Jego głównym celem, wyznaczonym przez kwartet, jest wzmocnienie palestyńskich instytucji państwowych, ale nie obejmuje negocjowania traktatu pokojowego. Izraelczycy ciepło powitali byłego premiera, natomiast Palestyńczycy przyjęli go z pewnym chłodem, mówiąc, że kieruję się on uprzedzeniami. W poniedziałek po krótkiej wizycie w Jordanii, spotkał się z minister spraw zagranicznych Izraela Tzipi Livni, która stwierdziła, że teraz jest moment zwrotny w polityce na bliskim wschodzie. We wtorek Blair pojedzie do autonomii, gdzie spotka się z prezydentem Mahmudem Abbasem i premierem Salamem Fajjadem. Potem ma wrócić do Izraela na rozmowy z Ehudem Olmertem. Mandat udzielony Blairowi przez kwartet bliskowschodni obejmuje tylko pomoc w tworzeniu instytucji oraz pobudznie gospodarki, co nie oznacza, że są to łatwe zadania. W autonomii bezrobocie jest wysokie, standard życia niski, a do tego panuje ogromna korupcja. Dodatkowo misja Blaira jest komplikowana przez podziały istniejące wśród Palestyńczyków. Jedni na czele z prezydentem Abbasem skupiają się na Zachodnim Brzegu jordanu, a drudzy, rządzeni przez nieuznawany przez zachód Hamas, mają swe siedziby w strefie Gazy. Kwartet bliskowschodni nie pozwolił na rozmowy z Hamasem, do czasu, kiedy ten nie uzna prawa Izraela do istnienia oraz nie wyrzeknie się terroryzmu jako sposobu walki. Według liderów Hamasu takie postępowanie będzie błędem i dodają, że powinien naprawić pomyłkę jaką popełnił w czasie wizyty, którą odbył jeszcze jako brytyjski premier. - Jesteśmy gotowi na rozmowy z Blairem i nawet z kwartetem - mówi lider Hamasu Ismail Hanija.