Aktywista przykleił się do asfaltu. Służby musiały użyć wiertarki udarowej

Oprac.: Sebastian Przybył
W niemieckiej Moguncji odbył się protest grupy ekologicznej "Letzte Generation" (Ostatnia Generacja - przyp. red.), polegający na blokowaniu dróg. Aby zapobiec przerwaniu akcji, aktywiści przykleili się do asfaltu. Jeden z nich użył jednak najprawdopodobniej zbyt mocnego kleju i nie mógł oderwać się od podłoża. Wskutek nieroztropnego działania na miejsce musiały przybyć służby, które użyły przecinaka i wiertarki udarowej, by oddzielić go od asfaltu - informuje portal "20minuten".

Podczas gdy policji udało się w przypadku trzech innych demonstrantów rozpuścić klej przy użyciu standardowych środków, do 38-letniego aktywisty z Mannheim trzeba było wezwać profesjonalny, ciężki sprzęt do cięcia asfaltu.
"Zdjęcia i nagrania pokazują pechowego demonstranta z dużym kawałkiem asfaltu, nadal przyklejonym do jego dłoni" - pisze 20minuten.
Niemcy: Aktywista przykleił się do asfaltu. Musiały przyjechać służby
W piątkowym proteście brało udział sześć osób, próbujących zablokować ruch w rejonie głównej arterii komunikacyjnej Moguncji w godzinach porannego szczytu. Do asfaltu przykleiło się czworo aktywistów. Akcja, jako wcześniej niezarejestrowana, została uznana przez władze miasta za nielegalną i rozwiązana.
Aktywiści zostali wielokrotnie poproszeni przez policję o opuszczenie drogi. "W przypadku trzech osób klej udało się zneutralizować za pomocą oliwy z oliwek użytej przez służby ratownicze z jednostki operacyjnej policji. Jednak 38-latka nie dało się oderwać. W tym celu asfalt musiał zostać pocięty przez pracowników ruchu drogowego za pomocą przecinaka i wiertarki udarowej" - opisuje portal.
Dopiero w wyniku tych działań udało się odczepić od nawierzchni aktywistę. Przypuszczalnie użył on do swojej akcji protestacyjnej szczególnie mocnego kleju przemysłowego - pisze "20minuten", dodając, że zdjęcia mężczyzny, do którego dłoni nadal przyklejony jest duży kawałek asfaltu, "robią furorę" w sieci.