Co dalej z wielką przyjaźnią?
Relacja pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a ich największym sojusznikiem - Wielką Brytanią, niebawem straci stosunkowo na znaczeniu - spekuluje "Financial Times".
Dziennik podejrzewa, że wcześniejsze w stosunku do pierwotnych zamierzeń odejście T. Blaira z funkcji premiera może być częściowo związane z jego bliską relacją z prezydentem USA. Jednak Blair kwestii tej nie postrzega w ten sposób i zawsze podkreśla znaczenie dobrych kontaktów z Białym Domem.
Tymczasem "FT" podnosi kwestię charakteru relacji jego następcy z Waszyngtonem. Gordon Brown, będący głównym kandydatem na to stanowisko, zapewne nie będzie szukał taniego poklasku opinii publicznej poprzez celowe schłodzenie relacji z USA, gdyż gra w Iraku i Afganistanie toczy się o zbyt wysoką stawkę. Jednak osobistej relacji Bush-Blair nie da się odwzorować, zwłaszcza, że pociąga ona za sobą koszty polityczne. Zmienił się również klimat międzynarodowy: główny punkt ciężkości w polityce USA przesunął się z Europy na Bliski Wschód i Azję, zaś bezpieczeństwo Europy w mniejszym stopniu uzależnione jest od USA.
Według dziennika w ten nowy klimat usiłuje "wpasować się" lider konserwatystów David Cameron, który w niedawnym przemówieniu na forum British-American Project stwierdził, że jego kraj może być solidnym parterem USA bez popadania w niewolnicze uzależnienie.
"FT" zaznacza, że w chwili obecnej opinia publiczna niebezpiecznie się spolaryzowała. Niekorzystna jest sytuacja, w której niezgoda z polityką USA traktowana jest jako równoznaczna aprobata dla działań islamskich ekstremistów. Propozycje Camerona w zakresie "konserwatywnego liberalizmu" są jednak nieprzekonujące. Zdaniem brytyjskiego dziennika, niezbędna jest nowa koncepcja brytyjskiej obecności w świecie i sposobu realizacji założeń polityki brytyjskiej.
Propozycje Camerona w tym względzie nie są jak dotąd satysfakcjonujące. Również Brown będzie musiał zmierzyć się z tą kwestią. Prawdopodobnie postrzega on Wielką Brytanię jako pioniera zmian w walce z ubóstwem i zmianami klimatycznymi. Są to szlachetne zamierzenia, lecz pozostaną one jedynie w sferze planów, jeżeli zabraknie infrastruktury politycznej do ich realizacji - konkluduje "FT".
INTERIA.PL/MSZ
