Ryszard Kalisz: Żaden z kandydatów nie zasługuje na mój głos. "Operacja Ogórek" - bardzo zła
"Martwię się o Polskę i lewicę. Co najmniej czterech nominalnych kandydatów lewicy to jej porażka. Ogórek jest inteligentna, ale została zakładniczką aparatu SLD-owskiego i nie zdaje sobie sprawy, że oni kształtują jej wyraz publiczny" - mówi w Kontrwywiadzie RMF FM szef Domu Wszystkich Polska Ryszard Kalisz. Jak dodaje, żadna z osób kandydujących na urząd prezydenta nie zasługuje na jego głos. On sam - jak powtarza - kandydować nie będzie. "Miller powiedział mi, że chce, żebym był kandydatem całej lewicy, popieranym przez SLD. Aparat zawył, kiedy chciał to przeforsować" - mówi.
Konrad Piasecki: Ostatecznie, oficjalnie i bezdyskusyjnie oświadczy pan, że w wyborach prezydenckich Kalisza nie zobaczymy?
Ryszard Kalisz: - Powiedziałem to w piątek.
Ale w piątek...
- Nie, panie redaktorze, już pan nie będzie mnie tu podpuszczał.
Ten komunikat piątkowy nie był tak bardzo jednoznaczny, żeby pan nie mógł go powtórzyć.
- Był jednoznaczny. Podjąłem decyzję już w środę, w piątek ogłosiłem. Z przyczyn podwójnych, potrójnych, przede wszystkim dlatego że...
Nie ma pan ani pieniędzy, ani nadziei na zebranie podpisów, ani partii, która by pana poparła.
- No i o czym pan mówi? Ok, to jest pańska opinia.
To są fakty.
- Przede wszystkim to, że mamy do czynienia w tragifarsą. To są wybory na urząd prezydenta Rzeczypospolitej. Na osobę, która jest uosobieniem majestatu Rzeczypospolitej.
Ale co jest tragiczne, a co jest farsą w tych wyborach? Kandydaci?
- A pan tego nie widzi?
Że tragifarsa?
- Tak.
Bo?
- Nie widzi pan tego?
Ale to jest pańska ocena, więc pytam, co mam w pańskiej ocenie zobaczyć.
- Jeden kandydat mówi - to powtórzę, bo już mówiłem to w piątek - że startuje tylko dlatego, że ma 70 procent zaufania publicznego. W związku z tym ja powinienem wystartować, bo mam 42. Ale nie mówi wcale o wizji Polski na kolejne pięć czy dziesięć lat.
Ale ma jeszcze prawie trzy miesiące do wyborów.
- Inna partia robi zabieg marketingowy, jeszcze inna wystawia erzac. Czy to nie jest tragifarsa na urząd prezydenta Rzeczypospolitej?
No to niech pan wejdzie do gry i niech pan ich wszystkich pogodzi.
- To też mogłoby być, tylko ze względu na zabetonowany system polityczny, gdzie robi się konwencje z balonikami, światełkami za co najmniej 2,5 miliona, jak prasa podaje, gdzie robi się spektakularne gesty, busy jakieś za wielkie pieniądze, to ja, który nie mam żadnych pieniędzy budżetowych na tego rodzaju cele, jestem w gorszej sytuacji.
Ale to dlaczego Palikotowi się udało, dlaczego Ogórek się udaje, dlaczego Nowickiej się udaje, dlaczego Grodzkiej się udaje, a Kaliszowi się nie udaje?
- Oni dopiero, po pierwsze, wystartowali. Palikot jest szefem partii parlamentarnej, dostaje pieniądze z budżetu. Ogórek jest kandydatem SLD - pieniądze z budżetu. Komu jeszcze?
Grodzka i Nowicka.
- Jak Grodzkiej i Nowickiej się uda, to zobaczymy. Akurat ja jestem poważnym człowiekiem.
Ale nie rani to pańskiego poczucia własnej wartości? Że oni wszyscy startują, a pan nie?
- Ja się bardzo smucę tym, co będzie w Polsce, jak ta Polska się zmieniła przez 25 lat, a w szczególności od roku ’97, kiedy tworzyłem konstytucję i współtworzyłem przepisy dotyczące prezydenta Rzeczypospolitej.
