"Obrońcy wartości demokratycznych w Europie czują ulgę w związku z wyborami w Stanach Zjednoczonych, gdyż którykolwiek z kandydatów by wygrał, zmiana będzie na lepsze" - pisze dziennik we wtorkowym wydaniu internetowym. "Trudno o inną prezydenturę amerykańską z fatalniejszym bilansem od tej, na której czele stał George W. Bush, dlatego superwtorek jest przeżywany z nadzieją" - komentuje dziennik. Jednak "El Mundo" nie jest obojętny na wynik wyborów i gdyby mógł głosować, wybrałby demokratycznego kandydata Baracka Obamę. "Wychodzimy z założenia, że Europie dobrze się powodzi, kiedy dobrze powodzi się Stanom Zjednoczonym - argumentuje dziennik. - Tymczasem Obama wykazał większe od McCaina kwalifikacje do objęcia urzędu prezydenta, większą dyscyplinę, inteligencję, wizję przyszłości, zdolność do kompromisu (kilka ważnych miejsc w swoim rządzie przydzieli Republikanom) i większe opanowanie". "Wobec kryzysu gospodarczego rozwiał wątpliwości, kto mógłby wzbudzić większe zaufanie rynków i obywateli. I chociaż nie ma dużego doświadczenia politycznego, swoją karierą i sposobem prowadzenia kampanii wyborczej udowodnił, że ma istotne kwalifikacje potrzebne przywódcy" - dodaje gazeta. Istnieją jeszcze inne powody, aby uważać, że Obama jest lepszym kandydatem. Wybór czarnoskórego prezydenta, wywodzącego się z biednego środowiska, wytrąca z rąk argument tym, którzy kwestionują autentyczną demokrację w Stanach Zjednoczonych, czy możliwość realizowania "amerykańskiego marzenia" (każdy może dojść do tego, czego chce, jeżeli jest pracowity i utalentowany) - pisze "El Mundo". Afroamerykanin na czele rządu Stanów Zjednoczonych nie wyeliminuje wprawdzie napięć rasowych, ale przyczyni się do ich pomniejszenia i pokaże reszcie świata, zwłaszcza tego mniej rozwiniętego, "przyjemną twarz" - uważa hiszpański dziennik. "El Mundo" zwraca uwagę, że chociaż obaj kandydaci wyrazili wolę prowadzenia bardziej multilateralnej polityki od swojego poprzednika, to intencje Obamy wydają się bardziej wiarygodne. "Na przykład, McCain mówił, że byłby gotów zbombardować Iran przed rozpoczęciem rozmów z jego liderami, podczas gdy Obama wolał najpierw negocjować wstrzymanie przez ten kraj programu nuklearnego, i zastosować siłę tylko w przypadku fiaska rozmów" - przypomniał dziennik. Obama - charyzmatyczny mówca - jest bardziej zdolny do stosowania "miękkiej siły perswazji", zanim odwoła się do siły akcji militarnych. W kwestii Iraku reprezentuje opcję bardziej pragmatyczną od kandydata republikańskiego, który w zasadzie kontynuowałby politykę George'a W. Busha, z tą samą obsesją na punkcie "zwycięstwa". Obama obiecał stopniowe wycofanie wojsk z Iraku, ale nie podając kalendarza, choć miałoby to efekt populistyczny - wskazuje "El Mundo". Celem Obamy jest skoncentrowanie się na Afganistanie, gdzie zażądał zwiększenia liczebności wojsk. Niewątpliwie stabilizacja Afganistanu jest priorytetowa dla zachodnich demokracji - podkreśla dziennik. Powołanie przez McCaina Sary Palin jako kandydatki na wiceprezydenta jest dodatkowym powodem do głosowania na Obamę - konkluduje "El Mundo". Ciekawostki związane z Obamą Osama na prezydenta? Skinheadzi planowali zamach na Obamę Muzycy reggae murem za Obamą Dziwna sprawa "Joe'go Hydraulika" Kłopotliwy "fan" Baracka Obamy