Do dymisji za sprzedaż akcji
Deputowani do Knesetu zażądali we wtorek dymisji szefa izraelskiego sztabu generalnego Dana Haluca. Nie chodzi im jednak wcale o kontrowersyjną strategię wojenną, lecz o akcje, które szef sztabu generalnego sprzedał pierwszego dnia ofensywy przeciwko Hezbollahowi w Libanie.
Po wybuchu konfliktu zbrojnego (zakończonego 14 sierpnia, przynajmniej tymczasowo, zawieszeniem broni) kursy akcji spadły w Izraelu średnio o 25 proc.
Haluc twierdzi, że jego transakcja nie miała absolutnie żadnego związku z izraelską ofensywą. Zapewnia, że zdecydował się sprzedać akcje, ponieważ od dawna na nich tracił, a poza tym, kiedy podejmował decyzję, nie spodziewał się, że będzie wojna.
Te wyjaśnienia nie przekonały niektórych deputowanych. Dwóch z nich zażądało dymisji szefa sztabu, trzeci - wszczęcia śledztwa przez prokuraturę. - Kiedy kraj stał w ogniu, jego interesowały tylko własne inwestycje - powiedziała prasie deputowana Colette Awital.
Haluc jest pierwszym generałem lotnictwa na czele wojsk izraelskich, składających się głównie z sił lądowych. Jego decyzja o użyciu na wielką skalę lotnictwa i pocisków rakietowych do ataków na Liban była w Izraelu krytykowana, ponieważ nie doprowadziła do zniszczenia Hezbollahu.
INTERIA.PL/PAP