Polska to sobie, myślę, poradzi, ale jeśli chodzi o lewicę - to jest farsa! To, co się dzieje na lewicy w tych wyborach.
- Chcę powiedzieć, że martwię się o Polskę, ale pan ma rację, martwię się też o lewicę, dlatego że co najmniej czterech nominalnych kandydatów lewicy to jest porażka lewicy.
No właśnie, ale co się takiego stało, może pan jakieś błędy robi? No bo dlaczego Ogórek, a nie Kalisz z SLD? Przecież pan miał być kandydatem SLD.
- Ale pan wie o tym, że mnie wyrzucili dwa lata temu?
To pamięta pan?
- Ja walczyłem z aparatem SLD-owskim...
Wyrzucili pana...
- I kiedy Miller mnie zaproponował, aparat zawył, dlatego że gdybym ja był kandydatem i uzyskał dobry wynik, to części tego kierowniczego aparatu by nie było, bo to są ludzie, którzy żyją z partii.
Panie pośle, ale Miller nie chciał, czy nie był w stanie przeforsować pańskiej kandydatury?
- Miller jeszcze w czwartek powiedział mi, że godzi się na to, żebym był kandydatem całej lewicy, popieranym przez SLD. W sobotę poszedł na Radę Krajową, chciał to przeforsować, a aparat zawył. No słyszał pan. To jest notorium.
I dlatego Ogórek?
- Dlaczego Ogórek ja nie wiem. Z SLD mnie wyrzucili, ja nie brałem żadnego udziału w operacji "Ogórek".
A to jest dobra operacja? Rokująca?
- Bardzo zła. Magdalena Ogórek jest niezwykle inteligentną kobietą, natomiast została zakładniczką aparatu SLD-owskiego i sama nie zdaje sobie do końca sprawy, że oni kształtują jej wyraz publiczny.
A to jeszcze zanim o Magdalenie Ogórek. Pan zawarł jakiś układ, jakiś deal z Leszkiem Millerem w sprawie kandydowania?
- Nie.
Nie jest tak, że on powiedział Ryszardzie daję Ci świetne miejsce w wyborach parlamentarnych, tylko nie startuj w tych wyborach?
- To kłamstwo jest. Tydzień temu, czy dwa? Dwa tygodnie temu zadzwonił do mnie Leszek Miller, żebym wpadł do niego do Sejmu, rozmawialiśmy gdzieś około 40 minut, a później się dowiaduję jakiś przeciek, że właśnie tego rodzaju rozmowa była. Oświadczam publicznie: na ten temat nie było w ogóle rozmowy. Rozmawialiśmy w zasadzie o tym, kto zgłosił Magdę Ogórek i o sprawach nieistotnych.
Czyli pan nie wystartuje?
- Nie było żadnego dealu z Millerem i to, że SLD tak postępuje, wypuszczając takie informacje, to są kłamstwa. Cóż mam więcej powiedzieć o ludziach, którzy kłamią.
Czyli pan w wyborach parlamentarnych nie wystartuje?
Nie wystartuję.
Skoro to są kłamstwa.
- Z (listy-red.) SLD nie.
A z jakiejkolwiek partii też nie za bardzo?
- Zobaczymy, na razie nie mam zamiaru w ogóle startować. To znaczy w tym sensie, że nie ma tego rodzaju ugrupowania, czy komitetu obywatelskiego, który bym uznał jako progresywny, przyszłościowy, jako taki, który może utworzyć lewicę polską XXI wieku.
Bo na razie przed panem też wybór. Komorowski, Ogórek, Palikot, Nowicka, Grodzka. Kogo z tej piątki Ryszard Kalisz poprze w wyborach? Albo na kogo zagłosuje jako obywatel?
- Dzisiaj mogę powiedzieć, że żadna z tych osób nie zasługuje na mój głos.
A dlaczego Komorowski nie to pan powiedział - bo nie wie, dlaczego startuje....
