Duda o wojnie w Ukrainie: Żołnierz na froncie żyje średnio pięć godzin
24 lutego, w rocznicę wybuchu pełnoskalowej inwazji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę, gośćmi Bogdana Rymanowskiego na antenie Polsat News byli prezydenci: Andrzej Duda i Wołodymyr Zełenski. Wśród poruszanych przez prowadzącego program tematów był m.in. stosunek obu głów państw do Władimira Putina, warunki, które Rosja musiałaby spełnić, aby negocjować zawarcie pokoju oraz emocje, jakie towarzyszą prezydentowi zaatakowanego kraju podczas czytania meldunków o zabitych.
W rozmowie z Bogdanem Rymanowskim polski prezydent wyznał, że nie wyobrażał sobie przed 24 lutego 2022 roku, że agresor w tak brutalny i bezpośredni sposób napadnie na targaną konfliktem od kilku już lat Ukrainę. Andrzej Duda zapytany o to, kim jest dla niego Władimir Putin, opowiedział o zaskoczeniu, jakie wywarło na nim pewne siebie zachowanie przywódcy Rosji, który zaatakował swojego sąsiada nawet bez udawania, że chodzi tylko o "niesienie pokoju".
Zdaniem Dudy, Putin "złamał wszystkie reguły nie tylko prawa międzynarodowego, ale także współżycia międzynarodowego". - Mówiąc szczerze, ja do ostatniej chwili w zasadzie nie chciałem dopuścić do siebie tej myśli, że Putin zdecyduje się na akt takiej agresji. Oczywiście wiedziałem, kto napadł na Ukrainę w 2014 roku, to było jasne, że słynne "zielone ludziki", tzw. separatyści w Donbasie, w Ługańsku, to tak naprawdę regularna rosyjska armia poprzebierana dla kamuflażu, żeby nie było, że to Rosja napadła, przynajmniej teoretycznie, by móc kłamać na arenie międzynarodowej - powiedział polski prezydent.
Andrzej Duda o działaniach Putina: Bandytyzm
Duda przyznał, że mimo pozorowania przez Rosję niechęci do zbrojnych rozwiązań mocarstwowe zapędy Putina były tajemnicą poliszynela. W Donbasie jednak nie odsłonił jeszcze swojego prawdziwego oblicza. - Mimo wszystko, to nie była otwarta, pełnoskalowa inwazja w międzynarodowym znaczeniu, w związku z czym Rosjanie musieli się hamować. Do ostatnich chwil myśleliśmy, że może tutaj będzie próba zrobienia czegoś podobnego, udawania, że separatyści zostali zaatakowani przez wojska ukraińskie, a armia rosyjska wchodzi, żeby ich rozdzielić i w efekcie zajmuje terytorium i udaje, że jest armią niosąca pokój - wyjaśnił Duda.
- Myśleliśmy, że chociaż na takie udawanie będzie się Putin wysilał, żeby jednak nie pokazać, że jest pełnoskalowym, brutalnym agresorem, który łamie wszystkie zasady i stosuje bandytyzm międzynarodowy, że jest normalna bandyterka - dodał.
Gospodarz Pałacu Prezydenckiego nie chciał jednak potwierdzić, że Władimir Putin mieści się w definicji zbrodniarza wojennego. - Przede wszystkim, jest to bandytyzm - złamać wszystkie zasady, napaść na wolne, suwerenne państwo, wydać taki rozkaz, że bombardowane są budynki cywilne, że giną ludzie, są bombardowane szkoły, przedszkola, budynki użyteczności publicznej - wyliczał prezydent Polski.
Dla Andrzeja Dudy jest oczywiste, że rosyjska armia nie toczy walk między oddziałami wojskowymi, a doprowadziła do wojny totalnej. - Zaatakowali zwykłych ludzi, zaczęli burzyć ich domy, rujnować ich życia. Na Ukrainie toczy się wojna totalna, wystarczy posłuchać relacji z Bachmutu, co mówią ci, którzy uczestniczą w walkach - stwierdził rozmówca Bogdana Rymanowskiego.
