"Chłop, bokser, wicepremier"
Pogardzany dotąd przez polityczne elity Andrzej Lepper został wicepremierem. Wytłumaczenie: inna koalicja nie była możliwa - podsumował ostatnie zawirowania w polskiej polityce holenderski "De Volkskrant".
Jak pogodzić mianowanie Leppera z programem PiS? Od założenia Samoobrony na początku lat dziewięćdziesiątych Lepper stał się enfant terrible polskiej polityki, mającym na swoim koncie niezliczone utarczki z prawem.
Nazwę jego partii można odbierać czasem w sposób dosłowny, czego przykładem może być fizyczna napaść Leppera na zajmującego upadłe gospodarstwo rolne komornika. Wśród elit politycznych stał się on persona non grata, zyskiwał jednak coraz większe poparcie wśród mieszkańców wsi - pisze gazeta.
Jego krytyka gospodarki wolnorynkowej świetnie wpisywała się w tęsknotę tego środowiska za komunizmem. Według Leppera wolny rynek i Unia Europejska są dla Polski zagrożeniem. W swoich nacjonalistycznych i antyliberalnych punktach program Samoobrony wykazuje pewne podobieństwa z programem konserwatystów. Główną przeszkodą w powstaniu koalicji były negatywne wypowiedzi Leppera pod adresem Kaczyńskich.
Fakt przyjęcia Leppera do rządu jest przede wszystkim wynikiem ciągnącego się konfliktu z PO. Należy wątpić, czy to małżeństwo z rozsądku długo przetrwa, choć Andrzej Lepper, odkąd pojawiła się szansa wejścia do rządu, wypowiada się bardziej powściągliwie. Zamierza on udowodnić, iż potrafi rządzić bez krzyków i protestów. Zapewne okaże się to jednak zbyt trudnym wyzwaniem dla kogoś, kto najbardziej w swoim żywiole czuje się na barykadzie.