Schetyna: Najbliższe tygodnie przyniosą nowe otwarcie
Czas na nowy początek i tak też będzie. Zamkniemy sprawy wyborcze w partii i wtedy będzie nowe otwarcie. Nowy program i nowy pomysł. Zaczyna się nowy sezon polityczny, to kwestia najbliższych tygodni - zapowiada Grzegorz Schetyna w Kontrwywiadzie RMF FM.
Co natomiast z zapowiadaną rekonstrukcją rządu? - To dobre pytanie do Tuska - mówi. Schetyna uważa, że "związkowcy nie są w stanie zmusić premiera do odejścia". - To tylko ich buńczuczne zapowiedzi, ale ja widziałem już wiele manifestacji przed Sejmem. PO jest w dobrym zdrowiu - twierdzi gość RMF FM.
Konrad Piasecki: Zapłakał pan po Gowinie, czy raczej odetchnął z ulgą?
Grzegorz Schetyna: - Uważam, że to błąd.
Błąd Gowina, czy błąd Platformy, że go wypchnęła?
- Błąd Gowina, że ustawił tę kampanię na przewodniczącego tak bardzo zewnętrznie i tak twardo, agresywnie. I potem stanął obok Platformy.
Dzisiaj pan mówi "wreszcie!". Odszedł, nie będzie bruździł, nie będzie marudził, nie będzie narzekał, nie będzie atakował Donalda.
- Na pewno dla nas sytuacja jest jasna - zero - jeden, tzn. jest poza Platformą i tworzy własną, buduje własną drogę polityczną.
Gdyby nie odszedł, to byście go wyrzucili?
- Trudno powiedzieć.
A pan by głosował za wyrzuceniem?
- To jest gdybanie.
Nie, to nie jest gdybanie, bo zarząd Platformy już miał się zbierać w jego sprawie...
- Dokładnie to jest gdybanie. Dzisiaj jest poza Platformą, my robimy swoje, a on swoje.
A nie dziwne te koleje losu? Miesiąc temu miał być szefem Platformy, kandydował, walczył z Donaldem Tuskiem, a po miesiącu już jest poza.
- Dziwne. Ja też uważam, że taka historia jest dziwna, że ktoś jest kandydatem, ponad 20 procent głosuje na niego - kandydatem na szefa Platformy - ponad 20 procent członków Platformy głosuje, jakby ufa w jego pomysł polityczny na partię, a on za kilka dni odchodzi, czy jest wyrzucany.
Czyli to jest zdrajca?
- Może nie tak, ale drogi rozeszły się już wcześniej, teraz nastąpił gwałtowny zwrot.
To znaczy były rozstania, a teraz nastąpił rozwód?
- Tak, dokładnie.
Koalicjanci podpowiadają: "Platformie przydałaby się raczej zmiana stylu przywództwa, niż obcinanie skrzydeł". Koalicjanci z PSL - no, oni wiedzą, co w trawie piszczy!
- Nie.
No, ale szeroki był uśmiech po tej zmianie przywództwa.
- Nie, mówię o poradach koalicjantów. Ważne jest, żeby koalicja dobrze realizowała, pilnowała matematyki większości i realizowała program.
Oni pilnują swojej, od nich nie odchodzą, od was odchodzą.
- Ale nie wydaje mi się żeby była jakaś groźba matematyki w Sejmie. Koalicja będzie miała większość i ona jest pewna. Jednak jest atrofia pewnych ugrupowań, że tak powiem delikatnie, to powoduje, że każda konstrukcja rządowa, koalicyjna będzie wspierana.
Ja bardziej pytam o tą zmianę stylu przywództwa. Przydałaby się Platformie, czy nie?
- Zawsze po wyborach jest czas na taki nowy początek i w Platformie też tak będzie. My jesteśmy w procedurze wyborczej: lokalnej, regionalnej. 23 listopada zamkniemy te wybory i będziemy musieli przedstawić pomysł na następny czas.
A nie boi się pan, że po Gowinie czas na Schetynę?
- Ja się nigdzie nie wybieram. Jestem wiceprzewodniczącym.
Ale może pana gdzieś wybiorą?
- Jak mnie wybiorą, to będę szczęśliwy.
"Gdyby wystartował, to miałby immunitet, a tak to Tusk się z nim rozprawi". Też pan czyta i słyszy takie głosy.
- Platforma jest partią demokratyczną, potrafimy się różnić i argumentować te różnice.
Czuje się pan niezagrożony?
- Jeżeli ktoś jest patriotą Platformy i za Platformę odpowiedzialny, ma pomysł na Platformę i chce dla niej pracować, to dla każdego jest miejsce.
Ale dla Gowina jakoś przestało być.
- Dlatego właśnie, że wybrał taki wariant zewnętrzny, odnosił się do przywództwa w Platformie zewnętrznie.
Czuje się pan mocno osadzony, człowiekiem nie do ruszenia?
- Ja myślę o Platformie, a nie o swojej w niej pozycji, bo Platforma jest najważniejsza.
A nie niepokoi się pan, jak pan widzi, że Tusk wystawia przeciwko panu kandydata na szefa regionu dolnośląskiego?
- Nie jesteśmy w PiS-ie, żeby szef partii decydował, kto jest szefem poszczególnych regionów.
Ale Protasiewicz startuje przeciwko Schetynie, a przyjaciółmi politycznymi byliście od czasów NZS-u.
- To jest jego decyzja. Na razie jej nie podjął. Mówi, że mamy inne spojrzenie programowe na przyszłość Dolnego Śląska, ale oczywiście to też jest możliwe. Konkurencja, jeżeli ma być, i rywalizacja, to ona też musi być prawdziwa. W demokratycznej partii tylko tak.
To nie jest już otwarta walka pomiędzy Tuskiem a Schetyną?
