Łukasz Szpyrka, Interia: Szkoły w trakcie egzaminów zostaną zamknięte również dla wszystkich innych? Marcin Smolik, dyrektor CKE: - Zazwyczaj tak jest. Egzamin ósmoklasisty i matury to największe egzaminy, a najczęściej dyrektorzy szkół korzystają z przepisu, który mówi, że dyrektor może zdecydować o 10 dniach wolnych w danym roku szkolnym i zazwyczaj te dni przypadają też na egzaminy. Dyrektorzy mogą z takiego prawa skorzystać, ale czy wy przygotujecie odgórne zalecenie, by tak właśnie było? - CKE nie tworzy przepisów oświatowych, tylko je realizuje. Po ludzku wydaje mi się, że dobrze kontynuować tę tradycję. Harmonogram zaprezentowany przez CKE przewiduje, że we wszystkich miejscach w Polsce np. egzamin ósmoklasisty z matematyki rozpocznie się o godz. 9. To oznacza, że zakładacie, że sytuacja związana z pandemią do czasu egzaminów wróci do normy? - Harmonogram, co do zasady, przewiduje godzinę rozpoczęcia egzaminu. Nie musi to jednak dotyczyć wszystkich. Może dojdziemy do wniosku, że lepiej by było, by egzamin rozpoczynał się z jakimiś przerwami. Np. dla jednej grupy może się rozpocząć o 9, dla drugiej o 9:30, a dla kolejnej o 10. To wszystko będzie miało swoje odzwierciedlenie w dokumencie, który jest zatytułowany "Informacja o sposobie organizacji i przeprowadzania egzaminu". Ten dokument wydamy bliżej egzaminu, gdy będziemy mieli już jasne wytyczne od Ministerstwa Zdrowia i Głównego Inspektoratu Sanitarnego. W tym dokumencie znajdą się też wytyczne, by uczniowie pracowali w mniejszych grupach, rozbici po wielu klasach? - Jeżeli będzie to rekomendowało Ministerstwo Zdrowia i GIS, to taka informacja w dokumencie się znajdzie. Proszę pamiętać, że już w obecnych przepisach mamy wytyczne, by uczniowie siedzieli w takiej odległości od siebie, by nie mogli zaglądać w prace kolegów. Szkoły utrzymują dystans między uczniami. Jeśli będzie zachowane obostrzenie, które obowiązuje teraz, to taka rekomendacja też będzie wpisana w ten dokument. Może to oznaczać, że konieczne będzie rozmieszczenie uczniów w większej liczbie sal. Członkowie komisji, jak rozumiem, nie będą mogli spacerować po sali. - Członkowie zespołów nadzorujących egzamin dziś mają takie prawo, ale nie mają obowiązku chodzenia po sali. Mogą też siedzieć rozmieszczeni w różnych miejscach sali, by widzieć poszczególne sektory. Wydaje się, że to dobre rozwiązanie. Nie boi się pan, że uczniowie będą ściągać? Wydaje się, że możliwości do tego są lepsze niż kiedykolwiek. - Nie, bo wszystko będzie przebiegać w zasadzie na podobnych warunkach. Nie piszemy szczególnych procedur, skorzystamy z tych, które już są zapisane. Nie było wielu przypadków ściągania w latach ubiegłych, nie spodziewamy się, aby w tym roku miało być inaczej. Uczniowie będą pisali egzaminy w maseczkach i rękawiczkach? - Na to pytanie nie potrafię odpowiedzieć. To będzie zależało od rekomendacji Ministerstwa Zdrowia i GIS. Jeśli te instytucje zalecą pisanie egzaminu w maseczkach, to uczniowie będą siedzieć w maseczkach. Będziemy czekać na jasną rekomendację MZ i GIS. Arkusze są gotowe, wydrukowane? - Tak, w zasadzie od końca marca. Są przygotowane, złożone, cierpliwie czekają. Nikt ich nie otwiera, nie ma żadnego zagrożenia, że wirus transmituje po papierze. Arkusze są bezpieczne. Koszty organizacji egzaminu wzrosną? - Będziemy musieli zapłacić za dodatkowy czas