Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Ryszard Bugaj, Krzysztof Janik gośćmi Krakowskiego Przedmieścia 27

Jakie są gwarancje, że za cztery miesiące całej Polsce nie będzie sytuacji jaka w tej chwili istnieje we władzach województwa kujawsko-pomorskiego, gdzie politycy oskarżani są o fałszowanie przetargów, kumoterstwo i nieuczciwość? - Mam nadzieję, że nasze reakcje na incydenty drobne, lokalne pokazują, że to jest jakaś gwarancja - twierdzi sekretarz Krzysztof Janik z SLD, jeden z gości Krakowskiego Przedmieścia 27. Ryszard Bugaj, były lider Unii Pracy, którego również reporterzy RMF FM gościli w politycznej kawiarni, zwrócił uwagę na zjawisko zasilania szeregów SLD przez stary aparat PZPR.

/RMF

RMF: Panowie czy te cztery miesiące, które dzielą nas od wyborów parlamentarnych, mogą coś zmienić? Czy może stać się coś takiego, co zachwieje pozycję SLD?

Ryszard Bugaj: Coś, ale nic rewelacyjnego. Wydaje mi się, że poparcie dla SLD jest dość niewrażliwe na mniejsze i większe skandale. Ono wyrasta z takiego oczekiwania wielu ludzi, że w Polsce będzie tak jak za późnego Gierka, tak nie będzie, ale tak wielu ludzi jest o tym przekonanych.

RMF: Ludzie wierzą w cuda?

Ryszard Bugaj: Ja wiem, czy w cuda. Niekoniecznie wszyscy analizują sytuację i myślę, że w wyborach, w końcu w bardzo masowym procesie, wiele zachowań jest dość odruchowych, nie wynika z takiego precyzyjnego rachunku różnych elementów.

RMF: Czy pan Krzysztof Janik obieca nam, że będzie jak za późnego Gierka?

Krzysztof Janik: Ja muszę powiedzieć, że coraz słabiej pamiętam późnego i średniego Gierka. Rozumiem, że pan Bugaj ma dobrą pamięć i przywiązał się do tych czasów. Mnie, podobnie jak dla większości Polaków, te czasy już się zamazują. Myślę, że tak nie będzie, nie tylko ze względu na kartki na cukier, ze względu na Radom i jeszcze kilka innych rzeczy. O tym trzeba pamiętać i my o tym pamiętamy, bo to nie były takie czasy rozkwitu, jak pan Bugaj ocenia. Natomiast będzie inaczej...

Ryszard Bugaj: Pan żartuje?

Krzysztof Janik: Nie, serio tak usłyszałem, tak pan powiedział.

Ryszard Bugaj: A mogę skomentować za chwilę?

Krzysztof Janik: Proszę bardzo, natomiast jest rzeczą oczywistą, że my się przygotowujemy do tych wyborów.

RMF: Czujecie się już wygranymi?

Krzysztof Janik: Nie, nie czujemy się wygranymi. Myślę, że w polityce odrobina pokory, odrobina skromności nikomu nie zaszkodziła. Natomiast zaoszczędziła przykrych rozczarowań. Ale jest też rzeczą oczywistą, że wygrać chcemy, bo po to idziemy do tych wyborów.

Ryszard Bugaj: Tak sobie myślę, że za późnego Gierka większość przywódców Sojuszu już rozpoczynała ważne kariery w PZPR. Miała tam już całkiem przyzwoite posady i pieniądze. Ja przeciwnie, nie mam powodów do sentymentów poza jednym elementem - panie Krzysztofie. Byłem młodszy to zrozumiałe. Ale coś nas łączy. Różne badania pokazują jednoznacznie, że bardzo wielu ludzi wspomina ten okres w stosunku do dzisiejszej sytuacji materialnej jako lepszy. Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że nie tylko nie można było już poprawić, ale nawet że nie można było tego utrzymać w ramach komunizmu. To ważne.

Krzysztof Janik: Ale wie pan, my zdajemy sobie z tego sprawę.

Ryszard Bugaj: Lepiej późno niż wcale.

Krzysztof Janik: Ja myślę, że w stosunku do historii to różni nas to, że my bardzo krytycznie przewartościowaliśmy tą historię i wyciągnęliśmy z tego wnioski i już się nie zajmujemy opisywaniem.

Ryszard Bugaj: Ja przeczytałem niedawno książkę, która się nazywa "Polska pod rządami PZPR-u", której posłowie napisał prezydent Kwaśniewski.

