"Donald Tusk chce pogrzebać europejski sen"
Polski przewodniczący Rady Europejskiej zaczynał kadencję jako euroentuzjasta. Dziś postuluje wstrzymanie dalszej integracji europejskiej i znajduje uznanie w rządach państw Wspólnoty. Ciekawą analizę roli Donalda Tuska w kreowaniu nowej, pragmatycznej wizji Unii Europejskiej kreśli serwis Politico.
"Donald Tusk chce pogrzebać europejski sen" - czytamy.
"Przewodniczący Rady Europejskiej propaguje przesłanie, które jeszcze niedawno brzmiałoby zdumiewająco, biorąc pod uwagę, że jest wygłaszane przez szefa unijnej instytucji. To przesłanie brzmi: musimy odpuścić europejski sen, przynajmniej w takiej formie, w jakiej był dotychczas definiowany" - ocenia publicysta Jacopo Barigazzi.
Były premier Polski został przedstawiony jako główny krytyk "federalistów", a więc tych, którzy rozwiązanie każdego kryzysu widzą w jeszcze głębszej integracji europejskiej, słowem: w tzw. Stanach Zjednoczonych Europy.
Ostatnie przemówienia Donalda Tuska ocenione zostały jako próba przeciwstawienia twardego realizmu różnorakim europejskim utopiom.
"Takie przyziemne podejście przewodniczącego Tuska, dotyczące zwłaszcza kryzysu migracyjnego, jest raczej miłe Paryżowi, a także innym europejskim stolicom. O to właśnie chodzi - o realistyczną ocenę tego, co możemy zrobić" - powiedział Pierre Vimont, ceniony francuski dyplomata.
Donaldowi Tuskowi przypisuje się "odebranie" sprawy kryzysu migracyjnego Komisji Europejskiej i przesunięcie ciężaru decyzyjnego w stronę europejskich rządów. Ponadto zmieniło się podejście dominujące w UE: dziś priorytetem jest zatrzymywanie napływu uchodźców, a nie sprawne rozdzielanie ich między państwa. Tuskowi przypisuje się wciągnięcie do głównego nurtu dyskusji na temat uchodźców m.in. Viktora Orbana, kosztem dominującej do tej pory Angeli Merkel.
Nowy, eurosceptyczny Tusk, jak czytamy w analizie, ma być również odpowiedzią na rosnące antyunijne nastroje m.in. we Francji i w Wielkiej Brytanii.
(mim)