"Zobaczymy, kto naprawdę jest za lustracją"
Rozmowy liderów głównych partii pokażą, kto tak naprawdę ja za, a kto przeciw lustracji - wyjaśniał w Kontrwywiadzie RMF FM Maciej Łopiński z Kancelarii Prezydenta. Na 14.30 prezydent wyznaczył konsultacje w sprawie lustracji szefów największych klubów parlamentarnych.
Łopiński, tak jak i prezydent Lech Kaczyński uważa, że jedynym sposobem przeprowadzenia lustracji jest zmiana konstytucji. Posłuchaj:
- Pan prezydent chciałby usłyszeć od liderów, jaka jest ich rzeczywista opinia na temat tego, co powinno się zrobić po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, by lustrację doprowadzić do końca. Pan prezydent nie był zwolennikiem otwarcia archiwów. A dziś być może uzna, że nie ma innego wyjścia, że trudno będzie znaleźć zgodę wśród partii na inne rozwiązania - powiedział Łopiński.
- Problem tylko w tym - podkreślił - jak szeroko otworzyć archiwa: Jesienią ubiegłego roku, przed uchwaleniem ustawy przez Sejm, pan prezydent wiele razy podkreślał, że to byłaby jakaś forma powtórnej represji ludzi, którzy walczyli z systemem komunistycznym. Proszę pamiętać, czyje akta są w IPN.
Kamil Durczok: O 14.30 spotkanie prezydenta z liderami głównych partii. Czy kolejne podejście do lustracji ma szanse na sukces?
Maciej Łopiński: Mam nadzieję. Pozostaje żałować, że proces lustracji trwa u nas tyle lat. Gdybyśmy to zrobili kilkanaście lat temu, już byśmy o niej zapomnieli. Nie zrobiliśmy jej na początku lat 90. i odbija się to niezwykle negatywnie na naszym życiu.
Ale jak? Wpisując lustrację do konstytucji?
Być może nie będzie innego wyjścia. Nie rozmawiałem z liderami ugrupowań politycznych, ale jak czytam ich wypowiedzi, słucham, to choć wszyscy mówią, że archiwa należy otworzyć, to niewykluczone, że każdy rozumie to pod innym pojęciem.
Robert Krasowski tak komentuje w "Dzienniku": Mamy taką samą sytuację jak przez poprzednie lata: pozornie wszyscy są za lustracją, tyle że każdy za inną, co oznacza, że nie będzie żadnej.
To jest problem. Pan prezydent chciałby usłyszeć od liderów, jaka jest ich rzeczywista opinia na temat tego, co powinno się zrobić po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, by lustrację doprowadzić do końca. Pan prezydent nie był zwolennikiem otwarcia archiwów. A dziś być może uzna, że nie ma innego wyjścia, że trudno będzie znaleźć zgodę wśród partii na inne rozwiązania.
Otwarcie archiwów na oścież ze wszystkimi danymi, wyprodukowanymi przez SB?
Nie. Jesienią ubiegłego roku, przed uchwaleniem ustawy przez Sejm, pan prezydent wiele razy podkreślał, że to byłaby jakaś forma powtórnej represji ludzi, którzy walczyli z systemem komunistycznym. Proszę pamiętać, czyje akta są w IPN.
Szeroko otwierać archiwum chce PSL, Samoobrona i PO. Gdyby poważnie myśleć o zmianie konstytucji, to jeśli te trzy partie różnią się tak znacząco od innych, to już większości konstytucyjnej nie ma.
Będziemy o tym rozmawiać, dziś i nie tylko dziś. To jest pewien test na intencje ugrupowania politycznego. Jeśli ktoś mówi, że chce otwarcia archiwów i że nie chce zmiany konstytucji, to jest to sprzeczność sama w sobie.
To, co można zrobić?
Trzeba tę różnicę zdań zmniejszyć. Jeśli ta różnica się utrzyma, to będzie to kompromitujące dla elit politycznych. Będzie to znaczyło, że po tych kilkunastu latach od 1989 roku nie jesteśmy w stanie przeprowadzić lustracji jako jedno chyba z niewielu państw dawnego obozu komunistycznego.
Czy można było przyspieszyć druk "Dziennika Ustaw" z orzeczeniem TK?
Nie wiem. Z drukowaniem mam w tej chwili niewielki związek, kiedyś drukowałem.
Ale obserwuje pan życie polityczne i wie, że to nie jest tylko kwestia techniczna, ale także sprawa polityczna.
Przyjmuję z dobrą wiarą stwierdzenie rzecznika rządu o tym, że orzeczenie TK było spodziewane najpierw o 16:00, potem o 18:00. Trybunał zaczął ogłaszać swój werdykt o 19:00 i dotarło to dopiero w poniedziałek rano.
A z jakimi uczuciami przyjmuje pan te przykłady, pokazujące, że w kilka godzin można było wydrukować stosowne ustawy?
Dość obojętnie. Widać, że w tej chwili kolejka do drukarni jest większa niż była.
Czyli to kwestia kolejki w drukarni?
Nie wiem. Przyjmuję z dobrą wiarą to, co powiedział minister Dziedziczak.
Minister dziś w "Gazecie Wyborczej" nie bardzo potrafił powiedzieć, ile ustaw i jakie są to ustawy, ważniejsze od orzeczenia TK, czeka w kolejce do druku. Co więcej, Rządowe Centrum Legislacyjne odmówiło rzecznikowi rządu informacji na ten temat. Nie wygląda, by wszystko było w porządku. Pan złożyłby oświadczenie lustracyjne w takiej sytuacji?
Trudno mi się stawiać w takiej sytuacji, bo ja złożyłem oświadczenie w terminie. Nie po raz pierwszy zresztą. I nigdy nie uważałem, że narusza to moją godność. Traktowałem to jako spełnienie pewnego obowiązku, który został prawem wyznaczony. To nie jest tak, że oczekiwanie na werdykt trybunału zawiesza stosowanie prawa w Polsce. Ustawa, która zatwierdzona przez Sejm, podpisana jest obowiązująca.
Irena Sendlerowa, powołana 9 maja do Kapituły Orderu Orła Białego wczoraj zrezygnowała z członkostwa. Kapituła jest teraz jednoosobowa.
Pan prezydent wyjaśnienia pani Sendler przyjął z żalem, ale i ze zrozumieniem. Irena Sendler jest osobą niezwykle zasłużoną - aż brakuje mi słów - a skład kapituły zostanie uzupełniony. Nie będę jednak w tej chwili uprzedzał faktów i mówił, komu pan prezydent zaproponuje członkostwo w kapitule, ale jej skład zostanie uzupełniony.