Pracownicy socjalni i pracownicy pomocy społecznej od jakiegoś czasu prowadzą przygotowania do strajku, który wzorem nauczycieli ma ogarnąć całą Polskę. To o tyle interesujące, że właśnie ta grupa zawodowa odpowiada za przyjmowanie i wypłatę wszelkich wniosków socjalnych, jak np. 500 plus czy wyprawka szkolna. Ich strajk może sparaliżować sprawność przepływu tych środków. Sytuacją tej grupy zawodowej powoli zaczął interesować się rząd. Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" przyznała, że ta grupa zarabia zbyt mało. Jednocześnie zapowiedziała nowe rozwiązania, które miałyby sprawić, że pracownicy socjalni i pracownicy pomocy społecznej będą zarabiać więcej. "Chcemy wyłączyć stażowe z minimalnego wynagrodzenia. Umożliwi to ustawa przygotowana przez mój resort, której projekt przeszedł konsultacje społeczne przed Komitetem Rady Ministrów" - powiedziała minister dziennikowi. "Zmiana przepisów ma zapewnić bardziej sprawiedliwy i przejrzysty kształt minimalnego wynagrodzenia za pracę oraz poprawić sytuację pracowników otrzymujących wynagrodzenie na najniższym poziomie" - wyjaśniła Rafalska. Co na tę propozycję pracownicy socjalni i pracownicy pomocy społecznej? Okazuje się, że to projekt znany od dawna, a na facebookowym profilu federacji, która przygotowuje strajk, wypowiedź minister oceniono jako "skandaliczną". - To nic nowego. Taka propozycja padła już wcześniej, więc niczego to nie załatwia. Dla nas to nie jest żadne rozwiązanie i już dawno odnosiliśmy się do tej propozycji - przekonuje w rozmowie z Interią Maria Kamińska, sekretarz Polskiej Federacji Związkowej Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej. - Informacje, które zawarte są w wypowiedziach pani minister, są w zasadzie streszczeniem tego wszystkiego, co w ostatnim czasie już padło. Absolutnie nic to nie zmienia w kwestii naszych działań - dodaje. Federacja od jakiegoś czasu zbiera deklaracje od jej organizacji członkowskich, a także osób niezrzeszonych. To warunek, by przystąpić do sporów zbiorowych. - Wzorem nauczycieli chcemy rozpocząć spory zbiorowe w całej Polsce, które miałyby doprowadzić do ogólnopolskiego strajku. Termin nie jest jeszcze znany, ale prawdopodobnie będzie to druga połowa roku - zapowiada Kamińska. Tymczasem wciąż otwarte pozostaje pytanie o najlepszą formę strajku. Nauczyciele, którzy przez trzy tygodnie powstrzymywali się od pracy, na krótką metę nie poprawili znacząco swojej sytuacji, a rząd konsekwentnie odrzucał ich żądania. Istnieje ryzyko, że podobnie "przeczekany" może okazać się strajk kolejnej grupy. - Nauczyciele nas nie zniechęcili. Od dawna prowadzimy nasze działania, które idą własnym torem. Jesteśmy inną grupą, która walczy o swoją godność i uposażenia - podkreśla Kamińska. Pracownicy socjalni i pracownicy pomocy społecznej to ponad 40 tys. osób, ale strajk polegający na przerwaniu pracy może sparaliżować funkcjonowanie ok. 1 mln rodzin, które korzystają z pomocy społecznej, również z programu 500 plus.