Plawgo nie biega, ale chce zostać mistrzem
Brązowy medalista mistrzostw świata z Osaki (2007) w biegu na 400 m przez płotki Marek Plawgo (Warszawianka) nie może od miesiąca normalnie biegać. Stosuje trening zastępczy, ale optymizm go nie opuszcza. W lipcu w Barcelonie chce zostać mistrzem Europy.
- Europa to nie jest świat i poziom rywalizacji w mojej konkurencji jest znacznie niższy. Stawianie sobie innego celu niż zdobycie medalu, byłoby w mojej sytuacji nie na miejscu. Poza tym muszę stanąć na podium, by mieć zapewnione odpowiednie przygotowania do igrzysk olimpijskich w Londynie - powiedział 29-letni lekkoatleta.
Plawgo zeszły sezon musiał spisać na straty z powodu kontuzji stopy. Operacja i późniejsza rehabilitacja wyeliminowały go z udziału w mistrzostwach świata w Berlinie. Ten rok rozpoczął pomyślnie. Dwa obozy w Zakopanem, potem w Spale i dwa trzytygodniowe zgrupowania w RPA (luty-marzec) napawały optymizmem. Jednak w ostatnim tygodniu pobytu w Pochefstroom naderwał mięsień zginacza palca.
- Na początku zastosowałem leczenie empiryczne, bo nie było wiadomo co mi dolega. Musiałem czekać do powrotu do kraju, by zdiagnozować uraz. Zazwyczaj leczenie takiej kontuzji trwa dwa do trzech tygodni. Nie chciałem jednak ryzykować i zdecydowaliśmy się z trenerem Janem Widerą na dłuższy odpoczynek od biegania - przyznał zawodnik, członek zarządu PZLA.
Wicemistrz Europy z 2002 roku uważa, że nie zmarnował tego czasu, a wręcz przeciwnie. - Trenowałem jeszcze mocniej - ocenił. - Cieszę się, że wracam już powoli do biegania, bo trenerowi do tego stopnia puściły wodze fantazji w wymyślaniu ćwiczeń zastępczych, że aż się bałem co będzie dalej - dodał.
Rower, basen, ergometry wioślarskie, siłownia - to tylko niektóre elementy, jakie Plawgo wykorzystał, by nie stracić zbyt wiele z wydolności, siły oraz wytrzymałości.
- Z treningów wracałem znacznie bardziej zmęczony, niż jakbym normalnie biegał na bieżni. Cieszę się, że ten okres chyba się kończy - powiedział.
Przez kontuzję musiał zmodyfikować plan startów. Nie zacznie, tak jak wcześniej planował, w maju w mityngach Diamentowej Ligi w Dausze i Nowym Jorku.
- Chcieliśmy w tym sezonie trochę wcześniej rozpocząć rywalizację. Nie uda się to jednak, więc zacznę tradycyjnie - 6 czerwca mityngiem w Bydgoszczy - zapowiedział.
Ostatni okres przed startami spędzi w Spale. We Wrocławiu, gdzie mieszka, nie ma odpowiednich warunków do treningu. - Na stadionie zamiast tartanu w wielu miejscach jest beton - wspomniał.
lawgo pozostaje optymistą i jest przekonany o tym, że prawie miesięczna przerwa w bieganiu nie przeszkodzi mu, by mógł stanąć na podium mistrzostw Europy.
- Medale zdobywałem zawsze wtedy, gdy coś mnie bolało w okresie przygotowawczym. Mam nadzieję, że ta reguła i tym razem się sprawdzi - zaznaczył.
INTERIA.PL/PAP