Żałoba - czyli szopka
Protestowałem już przeciwko kilku "żałobom" zarządzanym przez JE Lecha Kaczyńskiego. Tym razem na swoim - najpopularniejszym zresztą w Polsce - blogu napisałem jeszcze ostrzej - co powtarzam niemal dosłownie, bo ile razy można formułować to samo?
JE Lech Kaczyński znany jest z upodobań do solennych - najlepiej żałobnych - uroczystości, ze szczególnym uwzględnieniem opiewania klęski powstania warszawskiego. Czasem, z braku klęsk militarnych, opiewa śmierć górników, czasem hodowców gołębi, czasem pielgrzymów w autobusie. Oczywiście, musi ich być sporo w jednym miejscu, żeby p. Prezydentowi to się medialnie opłaciło.
Gdy w katastrofie zginęło dwudziestu oficerów lotnictwa, p. Prezydent ogłosił żałobę nawet dwudniową! Tymczasem "żałoba" - to wyraz smutku po śmierci znanych nam osób. Gdy zginęli dwaj piloci, Stanisław Wigura i Franciszek Żwirko, zapanowała prawdziwa żałoba - bo byli wszystkim doskonale znani z licznych relacyj gazetowych i radiowych - ale oficjalnej nie ogłoszono. Ja akurat znałem dwóch spośród oficerów, którzy zginęli w katastrofie CASA C-295M - ale czy słyszało o Nich choć 0,5 proc. mieszkańców Polski?
Proszę też pamiętać, że żołnierze są po to, by ginąć! Ryzyko śmierci jest niejako wliczone w cenę tej profesji. Co prawda: nie powinni ginąć wskutek uczestnictwa w konferencji poświeconej... bezpieczeństwu lotów - ale w Iraku zginęło więcej niż 20 żołnierzy, a Pan Prezydent jakoś nie ogłasza z tej okazji "żałoby narodowej". 20 osób to - przy złej pogodzie - ginie dziennie na drogach Polski - i (całkiem słusznie zresztą) nikt z tego powodu nie ogłasza żałoby - poza, oczywiście, rodzinami ofiar.
I tak właśnie powinno być. Żałoba powinna panować w Siłach Powietrznych WP - a ścisła żałoba: w jednostkach, w których służyli zmarli. Być może - ale piszę o tym z dużym wahaniem - żałobę powinien Pan Prezydent, jako najwyższy zwierzchnik Sił Zbrojnych RP - zarządzić w całym Wojsku Polskim. Natomiast zarządzanie żałoby w całym kraju jest narażaniem pamięci Zmarłych - bo zdecydowana większość obywateli albo wzrusza ramionami, albo wręcz wścieka się, że odwoływane są zaplanowane na okres żałoby imprezy.
Co gorsza: odwoływane są nie tylko imprezy rozrywkowe - ale nawet np. zawody sportowe, co jest zupełnie niezrozumiałe. Byłoby jak najbardziej na miejscu, by któryś skoczek powiedział spontanicznie: "Swój skok dedykuję..." - a speaker poprosił o chwilę ciszy. Ale rozważanie odwołania konkursu skoków?
Ja bym, na miejscu braci lotniczej, na drugi dzień zorganizował np. skoki spadochronowe ku czci Zmarłych! Na pewno bardziej by im się to podobało, niż wysłuchiwanie Tam - jeśli Tam mają w ogóle ochotę tym się przejmować - wściekłych uwag rodaków.
By dodać obrazę do głupoty, telewizja podała, że odwołanie zawodów na Krokwi pociągnęłoby ogromne straty materialne - i Władza rozpatrzy wyjątek od żałoby!!! A, przepraszam: odwołanie 1000 studniówek (bo część zaplanowana była na piątek) to nie są straty finansowe większe, niż jakieś głupie skoki! A w ogóle: co to za "żałoba", którą odwołuje się, bo grożą straty finansowe!!??! Toż to kpina!
I co to za "żałoba", która trwa do 19-tej w sobotę - a o 19.01 bawimy się na całego. Żałobę trzeba mieć w sercu - a nie dekretować! Takie dekrety powodują, że ludzie coraz bardziej uodporniają się na uroczystości żałobne.
Panu Prezydentowi z żałobnym wyrazem jest zapewne do twarzy. Bardzo proszę jednak pamiętać, że - jak powiedział słusznie Napoleon I Buonaparte: "Od wzniosłości do śmieszności jest tylko jeden krok!".
Obawiam się, że Pan Prezydent postąpił - i to nie o jeden - krok za daleko. Przez cztery lata mieliśmy więcej "żałob narodowych" niż przez poprzednie 90!! Ach, ta wiara, że na komendę "Rządu" wszyscy odczuwają smutek i żal...
janusz@korwin-mikke.pl