Berlin staje się fortecą. Policja spodziewa się zamieszek w Święto Pracy
Berlińska policja zapowiedziała, że w Święto Pracy na ulicach stolicy porządku będzie pilnowało wielu funkcjonariuszy. Wszystko to z obawy przed zamieszkami. W Noc Walpurgii - 30 kwietnia - w mieście jest około 3400 policjantów. 1 maja będzie ich około 6300 - informuje "Berliner Zeitung". Stolica Niemiec zamurowuje się i nie jest to nowy widok - pisze z kolei "Bild".

W Berlinie przed Świętem Pracy supermarkety, banki i inne obiekty barykadują się, zasłaniając okna drewnianymi panelami. Wszystko to z powodu prawdopodobnych ataków kostką brukową czy graffiti - donosi "Bild".
Berlin zbroi się przed Świętem Pracy
Z policyjnych analiz wynika, że "z dużym prawdopodobieństwem można spodziewać się użycia butelek, materiałów pirotechnicznych lub kamieni jako pocisków przeciwko funkcjonariuszom policji i pojazdom uprzywilejowanym". Atakowane mogą być także obiekty o charakterze "kapitalistycznym" i związane z "represjami" - wskazuje raport.
"Berliner Zeitung" podkreśla, że kraje związkowe wysyłają jednostki wsparcia do stolicy. Do Berlina skierowano także policję federalną.
- Będziemy rozmieszczać się w mieście i reagować w razie potrzeby - powiedziała rzeczniczka policji Anja Dierschke. - Zagwarantujemy wolność zgromadzeń i będziemy ścigać przestępców - dodała.
Berlin z podobną sytuacją mierzy się nie pierwszy raz. Co ciekawe, 6300 funkcjonariuszy to nie najwięcej jak do tej pory. W 2019 roku mundurowych było około 7000, a w 2016 - 6500.
Kto będzie protestował w Berlinie?
"Bild" informuje, że największe ryzyko związane jest z demonstracją organizowaną przez Antifę, tzw. Czarny Blok. Może w niej uczestniczyć nawet 2,5 tys. osób, z których 500 zostało zaklasyfikowanych przez policję jako agresywnych i skorych do stosowania przemocy.
Ponadto mają się odbyć protesty przeciwko nowym władzom miasta, które lewica postrzega jako krok wstecz.
W tym roku prawdopodobnym powodem wystąpień będzie także sytuacja w Izraelu. Ugrupowania palestyńskie i zwolennicy antyizraelskiego ruchu BDS w ostatnich latach brali już udział w demonstracjach "Migrantify".
"Berliner Zeitung" zaznacza, ze wśród punktów zapalanych jest także polityka klimatyczna, a policja bierze pod uwagę dotychczasowe protesty aktywistów w ocenie bezpieczeństwa stolicy.
Co gorsza, pisze "BZ", w tym roku również nie odbędzie się "My Fest". Po odwołaniu festiwalu z powodu pandemii, dzielnica Kreuzberg i organizatorzy nie mogli dojść do porozumienia w sprawie jego wznowienia. Wydarzenie przyciągało dziesiątki tysięcy osób i deeskalowało konflikty.