Dwa samoloty ratownicze musiały wycofać się z akcji z powodu wiatru wiejącego z prędkością 70 km/godz. Straż pożarna włączyła do akcji ratowniczej nowe modele śmigłowców, ale wieczorem ogień nadal nie został opanowany i strażacy muszą wciąż walczyć, lecz już bez wsparcia z powietrza. Trzech strażaków zostało rannych. Według wstępnego bilansu strat, spłonęły zakłady mleczarskie, a także wiele samochodów. Jeden z pożarów zagraża miasteczku Keratea położonemu zaledwie 50 km od stolicy. Pożar zaczął się w sobotę wcześnie rano i ogarnia szybko nowe tereny porośnięte wyschniętą trawą. Po południu straż walczyła już z ogniem w okolicach Pallini, Maratonu i Kalamos. Według strażaków, sytuacja jest "piekielna", a ognia w okolicach Keratei nie da się powstrzymać, dopóki nie dotrze on do brzegu morza - około 5 km na południowy zachód. Wieczorem z ogniem walczyło nadal 170 strażaków. Władze poinformowały, że przyczyną pożaru był prawdopodobnie wypadek. Walkę z żywiołem, obok silnego wiatru, utrudnia także upał. Od kilku dni w Grecji temperatura przekracza 36 stopni Celsjusza i - jak zapowiadają synoptycy - w najbliższym czasie pogoda się nie zmieni.