Kijów pod rosyjskim ostrzałem. Mieszkańcy stolicy kryją się w domach [ZDJĘCIA, WIDEO]

Oprac.: Wiktor Kazanecki
Kijowianie słyszą warkot silników wrogich samolotów i huk kolejnych rakiet uderzających w cywilne budynki. Rosja chce zdobyć stolicę Ukrainy i prowadzi ostrzał. Życie w mieście jest sparaliżowane, ale w sklepach i aptekach nie brakuje towarów. Problemem staje się jednak zdobycie paliwa, które stało się reglamentowane. Część mieszkańców Kijowa chce uciec, na przykład do Polski. Nie wiedzą jednak, czy będzie to możliwe.

"Atakujcie wroga koktajlami Mołotowa" - taki komunikat otrzymali w piątek mieszkańcy Kijowa. Ukraińskie siły zbrojne przekazały, że w północnej dzielnicy Obołoń działa rosyjska dywersja.
Kijowianie mają też informować wojskowych, gdzie przemieszcza się rosyjski sprzęt. Władze wolą jednak, by cywile nie śledzili wrogich transportów, lecz - jeśli tylko mogą - pozostali w domach. Nie zawsze jest to możliwe - wówczas alternatywą staje się schron, np. stacja metra.

Rosja atakuje Kijów. Mieszkańcy boją się o życie
W nocy z czwartku na piątek Rosjanie rozpoczęli ciężki ostrzał rakietowy Kijowa. Celem stały się nie tylko wojskowe budynki, ale i cywilne. W sieci nie brakuje więc zdjęć zniszczonych bloków, a kolejne rodziny tracą swoich bliskich.
- Słyszymy eksplozje i warkot silników samolotów przelatujących nad naszym blokiem. Boimy się tak bardzo, że nie wychodzimy z domu - powiedziała w piątek Julia, mieszkanka ukraińskiej stolicy.
Pani Julia i jej bliscy wciąż nie opuścili mieszkania. - Mamy pozamykane i pozasłaniane okna. Nie chcemy przez nie wyglądać dla naszego bezpieczeństwa. Ze strachu nie spałam od dwóch dni - opisała.'

Wojna Rosja-Ukraina. Julia chce uciec z Kijowa do Polski
Kobieta nie ma dostępu do internetu, wody czy elektryczności. Na szczęście zgromadziła wcześniej zapasy pożywienia, które - jak zapewnia - "na razie wystarczają" jej rodzinie.
Kijowianka nie zamierza jednak pozostać w stolicy - woli z niej uciec. - Chcemy dostać się do Polski, ale nie wiemy, czy w ogóle uda nam się opuścić nasze miasto - dodała.
Wojna na Ukrainie. Próbują wyjechać z Kijowa
Wyjazd z Kijowa nie jest prosty. Chociaż wciąż kursują z niego pociągi krajowe, jak i międzynarodowe do Przemyśla i Warszawy, bilety wyprzedają się co najmniej kilka dni przed odjazdem.
Ponadto przestrzeń powietrzna nad Ukrainą jest zamknięta, a na granicy z Polską zawracani są mężczyźni w wieku 18-60 lat.

Kijów. W sklepach nie brakuje towaru, ale część banków nie działa
Mieszkańcom miasta towarzyszy prezydent Wołodymyr Zełenski, który deklaruje, że nie opuści Kijowa. Miasto okrążają wrogie wojska, lecz Ukraińcy - wysadzając kilka mostów - hamują ich spodziewany atak. Zniszczenie przepraw oraz działania Rosjan powodują jednak, iż dróg wyjazdowych ze stolicy Ukrainy jest coraz mniej.
Mimo utrudnień w dostawach funkcjonują apteki i sklepy, w których - jak donoszą dziennikarze - nie ma deficytu towarów. Problemem jest paliwo, którego brakuje i z tego powodu jest limitowane. Pieniądze można wybrać w bankach państwowych. Te prywatne są zamknięte.

Ruch na głównych kijowskich arteriach ustał. Ulicami jeżdżą pojedyncze auta, wyłączonych jest też część stacji metra. Zawieszono także działalność oświaty.