Powstała aplikacja "do donosów". Rosjanie zaczęli jej chętnie używać

Oprac.: Marta Stępień
Rosyjski haker, który wyemigrował do Europy, stworzył aplikację "Moje donosy". Jak twierdzi pomysłodawca, program był żartem, ale Rosjanie naprawdę zaczęli go używać. Media dotarły do niektórych zgłoszeń. Okazuje się, że wierni Kremlowi Rosjanie bardzo chętnie informują policję o poczynaniach swoich sąsiadów i znajomych.

Od momentu pojawienia się aplikacji pół roku temu, program pobrano 10 tysięcy razy, a ponad pięć tysięcy osób naprawdę wykorzystało go do pozostawienia donosu - poinformowała ukraińska agencja Unian.
Mniej więcej połowa zgłoszeń dotyczyła sąsiadów i znajomych, a co czwarty donos "został napisany ze szczegółowym opisem przewinień" i "zawierał dane osobowe". Jako przykład podano kobietę, która napisała sześć donosów. Wszystkie dotyczyły jej byłego partnera.
Jak się okazuje, skargi nie dotyczyły jedynie "swoich", ale były pisane także o tych krytykujących Władimira Putina. Agencja Unian podała kilka przykładów.
Rosjanie donoszą na znajomych i sąsiadów
"Proszę wysłać Oleksija do służby w specjalnej operacji wojskowej. Były próby wysłania dwóch wezwań, ale on je zignorował. Polecam wysłanie mu elektronicznego wezwania przez służby państwowe. Ta osoba ma doświadczenie bojowe w Czeczenii" - pisał oburzony Rosjanin.
"Taki młody człowiek, a już wbrew polityce Putina. Wzywa wszystkich Rosjan do złożenia broni w Ukrainie i pójścia do niewoli! Gdzie jesteście?" - napisał kolejny.
"Krzyczał do syna, że Putin zaciągnie nas do Hagi" - podał inny donosiciel.
Jak zauważył Unian, większość donosów, które zawierały szczegółowe informacje i dane osobowe, mogła stać się powodem wszczęcia spraw z artykułów o dyskredytacji rosyjskiej armii.
Według twórcy programu uruchomienie aplikacji miało być "eksperymentem" mającym na celu "ochronę niektórych Rosjan przed sprawami karnymi". Haker nie zamierza wysyłać doniesień do władz - podał Unian.
"Donoszenie na siebie nawzajem" w Rosji
W ostatnim czasie w Federacji Rosyjskiej dramatycznie wzrosła liczba spraw związanych z dyskredytowaniem armii. Skargi kierowane są do policji i FSB, a dotyczą nieznajomych i sąsiadów zgłaszających.
Według mediów oskarżenia obejmują np. mówienie o wojnie w Ukrainie czy słuchanie ukraińskich piosenek. Wszczęte na podstawie donosów sprawy o dyskredytowanie armii trafiały do sądów w całej Rosji.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!