Przypomniał, że główną osobą ze strony Bułgarii, która koordynowała cały proces, był prezydent Georgi Pyrwanow. "W tej sprawie kontaktowaliśmy się z 80 wywiadami, a współpracowaliśmy z dwudziestoma, w tym z Mosadem, i to bardzo aktywnie. Bardzo nam pomogli" - podkreślił. Przypomniał, że doradcą bułgarskiego wywiadu był Marc Allen z brytyjskiego MI6. "Znałem go zanim objąłem funkcję szefa wywiadu (w lutym 2003 r.). Allen był dyrektorem +Globalnych operacji+ w randze wicedyrektora MI6" - mówił Kirow. Dodał, że w 2005 roku Brytyjczyk przeszedł na emeryturę. "Bardzo nam pomógł. Umożliwił kontakt z szefem libijskiego wywiadu Musą Kusą w Trypolisie. Doszło do tego po osobistym spotkaniu Allena z (przywódcą Libii) Muammarem Kadafim i Kusą. Byliśmy dwukrotnie razem z gabinecie Kusy. Lecz w 2004 roku Kusa odszedł ze stanowiska. Spotykałem się z nim w Europie - w Paryżu, Rzymie i Londynie. Po naszym ostatnim spotkaniu w Londynie on wycofał się i przekazał sprawę w ręce Abdullaha Sanosiego, szwagra Kadafiego" - opowiedział Kirow. Szef wywiadu poinformował, że w okresie marzec 2004-marzec 2005 rok odwiedził Libię czterokrotnie. "Pomysł kontaktu z libijskim wywiadem padł ze strony brytyjskich kolegów. Przed pierwszym spotkaniem z Kusą byłem w Londynie. Potem w kontaktach pośredniczył szef hiszpańskiego wywiadu. Celem było ustalenie bezpośredniego tajnego kanału łączności z Trypolisem. Tym kanałem przekazywałem przesłania prezydenta (Pyrwanowa) do Kadafiego" - cytuje gazeta Kirowa. Generał Kirow podkreślił, że pomocy udzielili także Palestyńczycy i egipscy koledzy z szefem wywiadu gen. Omarem Sulejmanem. W sprawie pośredniczyli też Algierczycy, a z europejskich wywiadów również włoski, który "ma bardzo dobre kontakty z Libijczykami". "W gabinecie szefa włoskiego wywiadu gen. Polariego, spotkałem się raz z Kusą", mówił. Zwrócił uwagę, że Libijczycy nigdy nie przyjechali do Bułgarii, a wszystkie kontakty z nimi odbywały się za granicą. "W końcu lutego, na początku marca już wiedziałem, że sprawa jest zakończona i do końca lipca, najpóźniej na początku sierpnia pielęgniarki będą uwolnione" powiedział Kirow. Pięć bułgarskich pielęgniarek oraz palestyński lekarz przebywali w libijskim więzieniu przez ponad osiem lat. Uznano ich za winnych umyślnego zarażenia wirusem HIV 438 libijskich dzieci w szpitalu w Bengazi w 1998 r. W 2004 r. całą szóstkę skazano na karę śmierci; w grudniu 2006 r. wyrok potwierdzono. Na początku lipca Najwyższa Rada Sprawiedliwości Libii zamieniła karę śmierci na dożywotnie więzienie. Umożliwiło to ekstradycję skazanych do Bułgarii na podstawie dwustronnego porozumienia o pomocy prawnej z 1984 r. Wrócili do kraju tydzień temu.