przechowywania arkuszy. Nie są to porażające kwoty. Egzaminatorzy nie zażądają jakichś premii, wyższych stawek za pracę w takich warunkach? - Egzaminatorzy sprawdzają egzaminy i w ten sposób wykonują swoją pracę. Mamy natomiast świadomość, że przy obowiązujących obostrzeniach trzeba będzie rozmieścić egzaminatorów w większej liczbie sal. Z drugiej strony wiemy też, że jesteśmy w lepszej sytuacji, bo nie będziemy musieli sprawdzać prac wyłącznie w weekendy, ale też w różne inne dni, bo przecież będą już wakacje, a szkoły w tym czasie są puste. Nie uważa pan, że właśnie z powodu wakacji część nauczycieli nie zechce sprawdzać prac? - Nie wiemy co się wydarzy, ale nie wydaje mi się, by taka sytuacja miała miejsce. W każdym razie nie mam takich sygnałów z okręgowych komisji egzaminacyjnych. Zespoły sprawdzające są już skompletowane? - OKE skończyły kompletować zespoły w marcu. Jakieś ruchy mogą jeszcze nastąpić, tak jak i w ubiegłym roku z powodu strajku. Wtedy również obawy były bardzo duże, ale nie było jakichś masowych rezygnacji spośród tych, którzy zgłosili się do sprawdzania prac. To odpowiedzialni ludzie, współpracujący z nami od lat. Nie spodziewamy się więc masowych rezygnacji. Ile wynoszą stawki dla egzaminatorów? - To zależy od egzaminu. Za sprawdzenie jednej pracy z języka polskiego na maturze to ok. 35 zł brutto. Na egzaminie ósmoklasisty język polski to z kolei ok. 21 zł brutto.. Stawki za sprawdzanie pracy były podnoszone wraz z każdą podwyżką dla nauczycieli w ostatnich dwóch, trzech latach. Egzaminatorzy będą musieli się uwijać ze sprawdzaniem prac? Deklarujecie, że matury zostaną sprawdzone do 11 sierpnia, a egzamin ósmoklasisty do 31 lipca. - Nie ma wielkiej różnicy w porównaniu do lat ubiegłych. Wszystko nam się po prostu przesuwa. W normalnym trybie matura odbyłaby się w maju, a wyniki byłyby w lipcu. Czas na sprawdzanie prac nie jest więc bardzo okrojony. Różnica polega na tym, że w ubiegłym roku podaliśmy konkretny termin, a teraz ze zrozumiałych względów wpisaliśmy "do" 11 sierpnia i "do" 31 lipca. To ostateczne daty, bo spróbujemy podać wyniki wcześniej, choć nie mogę tego obiecać. Spodziewa się pan większej liczby wniosków o weryfikację egzaminów? - Już w ubiegłym roku, z powodu strajku, padały takie pytania. I o dziwo, wcale nie było tych wniosków więcej. Wobec tego teraz również nie spodziewam się ich w jakiejś zwiększonej liczbie. Jak co roku dużo zastrzeżeń będzie do sprawdzania tych przedmiotów, które są bardzo ważne z punktu widzenia rekrutacyjnego, czyli z biologii, chemii, , a także tych, które decydują o zdaniu egzaminu, czyli podstawowym języku polskim i podstawowej matematyce. Możemy sobie wyobrazić, że szkoły zostają otwarte 25 maja, a np. 29 maja okazuje się, że w jakiejś konkretnej placówce jest kilkadziesiąt przypadków zakażenia, szkoła zostaje zamknięta, a ci, którzy mieli pisać egzamin, boją się przyjść. Co wtedy? - Minister Dariusz Piontkowski podkreślił na konferencji, że "będziemy się starali przeprowadzić egzaminy w tych terminach". Jest oczywiste, że jeśli wzrośnie liczba zarażonych, pojawią się takie ogniska jak pan powiedział, będą jakiekolwiek przesłanki do tego, by egzaminy znów przełożyć, to tak zrobimy. Nikt nie będzie na siłę przeprowadzał egzaminów. Żaden egzamin nie jest wart tyle co zdrowie i życie człowieka. Rozmawiał Łukasz Szpyrka