Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Rosyjscy blogerzy bliscy paniki. "Zaczęło się". Problem w tym, że się nie zaczęło

Rosyjskiej maszynie propagandowej zdarzają się coraz poważniejsze wpadki. Ostatnio tak zwani korespondenci wojennymi zbyt wcześnie ogłosili początek ukraińskiej kontrofensywy i teraz muszą to odwołać.

Rosjanie na spotkaniu z Władimirem Putinem z okazji rocznicy aneksji Krymu, Moskwa 2022
Rosjanie na spotkaniu z Władimirem Putinem z okazji rocznicy aneksji Krymu, Moskwa 2022/AFP

To rzadki przypadek, gdyż rosyjska propaganda od lat ma wizerunek sprawnej, dobrze naoliwionej machiny. W oczekiwaniu na szeroko zapowiadaną ukraińską kontrofensywę, w czwartek wieczorem ta machina najwyraźniej zawiodła. Kilku blogerów, którzy zajmują się propagandą wojenną, ogłosiło na komunikatorze Telegram początek ofensywy ukraińskiej.

W ich relacjach o lokalnych sukcesach armii ukraińskiej można było wyczuć obawy przed przełomem militarnym i ewentualną utratą terenów okupowanych przez Rosjan.

Doniesienia o rozpoczęciu przez Ukrainę ofensywy pojawiały się już wcześniej. Pochodziły od blogerów mających dziesiątki tysięcy obserwujących. Ale tym razem chodziło o tych, którzy grają w wyższej lidze.

Ton ich relacji nie był paniczny, ale bardzo temu bliski. Kiedy jednak okazało się, że nie była to spodziewana ukraińska kontrofensywa, w mediach społecznościowych pojawiły się masowe apele, by nie wpadać w panikę. Niektórzy z blogerów musieli się usprawiedliwiać i uspokajać mocno poruszoną opinię publiczną.

"Bojownicy! Czekaliśmy na to od miesięcy"

39-letni Jewgienij Paddubny jest długoletnim pracownikiem państwowych kanałów telewizyjnych Russia 1 i Russia 2. Pisze reportaże wojenne. W czwartek wieczorem Poddubny napisał o kilku udanych lokalnych ofensywach ukraińskich na wschodzie i swoich przewidywaniach, że nacisk na rosyjskie pozycje ma wzrosnąć także na południu. 

"Wychodzimy z założenia, że ruszyła kontrofensywa" - napisał Poddubny do około 900 tysięcy swoich użytkowników na Telegramie. Jego opinię podzielił inny propagandysta Siemion Piegow - twórca popularnego kanału WarGonzo, który śledzi grubo ponad milion użytkowników.

Dołączył do nich inny z pierwszej dziesiątki rosyjskich blogerów, Aleksander Koz - reporter gazety "Komsomolskaja Prawda". Początkowo miał wątpliwości, gdy usłyszał o rozpoczęciu ukraińskiej kontrofensywy i ruchu ukraińskich czołgów z Charkowa w kierunku rosyjskiej granicy. Uznałby to za dezinformację ze strony Ukrainy, gdyby "nie napisały o tym m.in. znane i sprawdzone osoby" - wyjaśniał Koz. 

Jego konkluzja: "Jak wiadomo, zaczęło się". Koz udostępnił między innymi inne wezwanie kanału Telegram do rosyjskich żołnierzy: "Bojownicy! Czekaliśmy na to od miesięcy. Nie ma odwrotu. Za wami jest wasza rodzina".

Ale już po kilku godzinach wiadomości te zostały skorygowane i pojawiało się słowo "może". "Zatem towarzysze, proszę, bądźcie spokojniejsi. Nie napisałem, że wróg maszeruje na Biełgorod. Czytajcie uważnie. Chodzi o aktywne przesunięcia uzbrojenia i techniki wojennej w rejonie Charkowa" - napisał Poddubny. 

Wcześniej informował o ruchach ukraińskich kolumn ze sprzętem wojennym w kierunku granicy z obwodem biełgorodzkim (Rosja - red.) i w kierunku Kupiańska (Ukraina, w pobliżu linii frontu - red.). Jego kolejny komunikat wygląda już jak próba usprawiedliwienia się i uspokojenia słuchaczy: "Jest wielu, którzy chcą wykorzystać faktyczną sytuację do wywołania paniki. Ale ja nie dałem do tego żadnego powodu. Raczej do czujności i sportowego gniewu".

Propaganda zawiodła. Dlaczego?

Późnym wieczorem na mediach społecznościowych krążyły już podobne komunikaty z różnych odcinków frontu. Informowały one, że sytuacja jest pod kontrolą. A próby przebicia się sił ukraińskich przez rosyjskie linie zostały ograniczone lub odparte.

Z kolei rosyjskie ministerstwo obrony pospieszyło z zaprzeczeniem wiadomości od blogerów, pisząc: "Doniesienia z niektórych kanałów Telegramu, że na różnych odcinkach doszło do 'przełamania obrony' nie są prawdziwe".

Tymczasem strona ukraińska nie daje sobie zaglądać w karty. Prezydent Wołodymyr Zełenski powiedział w jednym z wywiadów, że kraj potrzebuje czasu na przygotowanie kontrofensywy. Część rosyjskich blogerów potraktowała to jako podstęp i uwierzyła, że jest wręcz przeciwnie. 

Według obserwatorów są dwie możliwe przyczyny błędów rosyjskiej propagandy. Jedna to napięcie po miesiącach oczekiwania na kontrofensywę. Najwyraźniej blogerzy nie są pewni, czy rosyjska armia jest w stanie przetrzymać uderzenie. Innym powodem jest sama funkcja blogera. Ich pragnieniem i techniczną umiejętnością jest bycie jednymi z pierwszych, którzy informują o ważnych, przełomowych wiadomościach. Ta dynamika wyświadczyła propagandystom niedźwiedzią przysługę.

Ekspertka ds. Rosji Susanne Spahn powiedziała DW, że "rosyjskiemu przywództwu i ministerstwu obrony coraz mniej udaje się utrzymać pozory, że na froncie w Ukrainie wszystko idzie zgodnie z planem".

Zdaniem Sphan to wcale nie dziwi, że "nawet 'korespondenci wojenni' na Telegramie nie trzymają się już konsekwentnie swojej twardej linii. A zaprzeczanie ministerstwa obrony wydaje się mało przekonujące i raczej przypomina próbę ograniczenia szkód wizerunkowych".

Rosyjscy blogerzy z bezwiedną pomocą

Doniesienia te wywołały krytykę i sarkazm w rosyjskich serwisach społecznościowych, ale radość w ukraińskich. Ta pomyłka pokazała, w jakim stanie psychicznym znajduje się część rosyjskiego społeczeństwa. Podważyła również własną wiarygodność i zdezorientowała rosyjską armię. 

"Kochani Rosjanie zorientowali się, jak są okłamywani na Telegramie" - szydził rosyjski bloger, który namiętnie popiera wojnę. Jednocześnie oskarżył innych blogerów oraz media o nieudolność. Ukraiński dziennikarz Andrij Zaplienko zaproponował przyznanie rosyjskim blogerom nagrody głównodowodzącego Wałerija Załużnego za "informacyjne wsparcie ukraińskiej armii".

Roman Gonczarenko, Redakcja Polska Deutsche Welle

Komorowski w ''Prezydentach i Premierach'': Minister Błaszczak ucieka od odpowiedzialności/Polsat News/Polsat News
Deutsche Welle

Zobacz także