Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Bush prosi o cierpliwość

Komentując raport Białego Domu o Iraku, prezydent George Bush zapewnił, że wojna wciąż jeszcze może być wygrana, i oświadczył, że o dalszej strategii zadecyduje po otrzymaniu we wrześniu raportu od dowódcy wojsk w Iraku, generała Davida Petraeusa.

/AFP

- Uważam, że możemy odnieść sukces w Iraku, i wiem, że musimy zwyciężyć - powiedział Bush w czwartek na konferencji prasowej w Białym Domu.

Raport Białego Domu, ogłoszony w czwartek, przedstawił mieszaną ocenę postępów na drodze do bezpieczeństwa, stabilizacji i pojednania politycznego, czynionych przez rząd w Iraku.

Z 18 punktów przyjętych jako miernik tego postępu, w ośmiu stwierdzono procesy pozytywne, ale w pozostałych uznano, że postęp jest niewystarczający. Negatywy dotyczą głównie sytuacji politycznej. W ocenie komentatorów raport jest i tak nadmiernie optymistyczny.

Bush jednak ponownie odrzucił wezwania do zasadniczej zmiany strategii, sprowadzające się do apelu o wytyczenie przynajmniej terminów redukcji wojsk w Iraku.

Odpowiadając na nasilające się głosy w Kongresie, że należy rozpocząć wycofywanie wojsk, ponownie podkreślił, że przedwczesna ewakuacja wojsk - tj. zanim dowódcy w Iraku uznają, iż sytuacja na to pozwala - utorowałaby drogę do przejęcia władzy w tym kraju przez islamistów związanych z Al-Kaidą.

- Poczekam, aż generał Petraeus wróci i przedstawi nam sprawozdanie z tego, co widział. Kiedy zaczniemy zmniejszać liczbę naszych wojsk w Iraku, nastąpi to tylko dlatego, że nasi dowódcy powiedzą, iż warunki na to pozwalają, a nie dlatego, że z sondaży wynika, że byłoby to korzystne z politycznego punktu widzenia - oświadczył Bush.

Zapytany, jak długo jest gotów prowadzić wojnę, która ma coraz mniejsze poparcie społeczeństwa, Bush odpowiedział, że będzie się kierował tym, co on sam uważa za słuszne.

- Rozumiem, że ludzie są zmęczeni tą wojną. Problem polega na tym, czy przemyśleli, jakie byłyby skutki pochopnego odwrotu. Czasami trzeba podejmować decyzje na podstawie tego, co się uważa za słuszne, a nie sondaży - mówił prezydent.

Podkreślił, że w Iraku działa Al-Kaida, a walka z nią jest "częścią szerszej wojny z dżihadystami".

- Ich celem jest wypchnięcie nas z tej części świata - dodał. Powtórzył następnie znane argumenty, że walka z islamistami jest "ideologiczną wojną XXI stulecia".

Uchylił się natomiast od odpowiedzi na pytanie, czy zamierza jeszcze bardziej zwiększyć liczbę wojsk w Iraku.

- Muszę tu polegać na opinii dowódców. Nie będę zgadywał, co mi zaleci generał Petraeus - powiedział.

Na konferencji prasowej prezydent poinformował też, że w sierpniu wyśle na Bliski Wschód ministra obrony Roberta Gatesa i sekretarz stanu Condoleezzę Rice. Będą oni usiłowali wznowić mediację w konflikcie izraelsko-palestyńskim.

INTERIA.PL/PAP

Zobacz także