Paweł Graś: Składam mandat, przestaję być ministrem
„Jestem bardzo dumny z tego, że premier postanowił, że będę mu potrzebny. Będę w Brukseli doradcą Donalda Tuska” – mówi Paweł Graś w Kontrwywiadzie RMF FM. „Niestety po tych kilkunastu latach będę musiał pożegnać się z mandatem parlamentarzysty. Będę musiał także pożegnać się z funkcją w kancelarii premiera. Zgodnie z ustaleniami, które z panią premier poczyniliśmy, kiedy uzna za konieczne, to natychmiast składam rezygnację” - zapewnia.
Konrad Piasecki: "Co Graś będzie tu robił beze mnie?"- pyta Tusk. Co by pan robił?
Paweł Graś, sekretarz generalny PO: - Bardzo dobre pytanie. Też się nad tym zastanawiałem.
Życia bez Tuska dla Grasia nie ma?
- Po tylu latach współpracy z panem premierem, po tylu latach tych wspólnych różnego rodzaju przeżyć, kryzysowych sytuacji, trudnych sytuacji i adrenaliny, która towarzyszyła tej pracy...
Zrodziła się chemia i więź.
- Trudno sobie wyobrazić...
Czy zapłakałby się pan za nim, dlatego pan jedzie?
- Ja bardzo się cieszę, jestem bardzo dumny z tego, że pan premier postanowił, że w jakiś sposób będę mu tam potrzebny, pomocny.
Formalnie rzecz biorąc, kim tam pan będzie?
- Będę tak jak wszystkie inne osoby pracować w gabinecie pana premiera, w zespole jego doradców...
Czyli adviser Paul Gras?
- Paweł Graś. Tam jednak obowiązują wszystkie języki unijne. W tej chwili praca trwa nad skompletowaniem tego gabinetu, nad rodzajem poszczególnych kompetencji. Jak to będzie ostatecznie wyglądało państwo, dziennikarze...
Dowiemy się w odpowiednim czasie.
- Za państwa pośrednictwem opinia publiczna. Dowie się po 1 grudnia. Wtedy dopiero oficjalnie i pan premier, i wszyscy jego współpracownicy rozpoczną tam działanie. Będzie znany ten ostateczny kształt i zakres kompetencji poszczególnych ludzi.
Tyle że w Brukseli z mandatem posła, ministra i sekretarza generalnego - raczej pan nie połączy. Z czego pan zrezygnuje, a co spróbuje utrzymać?
- Niestety, po tych kilkunastu latach oczywiście będę musiał pożegnać się z mandatem parlamentarzysty.
Kiedy pan złoży mandat?
- Będę musiał podziękować moim wyborcom za te lata, które razem w naszym regionie spędziliśmy.
Czy szybko będziemy mogli powiedzieć były poseł Paweł Graś?
- Będę musiał też się pożegnać z funkcja w kancelarii premiera.
Były minister Paweł Graś.
- To nastąpi już wkrótce.
A kiedy były sekretarz generalny?
- Kiedy pożegnam się z funkcją sekretarza generalnego, to zależy od pani premier. To będzie jej decyzja.
Ale pan czuje, że by pan podołał z Brukseli kierować partią?
- Zgodnie z deklaracją i zgodnie z ustaleniami, które poczyniliśmy z panią premier na początku, wtedy, kiedy ona uzna za konieczną i za stosowną zmianę na tym stanowisku, oczywiście natychmiast jestem do jej dyspozycji i natychmiast składam rezygnację.
Ale pan by się czuł na siłach sekretarzować Platformie z Brukseli?
- Myślę, że ta maszyna, która przez te lata została stworzona - mówię o Biurze Krajowym, o logistyce i organizacji Platformy Obywatelskiej, działa i funkcjonuje...
... czyli tak ją pan naoliwił, że nawet z Brukseli dałaby sobie radę...
- ... tak ją oliwili poprzedni sekretarze generalni, tak to w tych latach prób i błędów wszystko się docierało, tak został stworzony zespół rzeczywiście dobrych i profesjonalnych ludzi, którzy tą partią się zajmują, że wszystko działa i funkcjonuje. Sekretarz generalny jest bardziej funkcją polityczną i to od pani premier będzie zależała decyzja, czy zmiana jest konieczna i kiedy ona nastąpi.
Czyli dobrze czuję, że miałby pan ochotę zostać tym sekretarzem.
- Oczywiste, że skoro związałem się z partią lata temu, skoro tyle lat miałem przyjemność i zaszczyt dla tej partii pracować, na początku jako zastępca sekretarza generalnego, potem jako sekretarz generalny, to jest oczywiste, że coś tam w sercu gra. Ale jak powiedziałem, jeśli tylko pani premier dojdzie do wniosku, że widzi na tym miejscu kogoś innego, natychmiast podaję się do dymisji.
A co gra w sercu Grasia, kiedy patrzy na nową rzeczywistość rządową i skład rządu?
- Bardzo dobry rząd.
Nawet ze Schetyną w MSZ?
- To była bardzo dobra decyzja.
Ale przecież to jest ten sam Schetyna, który, jak przegrał na Dolnym Śląsku, to pan mówił: Jak tam ludzie odetchnęli, jakby się z kolan podnieśli, jakby ich z jakiejś niewoli egipskiej wyprowadzić, tak ich wszystkich tam terroryzował, za mordę trzymał.
