Jak donosi popularna gazeta, Bruni-Sarkozy wzięła udział w czwartek w jednym z podparyskich szpitali w charytatywnym koncercie, zorganizowanym przez fundację jej imienia. Było to drugie pojawienie się małżonki prezydenta na oficjalnej imprezie od czasu, gdy urodziła ona 19 października ubiegłego roku córeczkę Giulię. Pytana o to, jaką rolę odegra w walce Sarkozy'ego o reelekcję, Pierwsza Dama zastrzegła, że jej mąż na razie oficjalnie nie ogłosił, że wystartuje w wiosennych wyborach. Bruni-Sarkozy dodała jednak, że jest gotowa wesprzeć starania małżonka o ponowną prezydenturę. "Będę mu towarzyszyć, cokolwiek postanowi. Jeśli moja obecność okaże się mu potrzebna, będę obok niego" - zapewniła. Pierwsza Dama dodała, że nigdy do tej pory nie brała udziału w mityngach wyborczych, ale będzie w nich uczestniczyć "tak często jak to tylko możliwe", jeśli jej mąż wystartuje w wyborach. Bruni-Sarkozy zauważyła przy okazji, że znany powszechnie z porywczego charakteru prezydent Sarkozy "staje się coraz bardziej spokojny, coraz mocniejszy". - Myślę, że on bardzo się zmienił, gdyż jest to funkcja, która zmieniłaby każdego. Nawet kamień czy drzewo - powiedziała Pierwsza Dama Francji. Zdementowała ona także oskarżenia zawarte w styczniowej publikacji tygodnika "Marianne". W artykule zarzucono Bruni-Sarkozy, że jako mianowana przez ONZ ambasadorka Światowego Funduszu na rzecz Walki z AIDS odpowiada za domniemane przelanie 3,5 mln dolarów, pochodzących ze zbiórki na cele charytatywne, na konto firm jej przyjaciół. Władze Funduszu określiły publikację jako "kłamliwą" i "żądną sensacji". "Ten artykuł jest pełen błędów i pomieszania różnych spraw" - ripostowała w "Le Parisien" Bruni-Sarkozy. Dodała, że w jej działalności charytatywnej "wszystko jest przejrzyste".