Avril Haines: Putin nie spodziewał się tak silnej odpowiedzi Zachodu
Dyrektor Wywiadu Narodowego USA Avril Haines powiedziała w czwartek, że prezydent Rosji nie spodziewał się tak silnej odpowiedzi Zachodu "uważamy, że prawdopodobnie nie powstrzyma go to przed dalszą eskalacją wojny z Ukrainą" - dodała. Jej zdaniem Putin uważa się za pokrzywdzonego przez Zachód i postrzega obecną wojnę jako konflikt, w którym nie może pozwolić sobie na porażkę.
Oceniamy, że prezydent Rosji Władimir Putin nie spodziewał się tak silnej odpowiedzi Zachodu, ale uważamy, że prawdopodobnie nie powstrzyma go to przed dalszą eskalacją wojny z Ukrainą - powiedziała w czwartek w amerykańskim Senacie Dyrektor Wywiadu Narodowego USA Avril Haines.
Jak dodała, Rosja prowadzi wojnę z pogardą dla bezpieczeństwa cywilów.
Rosyjska agresja na Ukrainę. USA: Putin nie przewidział konsekwencji
"Oceniamy, że Putin nie przewidział ani stopnia, do którego Stany Zjednoczone i ich sojusznicy oraz partnerzy podjęli kroki, by podważyć jego potencjał (...), ani ucieczki prywatnego sektora z Rosji" - oświadczyła Haines podczas wysłuchania przed senacką komisją ds. wywiadu.
Dodała, że mimo to amerykańskie służby oceniają, iż niepowodzenia prawdopodobnie nie skłonią Putina do wycofania się i zamiast tego będzie on dalej eskalował wojnę, by doprowadzić do rozbrojenia Ukrainy i powstrzymać jej integrację z Zachodem.
Wojna w Ukrainie. "Putin uważa się za pokrzywdzonego przez Zachód"
Według Haines, Putin uważa się za pokrzywdzonego przez Zachód i postrzega obecną wojnę jako konflikt, w którym nie może pozwolić sobie na porażkę. Dodała jednak, że definicja zwycięstwa może ewoluować wraz ze zmieniającymi się realiami.
Haines stwierdziła, że rosyjska inwazja zmaga się z poważnymi problemami, w tym ze złym planowaniem i logistyką oraz niskim morale żołnierzy. Oceniła też, że obie strony konfliktu poniosły straty liczone w tysiącach, zaś Rosja prowadzi wojnę "co najmniej z pogardą dla bezpieczeństwa cywilów". Oznajmiła też, że przypadki takich działań są dokumentowane, a służby będą starały się pociągnąć do odpowiedzialności sprawców zbrodni.
INTERIA.PL/PAP