- Rzeczywiście, sposób uprawiania polityki przez Grzegorza Schetynę jest wszystkim znany. I chyba też pan redaktor nie będzie usiłował mi wmówić, że jest łagodnym barankiem. Ma twardą rękę, w tym gdy rządził regionem, rządził nim twardą ręką. Sytuacja się zmieniła. Jak będzie dalej, zobaczymy.
Żal tych ludzi w MSZ, jak taki faraon nastał?
- Oczywiście, to jest bardzo dobra decyzja pani premier, dlatego, że Grzegorz Schetyna jest do tego stanowiska jako wieloletni szef Komisji Spraw Zagranicznych dobrze przygotowany, a pani premier ma na pokładzie rządowym i partyjnym wszystkie ręce. Nie ma już podziału na frakcje, już teraz nikt nie mówi o spółdzielni, nikt nie mówi o schetynowcach, nikt nie mówi o konserwatystach, dlatego że wszystkie ręce, ze wszystkich frakcji, są na rządowym pokładzie i pracują dla wspólnego sukcesu Platformy i będą pracować.
Aż by się chciało zapytać, skoro to takie genialne było, to dlaczego Tusk na to nie wpadł? Żeby te wszystkie ręce, wszystkie frakcje, schetyny, grabarczyki ruszyły do rządu.
- Pani premier prowadzi swoją politykę, ma swoją wizję prowadzenia rządu i Platformy Obywatelskiej, to jest inna wizja niż pana premiera, i bardzo dobrze, dlatego że...
Ale lepsza czy gorsza?
- Proszę mnie tutaj nie namawiać do deklaracji tego typu.
Czy bardziej pan kocha tatusia, czy bardziej mamusię?
- Ta zmiana jest widoczna. Ta zmiana była potrzebna. Sondaże, zarówno te osobiste pani premier jak i Platformy Obywatelskiej pokazują, że do elektoratu to trafia i że...
I teraz Ewa Kopacz będzie przestawiała polską politykę na nowe tory. Mniej kłótni, mniej sporów...
- I że Platforma ciągle jeszcze potrafi być dla wyborców atrakcyjna i potrafi być przekonująca, pomimo siedmiu lat sprawowania rządów.
A nie czuje pan ironii losu, gdy Ewa Kopacz mówi "zmieńmy polską politykę"?
- Ta polityka będzie bliżej ludzi, będzie...
Rozumiem, ale pan nie czuje ironii losu? Kiedy ona zamyka, zatrzaskuje te drzwi w reklamówce, "oni niech się kłócą, a ja do przodu".
- Przypominam, że to jest kampania samorządowa i to jest reklamówka związana z kampanią samorządową.
Tak, ale ci, którzy się tam kłócą, posługują się niesamorządowymi argumentami.
- Oczywiście, że samorządowymi argumentami.
Nie, mówią, że trzy piętra poniżej.
- Mówią, jak będzie się most nazywał i tak dalej.
A, to jeden most.
Oczywiście są wykorzystywane prawdziwe słowa prawdziwych polityków, ale tu chodzi o bardzo wyraźne powiedzenie, że w samorządach nie potrzebujemy tego, co jest w Sejmie...
- ... a, to chodzi o zmianę polityki w samorządach, a nie polityki centralnej...
... nie potrzebujemy tych kłótni, nie potrzebujemy ideologii i sporów ideologicznych, tylko potrzebujemy wspólnej pracy dla ułatwiania życia mieszkańcom - o tym mówi ta kampania.
Już myślałem, że Ewa Kopacz zorientowała się nagle, że polska polityka jest zła.
- Zobaczymy, jak na propozycje pani premier Ewy Kopacz i deklarację współpracy zareaguje opozycja.
Czy Sławomir Nowak pozostanie członkiem klubu Platformy?
- To jest decyzja klubu.
Ale pan - sekretarz generalny - podrzuca jakąś decyzje?
- Właściwym adresatem tego pytania jest przewodniczący klubu, Rafał Grupiński.
On nie widzi problemu.
- To jest decyzja klubu. Skoro klub nie widzi problemu ani jego przewodniczący, również nie widzę żadnych przeszkód, żeby Sławek Nowak był członkiem klubu. Mówiłem to już wielokrotnie, w polskiej polityce zapłacił ogromną cenę za swoje błędy, więc pozwólmy mu ten mandat wypełnić do końca.
A skarbnik Pawełek? Pan by mu wybaczył te nocne eskapady w stanie wskazującym?
- Ja bym mu wybaczył szczerze mówiąc, ale oczywiście decyzja znowu będzie należała do pani premier. Ta sytuacja na pewno na którymś z najbliższych posiedzeń zarządu zostanie omówiona. Ale przypominam, to nie jest polityk, to nie jest członek zarządu. To jest człowiek, który rzeczywiście niezwykle rzetelnie i solidnie przez lata całe finanse Platformy Obywatelskiej prowadził. Zdarzyła mu się chwila słabości, za tę chwilę przeprosił, oddał się natychmiast do dyspozycji. Jaka będzie decyzja pani premier, zobaczymy.