Prof. Staniszkis: SLD stacza się po równi pochyłej
Partie władzy zaczynają się w pewnym momencie staczać po równi pochyłej i SLD jest na tej równi. Być może jeszcze przed kongresem politycy tej partii zauważą, że Leszek Miller jest dla tej partii ciężarem - mówi gość "Faktów" RMF, profesor socjologii Jadwiga Staniszkis.
Tomasz Skory: Dziewięć spotkań z szefami partii proeuropejskich, 12 godzin konsultacji nad przyszłością kraju w wydaniu prezydenta - i żadnych wyników. Czy prezydent przegrał z Leszkiem Millerem?
Jadwiga Staniszkis: Nazwałabym to pierwszą rundą. Prezydent wybrał bardzo interesujący moment, kiedy zwrócił uwagę, że być może inne są trochę proporcje, tzw. Miller o wyborach i oddaniu się pod osąd Sejmu, a przecież jest przede wszystkim sprawa budżetu i deficytu. Przy budżecie jednak istnieje możliwość działania prezydenta przeciw premierowi - nie przyjęcie budżetu i dymisja rządu.
Tomasz Skory: Ale pierwszą próbą będzie wotum zaufania dla rządu Leszka Millera i najwyraźniej premier przejdzie tę próbę bez problemów.
Jadwiga Staniszkis: Być może. Oczywiście, takie otwarte apele do prezydenta, by zwrócił się do Sejmu, czy do klubu SLD, żeby nie działał na rzecz Millera nie mogły przejść. Może jakaś cicha perswazja w stosunku do kilku posłów, tym bardziej, że wewnątrz SLD toczy się mordercza walka. W różnych regionach widać ataki w prasie, wyciąganie różnych małych afer i niektórzy z młodszych działaczy - także posłów SLD - twierdzą, że jest to inspirowane przez aparat, który boi się wymiany pokoleniowej, a nawet osobiście przez Millera.
Tomasz Skory: I wśród starszych można znaleźć tych, którym Leszek Miller się naraził.
Jadwiga Staniszkis: Tak i być może niektórzy z nich nie przyjdą. Tutaj sprawa jednak jest jeszcze otwarta.
Tomasz Skory: Czyli Miller ryzykuje? Miałem wrażenie, że tak naprawdę przejął inicjatywę, nie robiąc nic, rzucając kilka słów, na które się wszyscy rzucili i zaczęli rozważać, a jemu nic nie grozi.
Jadwiga Staniszkis: Celiński nazwał to działaniem męskim, a więc odważnym. Tego typu gry, które prowadzi Miller to jeszcze nie jest rządzenie. Jeżeli przetrwa, to - moim zdaniem - nie zda egzaminu z rządzenia. Widać takie pomysły doraźne, nieuzgodnione. Będzie to wielka krzywda dla Polski, a być może także koniec samego SLD. Partie władzy zaczynają się w pewnym momencie staczać po równi pochyłej i SLD jest na tej równi. Być może jeszcze przed kongresem zauważą, że jest dla tej partii ciężarem.
Tomasz Skory: Czy sądzi pani, że na tym kongresie może dojść do obalenia Millera? Mało kto w to wierzy, nie ma konkurenta.
Jadwiga Staniszkis: Nie ma. Oleksy został w tej otoczce sprawy agenturalnej, bo wróciło to po decyzji Trybunału Konstytucyjnego. Pamiętajmy jednak, że kongres to jest jednak zupełnie inna bajka. To są populistyczni, bliscy Samoobronie delegaci i tutaj program liberalny nie wchodzi w grę i biedny Miller musiałby się rozdwoić. Po trzecie, mamy skrajne upartyjnienie państwa, państwo jest podzielone w różnych układach koalicyjnych z takimi sektorowymi oligarchami, którzy także są skłóceni i podzieleni, także SLD jest skazane na fragmentację. Uważam, że w jakimś momencie ta fragmentacja - fatalna dla nas wszystkich - stanie się "pętlą" dla samego Millera. To jest człowiek, który źle znosi dołki, potrafi się "odwinąć", jest w jakiś sposób dyscyplinowany. Po jego pierwszym wystąpieniu przed komisją śledczą, gdzie - jak się wydawało - nie podtrzymywał tego wątku Nałęcza, że może to był tylko blef, przeinterpretowałam go, że chodzi o wyczyszczenie tej sprawy, nawet jeśli uderza to w jego własny aparat. Następnego dnia był buńczuczny, ale widać było, jak łatwo wpada w gniew. To jest człowiek, który jest słabym człowiekiem.
Tomasz Skory: Ktoś dyscyplinuje Leszka Millera? Kto?
Jadwiga Staniszkis: Uważam, że Leszka Millera - a obawiam się także, że pana prezydenta - dyscyplinuje aparat SLD. Anonimowy, trwały, ten, który wyznacza miejsca na listach, ten, który określa kto zajmie jakie stanowisko w sektorze publicznym. On dyscyplinuje także tą młodszą generacją. Oni wszyscy wiszą na klientelistycznych układach, sterowanych przez aparat.
Tomasz Skory: To anonimowa tłuszcza, która gnieździ się w strukturach państwa?
Jadwiga Staniszkis: Gnieździ się w strukturach SLD i która określa relacje - ten ścisły węzeł - między SLD, państwem i gospodarką, sektorem publicznym.
Tomasz Skory: Leszek Miller jest tylko wykwitem tego?
Jadwiga Staniszkis: Miller jest tego produktem, ale w jakimś momencie może stać się dla tego aparatu przeszkodą. Jeżeli to zacznie zagrażać spójności partii, wizerunkowi partii. Ja zawsze straszę AWS-em, że w jakimś momencie nie można już tego powstrzymać. Partie władzy, w których nie ma praktycznie języka ideologicznego - jedynie Celiński próbuje to wprowadzać, ale do tej partii bardziej pasuje naprawdę wulgarny język Halbera, kiedy wypuszczał pod adresem Rokity takie żarciki, na jakie słowa zwracał uwagę, że wszystko mu się kojarzy i to było ordynarne, ale to jest język, który bardziej pasuje niż te ideowe "slogany" Celińskiego.
Tomasz Skory: Czyli Leszek Miller odejdzie, jeśli jego poczynania zaczną zagrażać aparatowi?
Jadwiga Staniszkis: Aparatowi, ale aparat potrzebuje partii, bo sam aparat jednak się nie utrzyma.
Tomasz Skory: Dziękuję bardzo.