- Ja pana Bronisława Komorowskiego cenię, ale są dwa problemy w jego prezydenturze. Ostatnio już powiedziałem. Kompletnie nie zrozumiał tego, że o reelekcję trzeba się starać. On występował w ostatnim czasie jakby miał to wszystko w kieszeni, a mieć to wszystko w kieszeni, niestety, to jest nieliczenie się z elektoratem i obywatelami. Dwa, prezydent Komorowski robił rzeczy, dla mnie nie do przyjęcia. Podpisywał ustawy, co do których był przekonany, że są niezgodne z konstytucją, a to przekonanie wynikało z tego, że on natychmiast zapowiadał, że złoży wniosek Trybunału Konstytucyjnego. Między innymi ustawy o bestiach. Ja się nie mogę na tego rodzaju czynności i czyny zgodzić.
Panie pośle, ja dobrze pamiętam, że pan był jednym z założycieli SLD.
- Tak, byłem jednym z 27 osób, które podpisały akt założycielski SLD.
I nie jest panu wstyd, kiedy ta partia forsuje na prezydenta osobę, o których kompetencjach politycznych nie wiemy kompletnie nic?
- To nie jest kwestia wstydu. Mi po prostu jest smutno. Ja powiem panu szczerze, że ja tak sobie myślę, jak tak dalej pójdzie to czy ktoś będzie jeszcze taki, który wyniesie sztandar SLD.
No Magdalena Ogórek zdaje się.
- No widzi pan, jak tak słodko nam się zrobiło.
Miller z Kwaśniewskim, Szmajdziński, Janikiem i Oleksym wnosili ten sztandar, a Magdalena Ogórek go wyprowadzi.
- No właśnie.
Takie czasy w polskiej polityce i takie czasy na lewicy.
- Takie czasy..
To jeszcze chciałem pana zapytać, czy Polska rzeczywiście może odmówić zapłaty zadośćuczynienia dla terrorystów z Kiejkut jak mówi Leszek Miller?
- Nie, nie może. To jest wyrok prawomocny, tak jak każdy wyrok polskiego sądu. Prawomocny trzeba wykonać, tak samo jesteśmy stroną Europejskiej Konwencji Praw i Wolności Obywatelskich, która...
A co jakbyśmy powiedzieli nie? Nie zapłacimy, nie chcemy, nie zgadzamy się.
- No to mówię, wchodzimy w procedury eliminacji z Rady Europy. Wtedy stajemy się takim, powiedziałbym, państwem, co do którego nie ma przekonania, że jest demokratycznym państwem prawnym.
Czyli Leszek Miller nie wie co mówi?
- Nie wie co mówi. Nie wie co mówi, jeżeli on powiedział o tym, że jest przepis karny, a jest, który mówi, że nie wolno finansować terroryzmu, to przecież ten przepis, jeżeli jest wyrok sądu prawomocny w ogóle nie ma zastosowania, bo jest kontratyp. To jest kontratyp tak jak obrona konieczna, stan wyższej konieczności, jak zabicie w czasie wojny. Inaczej mówiąc,nie ma tutaj przestępstwa w ogóle, bo to jest wykonanie wyroku, więc nie wie co mówi. Dwa, oczywiście możliwe jest przez to, że te osoby, i to jest możliwe na podstawie zarówno prawa polskiego jak i prawa amerykańskiego, Guantanamo, gdzie oni siedzą ci dwaj wnioskodawcy, podlega prawu amerykańskiemu ta kwestia tego funduszu powierniczego, to jest możliwe, ale wypłacenie przez państwo polskie musi nastąpić, bo to jest prawomocny wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
Panie pośle, to na koniec jeszcze króciutkie pytanie od słuchaczy, którzy wiedzą, że to sprawa prywatna itd. ale chcieliby się pocieszyć razem z panem. To prawda, że spodziewa pan się kolejnego dziecka?
- O sprawach prywatnych nie mówię publicznie.
Czyli dopiero w tabloidach zobaczymy.
- Wie pan, tabloidy zawsze kłamią na mój temat i to uprzedzam, kłamią. A jak wczoraj widziałem Jastrzębowskiego w telewizji jak był Katonem, powiedziałbym wielkości dziennikarstwa to aż mi się przykro robiło panie redaktorze Jastrzębowski, niech pan znowu pisze kłamstwa na mój temat.