Przystanek w gminie Chodów, nieopodal wielkopolskiej Kłodawy. Stojąca na nim kobieta czeka na autobus. W pewnym momencie podjeżdża auto osobowe, którego kierowca przedmiotem wyglądającym jak pistolet, puka w szybę od strony pasażera. Kiedy kobieta nie reaguje, otwiera drzwi po swojej stronie, wystawia przez nią broń i oddaje strzał w powietrze. Następnie z piskiem opon ucieka z miejsca zdarzenia. Przerażona kobieta ucieka do mieszkającej w pobliżu rodziny, relacjonuje co się stało, a jej bliscy wzywają policję. Sytuacja miała miejsce 29 stycznia. "Poszukiwania tego kierowcy ruszyły niemal natychmiast. Mężczyznę zidentyfikowano po kilku godzinach. Okazał się nim 33-letni mieszkaniec gminy Przedecz. Policjanci udali się do jego mieszkania" - relacjonuje w rozmowie z RMF FM sierż. sztab. Weronika Czyżewska z Komendy Powiatowej Policji w Kole. Policjanci tłumaczą, że poszukiwania nie były łatwe, bo młoda kobieta nie znała numerów rejestracyjnych samochodu, miała też problem ze wskazaniem koloru karoserii i marki wozu. Kilka godzin po zgłoszeniu mundurowi zapukali w końcu do drzwi 33-latka. "W domu 33-latka znaleziono dwie sztuki broni palnej oraz amunicję do nich, na które mężczyzna nie miał pozwolenia. Po niecałych pięciu godzinach od zdarzenia sprawca, o którym przy rozpoczęciu działań nie było nic wiadomo, znalazł się w policyjnym areszcie" - informują kolscy policjanci. Mężczyzna został przesłuchany przez prokuratora. Decyzją sądu trafił na dwa miesiące do aresztu. Za nielegalne posiadanie broni może mu grozić od 6 do 8 lat więzienia. Autor:Mateusz ChłystunOpracowanie:Joanna PotockaCzytaj na stronie RMF24