- Nie ma walki pomiędzy Tuskiem a Schetyną.
A jest co?
- Jest praca wyborcza wewnątrz Platformy, która siłą rzeczy, jeżeli partia jest demokratyczna tak jak powiedziałem, zawsze wywołuje emocji i tak jest w Platformie.
Ilu posłów wyciągnie Gowin?
- Nie sądzę, żeby miał projekt na wyciąganie posłów i budowanie szybko jakiejś konstrukcji wewnątrz parlamentu.
A może ktoś za nim pójdzie, z odruchu serca?
- Nie, nie uważam, żeby to była jakaś ważna matematyka. Z tego powodu, że utrata większości parlamentarnej mogłaby spowodować następne rzeczy.
Ale pańskim zdaniem groźba utraty większości jest realna?
- Nie, dlatego właśnie mówię, to mówiłem na początku...
Czyli nie ma też sensu zmagać się z pokusą przyspieszonych wyborów?
- Nie, bo to zawsze coś skraca i zawsze coś zamyka. My mamy dwa lata, żeby podkreślić, że ten projekt platformiany jest najważniejszy i najlepszy. Mamy przede wszystkim wybory samorządowe za rok, uważam, że absolutnie kluczowe dla Platformy.
Czyli przyspieszenie wyborów nie wchodzi w grę?
- Nie, nie wydaje mi się. Uważam, że to nie jest dobry pomysł.
A argumentacja Gowina trochę do pana trafia? Że Platforma z partii liberalnej, wolnorynkowej stała się partią strachu przed reformami, partią, która łata budżet wszelkimi możliwymi sposobami, że podnosi podatki, że rządzi się silną ręką Donalda Tuska?
- Jeżeli ktoś mówi zewnętrznie w ten sposób, to ma prawo do krytyki. Ale wewnątrz trzeba jednak wiedzieć, w jakiej sytuacji Platforma rządzi, jakie są wymagania, konieczności, jaka jest odpowiedzialność za rząd, państwo, bezpieczeństwo Polaków.
Panie przewodniczący, jak obywatele mają wierzyć w system emerytalny, jeśli co parę lat się go wywraca do góry nogami? Jeśli mówi się obywatelom: Oszczędzajcie na emerytury. A potem się mówi: No część tych oszczędności weźmiemy dla siebie.
- Ale ktoś to musiał wziąć na plecy, a przez lata nikt niczego nie mówił o systemie emerytalnym, wszyscy klajstrowali, chowali pod dywan, mówili, że wszystko jest dobrze. A nic nie było dobrze, więc nie moderowane, nie korygowany ten system doprowadził do takiej sytuacji, jakiej doprowadził, czyli do zadłużania państwa.
Dlatego my dzielni, my odważni wzięliśmy ten problem na siebie?
- Bardziej my, bo ten czas przyszedł na nas i ktoś musiał podjąć decyzję twardą i wziąć odpowiedzialność na siebie. To też jest, to zawsze jest trudne, ale w polityce niezbędne, żeby taką odwagę mieć.
Pan przed paroma miesiącami, a propos odwagi, mówił: potrzebny jest reset, nowe otwarcie, nowe pomysły, rekonstrukcja rządu. Gdzie jest to wszystko?
- Jesteśmy w trakcie wyborów w Platformie, jak powiedziałem. Do końca listopada...
Ale już przewodniczącego macie. To jest przewodniczący umocniony wygraną z Gowinem, ma wrzesień, czyli nowy sezon polityczny. Mógłby to wszystko robić.
- Ale na razie zaczyna się nowy sezon polityczny, otwarcie nowe.
No właśnie nie widać tego nowego otwarcia.
- Ale poczekajmy. To jest kwestia najbliższych tygodni. Jak powiedziałem, najpierw zamknięcie spraw wyborczych, bo te kwestie wyborcze w Platformie zawsze będą, jak w każdej partii, będą wywoływały emocje. Potem jesteśmy, jestem przekonany, przygotowani do tego, żeby przygotować nowy program, nowy pomysł na dokończenie kadencji.
A przydałaby się rekonstrukcja jesienna?
- Zapowiadał ją premier od miesięcy, więc to jest dobre pytanie do niego, jak on ją widzi, jakie są konieczności z tych zapowiedzi wynikające.
Bo premier raczej na wiosnę ma ochotę zrobić rekonstrukcję?
- Nie słyszałem o jego deklaracji.
Myśli pan, że Tusk ma wrażenie, że to wszystko jest potrzebne, czy nie ma takiego wrażenia?
- Pyta pan o rekonstrukcję? On najlepiej czuje, co jest potrzebne w rządzie. Jeżeli mówić o nowym początku Platformy, to zawsze będzie pytanie o rząd. To zawsze wywołuje najwięcej emocji. Dochodzimy też do połowy kadencji, więc siłą rzeczy będzie i podsumowanie i wnioski.
To pytania od słuchaczy. Pan Michał pyta, czy związkowcy szykujący się do protestów w Warszawie, są w stanie skłonić Tuska do odejścia?
- Na pewno nie.
Nie odejdzie?
- Nie, bo to nie jest ten poziom rozmowy. Nie można ulegać tym, którzy głośno krzyczą.
A myśli pan, że będzie gorąco?
- Sam nie wiem. Te zapowiedzi liderów związkowych są dosyć buńczuczne. Ja wiele demonstracji widziałem pod Sejmem. Zobaczymy.
Pani Jolanta: Przed wyborami przewodniczącego PO wyraził pan nadzieję, że wybory wzmocnią partię. Wzmocniły?
- Nie osłabiły, chociaż były momenty rzeczywiście trudne. PO jest w dobrym zdrowiu.
A nie żałuje pan, że nie zdecydował się pan startować?
Nie.