobiec nieszczęściu. Zawiadomił karabinierów, którzy wkrótce potem zatrzymali mężczyznę na podstawie rysopisu, sporządzonego dzięki relacji świadka. Sprawca błąkał się po ulicy, próbując się schować. Przyznał, że wrzucił synka do Tybru po awanturze z żoną na temat opieki nad nim. Okazało się, że był wcześniej karany, między innymi za handel narkotykami. W czasie wielogodzinnych poszukiwań dziecka nie udało się odnaleźć. Aresztowany mężczyzna zeznał, że po kolejnej awanturze z żoną poszedł do jej rodzinnego domu, gdzie wyrwał synka z rąk babci i uciekł z nim. Dobiegł do nabrzeża, skąd wrzucił go do Tybru. Swój gest tłumaczył tym, że opieka nad dzieckiem była przedmiotem nieustannych rodzinnych awantur.