Krzysztof Janik: A ja nie przeczytałem.

Ryszard Bugaj: To niedobrze jak pan nie czyta tekstów, których posłowie napisał prezydent Kwaśniewski.

Krzysztof Janik: Ja wiem, że w Unii Pracy tak kiedyś było, że trzeba było czytać wszystkie teksty przywódcy, dzisiaj już nie.

Ryszard Bugaj: Nie było tak nigdy, ale mniejsza oto. Ja tylko chcę powiedzieć tyle, że ta książka jest apoteozą PRL-u w dużym stopniu, teraz napisana. Ja zresztą was słyszę w telewizji w sprawie WiN-u, a w masie innych spraw to oczywiście wy werbalnie mówicie: "komunizm out". Ja się zgadzam, przecież nie chcecie przywrócić komunizmu w takim rozumieniu jakim on był absolutnie, zawracanie głowy, natomiast chcecie ocalić swoją misję z tamtego czasu.

Krzysztof Janik: Nie, ja myślę, że pan jako doktor ma prawo do różnego rodzaju uogólnień, natomiast popatrzymy na rzecz praktycznie. Polska ma za sobą historię, trzeba z niej wyciągnąć wnioski, trzeba nie wchodzić do starych kolein, nie wolno powtarzać pewnych rzeczy, trzeba iść do przodu i tyle to jest ta różnica. Ja nie przywiązuję i chce powiedzieć, że ci wszyscy, którzy przywiązują wagę do sentymentów do przeszłości jako czynnika, który konstruuje dzisiejsze postawy wyborcze robią błąd.

RMF: To była przeszłość, a teraz teraźniejszość, bo w teraźniejszości zdarzają się ostatnio coraz częściej jakieś dziwne wpadki, dziwne wypowiedzi posłów Sojuszu Lewicy Demokratycznej - a to Jan Syczewski pojedzie na Białoruś gdzie zgani polską demokracje, a to Danuta Waniek powie, że w SLD brakuje jej uczciwości i jawności. Co się dzieje?

Krzysztof Janik: Warszawskie SLD.

RMF: Warszawskie SLD to chyba największa organizacja partyjna w tym kraju?

Krzysztof Janik: Nie.

RMF: Są większe? Katowicka pewnie.

Krzysztof Janik: Nie. Dolny Śląsk jest większy. Zachodnio-Pomorskie.

RMF: Dobrze to jest duża partia, ale w warszawskim nie jest dobrze pod względem uczciwości, szczerości, otwartości. Tak twierdzi Danuta Waniek.

Krzysztof Janik: Tak twierdzi Danuta Waniek i ja bym z nią polemizował. Natomiast ja muszę powiedzieć w ten sposób - Sojusz Lewicy Demokratycznej jest normalną partią grupującą sporą cześć Polaków, zupełnie normalnych. W tej partii mówmy, być może nadmiernie radykalnie, ale nie brakuje i przejawów głupoty i przejawów pazerności. Nie brakuje kolegów, koleżanek, którym służba państwu pomyliła się ze służbą własnych interesów.

RMF: Ale tych drugich, tych gorszych ostatnio coraz bardziej widać.

Krzysztof Janik: Nie, częściej się o nich pewnie pisze. O każdej wpadce działacza lokalnego SLD piszą wszystkie gazety centralne, natomiast o wpadka lokalnych działaczy innych partii nie piszą.

Ryszard Bugaj: Ciekawe, jakieś inne gazety czyta.

Krzysztof Janik: Być może. Ja muszę powiedzieć tyle, że różnimy się od innych partii tym, że przynajmniej mamy mechanizm obronny, mechanizm reakcji wypowiedź pana posła Syczewskiego, wczoraj podpisałem wniosek do krajowego Sądu Partyjnego, bo u nas sąd jest od oceny tego czy poseł Syczewski naruszył statutu partii i nasze komentarze, które są jednoznaczne - powiedział głupstwo.

Ryszard Bugaj: Pewnie będzie tak, jak w Łodzi z tymi sądami tak przypuszczam. Ale nie o to mi chodzi, panie Krzysztofie, o coś innego. To znaczy ja się zgadzam z panem, że różne świństwa, różna prywata jest we wszystkim właściwie partiach. Kłopot polega na czymś innym. Kłopot polega na tym, że wy jesteście jedyną partią, która ma tak rozległe wpływy i związki w biznesie, w niektórych mediach etc.

