Białoruś: Katoliccy księża zorganizowali festiwal rockowy
Pierwszy na Białorusi oficjalny chrześcijański festiwal rockowy odbędzie się w sobotę w Ostrowcu w obwodzie grodzieńskim z inicjatywy dwóch karmelitów - poinformował PAP jeden ze współorganizatorów, karmelita bosy Pawał Rudźman.
- Wystąpią cztery zespoły - dwa seminaryjne: "Ave" z Grodna i "Podych Ducha" z Pińska. Będą też dwa protestanckie zespoły młodzieżowe: z Brześcia i z Kobrynia. W sumie około 30 muzyków. Chcemy zająć się ewangelizacją przez muzykę - wyjaśnił ksiądz Pawał, który odpowiada za młodzież w dekanacie ostrowieckim.
Program festiwalu obejmuje także tańce integracyjne, konkursy. Przede wszystkim jednak siedem godzin koncertów, które zaczną się mszą i potrwają aż do godz. 12 w nocy.
Jak mówi ksiądz Pawał, już od kilku lat marzył, by zorganizować taki festiwal. - Do tej pory w białoruskich parafiach organizowano bez rozgłosu koncerty na jeden-dwa zespoły. My chcieliśmy to zrobić w sali państwowej - powiedział. Drugim współorganizatorem jest ksiądz Kaźmierz.
Koncertów będzie można posłuchać za darmo w sali kinoteatru "Ostrowiec", która może pomieścić 800 osób. Zgodę na jego zorganizowanie wydały władze lokalne.
- Nie będzie to polski Woodstock z Przystankiem Jezus, ale za parę lat kto wie? - mówi ksiądz Pawał.
- Sam grałem w zespole seminaryjnym. Teraz przyjadą moi koledzy z roku. Już są kapłanami. Będzie coś w rodzaju zlotu - mówi. Jak dodaje, gra na gitarze elektrycznej. - Ale najlepiej mi wychodzi na nerwach - zastrzega.
Festiwal jest organizowany próbnie, ale jeśli reakcja mieszkańców będzie pozytywna, to inicjatorzy chcą już latem zorganizować festiwal trwający 2-3 dni. - Wieczorem występowałyby znane zespoły, nie tylko z Białorusi, ale też z Polski, a w ciągu dnia chętni, którzy chcą się zaprezentować - mówi inicjator przedsięwzięcia.
Na festiwal przyjdzie ksiądz prawosławny z parafianami, nie wystąpi natomiast żaden zespół prawosławny. - Na Białorusi nie ma takich zespołów prawosławnych, a na ściągniecie ich z Ukrainy i Rosji byłoby potrzebne specjalne zezwolenie, na które się czeka pół roku, więc byśmy nie zdążyli - tłumaczy.
- Kolana nam się trzęsą, bo coś takiego odbywa się po raz pierwszy - wyznaje.