Polski prezydent przytoczył również słowa jednego z ukraińskich żołnierzy, które zapamiętał z przeczytanego raportu. Według jego relacji "średnia długość życia żołnierza na froncie to około pięć godzin". Po tym czasie jest wysokie prawdopodobieństwo, że uczestnik walk musi jest wyłączony z dalszych działań wojennych, bo albo jest ciężko ranny, albo nie żyje.
- Tam spadają tysiące pocisków artyleryjskich dziennie. To wojna na maksymalną skalę, tocząca się każdego dnia. To coś niewyobrażalnego - przyznał Duda.
Zełenski o przywódcy Rosji: Dziś to mój wróg, wróg mojego państwa
Prowadzący program "Gość Wydarzeń" zwrócił się do drugiego rozmówcy - prezydenta Zełenskiego - z pytaniem dotyczącym scenariusza, w którym "Putin decyduje, że wojska rosyjska wycofują się z całego terenu Ukrainy". - Czy pan wyobraża sobie usiąść z nim razem do stołu negocjacyjnego ws. przyszłego pokoju? - rozpoczął nowy wątek w dyskusji jej gospodarz.
- Z Putinem nie należy niczego sobie wyobrażać - odpowiedział zdecydowanie Zełenski. - Dziś to jest mój wróg, wróg mojego narodu, wróg mojego państwa. Dlatego powinniśmy być bardzo praktyczni w naszych działaniach. On nie chce znikąd wychodzić, trzeba go do tego zmusić - powiedział prezydent Ukrainy.
Jego zdaniem najlepszym do tego sposobem - oprócz zniszczenia wojsk agresora - są sankcje, blokady zagranicznych rachunków biznesmenów współpracujących z Putinem oraz wspierających rosyjską armię, a także izolacja polityczna. - Wtedy będzie osłabiony i wtedy albo sam odejdzie, albo doprowadzimy go do odpowiedniego stanu, kiedy będzie znaczył mniej. Jeśli te wszystkie kroki zostaną przedsięwzięte i zadziałają, Putin odstąpi i będzie szukał kompromisu - uważa lider Ukraińców.
Otwartą kwestią dla Wołodymyra Zełenskiego jest jednak to, w jaki sposób przywódca Rosji opuści Ukrainę. - Dziś nie jestem gotowy do rozmowy, niemniej dyplomacja może się włączyć do działania wtedy, kiedy ich już nie będzie na naszym terytorium. Ale od sposobu wyjścia wiele zależy - uzasadnia prezydent naszych wschodnich sąsiadów. Zanim do tego dojdzie, może zginąć jeszcze wielu Ukraińców - zarówno żołnierzy, jak i cywilów - co nie ułatwia negocjacji. - Z nimi będziemy rozmawiali językiem ultimatum. Wiele zależy od tego, w jakim czasie, w jakiej godzinie i w jaki sposób wyjdą z Ukrainy i z jakimi stratami - podał warunki Zełenski.
Na koniec Bogdan Rymanowski zapytał prezydenta Ukrainy o to, w jaki sposób daje sobie radę psychicznie z meldunkami o śmierci własnych żołnierzy, które codziennie lądują na jego biurko. Zełenski przyznał, że nie jest mu łatwo, ale w najgorszej sytuacji znajdują się bliscy poległych. - Współczucie jest, ale to współczucie nie odzwierciedla tego cierpienia, które odczuwają bliscy, krewni. To są jedyne straty, których nie możemy przywrócić. Domy możemy odbudować, infrastrukturę możemy odbudować, ale przywrócić ludzi do życia nie możemy. Dlatego jest w Ukrainie pragnienie sprawiedliwości - stwierdził.
Dodał, że obecnie nikt nie ma ochoty "dogadywać się z Rosjanami", a w Ukrainie "nikt już nie uważa ich za sąsiadów". Wciąż jest też za wcześnie na jakiekolwiek rozmowy z agresorem. - Cena jest nazbyt wysoka, to ludzie - podkreślił ukraiński gość.
Interia/Polsat News