Krzysztof Janik: Ale to jest pańska ocena.

Ryszard Bugaj: Oczywiście, że ja tu wygłaszam własne oceny, nie ulega wątpliwości. Ja tylko myślę, że także prasa w końcu wam jakoś tam przychylna, w każdym razie neutralna pisuje...

Krzysztof Janik: Niech pan poda kilka tytułów?

Ryszard Bugaj: Zaraz wymienię.

Krzysztof Janik: Dobrze.

Ryszard Bugaj : Pisuje o takich zjawiskach jak środowisko Wareckiej jak ZSP. Jak się nazywa ta ulica?

RMF: To jest Zrzeszenie Studentów Polskich.

Ryszard Bugaj : ...że to jest, że tak powiem, układ zamknięty wpływający, nieformalny o wielkich wpływach. O tym na przykład pisała już dawno temu obszernie "Polityka", więc gazeta, która nie wątpliwie generalnie was nie zwalcza.

Krzysztof Janik: Panowie, ja rozumiem tak, że rzeczywiście ostatnio oprócz tych wątków naruszających zasady etyczne...

RMF: Jeszcze było kujawsko-pomorskie, nepotyzm, kumoterstwo rozdawanie posad kolegom, rodzinie.

Krzysztof Janik: Myślę, że tam już jest sporo wyczyszczone i myślę, że warto się będzie zapoznać z przyszłymi listami.

RMF: Ale jakie są gwarancje, że cała Polska za cztery miesiące nie będzie takim jednym wielkim kujawsko-pomorskim?

Krzysztof Janik: Mam nadzieję, że nasze reakcje na te drobne incydenty lokalne pokazują, że to jest jakaś gwarancja.

Ryszard Bugaj: Kiedy rozmawiam prywatnie z pana kolegami, a także z moimi kolegami z Unii Pracy, to mi się zdarza - to są stare znajomości oczywiście - to oni prywatnie mówią, że inwazja aparatu w tej chwili na Sojusz starego aparatu jest niebywała. Nie wiem czy pan się zgadza z tym, czy nie. Pewnie się pan z tym nie zgodzi, ale takie są częste.

Krzysztof Janik: Ale ja muszę powiedzieć w ten sposób. Oczywiście ja nie mam patentu na rację, natomiast różni mnie od dziennikarzy, rozmówców to, że ja znam wnętrze tej partii. I chcę powiedzieć, że na tysiąc kandydatów, których zgłosimy do parlamentu, ja znam przynajmniej osiemdziesiąt procent spośród nich i to nie pobieżnie cześć znam, jeszcze pamiętam. Zmierzam do tego, że w tym gronie inwazji nie widzę, ja nie widzę tam żadnych byłych pierwszych sekretarzy. Może poza jednym wyjątkiem człowieka, który po dziesięciu latach wrócił.

RMF: A czy w województwie kujawsko-pomorskim też takich kandydatów nie ma? Bo to województwo to jest to województwo, w którym SLD sprawuje nie podzielenie rządy od dwóch lat.

Krzysztof Janik: Ja rozumiem, że jest ono poddane takiej drobiazgowej analizie ze strony mediów i ja się strasznie zresztą cieszę, bo muszę powiedzieć, że te media, które piszą o nas krytycznie, a piszą wszystkie, bo w tej sprawie tego województwa to nie ma gazety, która by nie napisała artykułu i dzięki temu, że te media piszą to my możemy reagować i tam sprawy ciągle idą do przodu.

RMF: Aparatczyków na liście kandydatów z tego województwa nie znajdziemy.

Krzysztof Janik: Mało tego - ja powiem, że poza pewnymi wyjątkami właśnie tych, którzy odejdą z tej listy to tam jest "stuff" parlamentarny bardzo stabilny. Ja powiem precyzyjnie, dokładnie. Pani Bańkowska, pan Wender, liderzy tych list, nigdy nie pracowali w żadnym aparacie.

Ryszard Bugaj: Panie Krzysztofie, ale jeżeli na czele partii stoi były członek biura politycznego, to czy on może zwalczać ludzi z aparatu, żeby nie kandydowali w parlamencie.

Krzysztof Janik: Może.

Ryszard Bugaj: A nie sądzi pan, że to jest trochę schizofrenia się wtedy robi?

Krzysztof Janik: Nie. Dlaczego?

RMF

Zobacz także