Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Olejniczak: SLD zyska

Po tym, co się wydarzyło, SLD może zyskać i zyska. Nastąpi zapewne konsolidacja elektoratu, który czuje się rozgoryczony sytuacją - twierdzi Wojciech Olejniczak w Kontrwywiadzie Kamila Durczoka w RMF FM.

/RMF

Kamil Durczok: To będzie duża złośliwość, jak pana zapytam na kogo pan zagłosuje w wyborach prezydenckich?

Wojciech Olejniczak: Wolałbym pytanie: Na kogo pan zagłosuje w wyborach parlamentarnych. Dzisiaj trudno mi na to pierwsze pytanie odpowiedzieć. Nie widzę kandydata, na którego mógłbym zagłosować.

A może pan, tak jak sekretarz generalny Sojuszu, pójdzie i skreśli nazwiska wszystkich kandydatów; odda głos nieważny?

Nie, panie redaktorze. Teraz skupiam się na wyborach parlamentarnych i po 25. w tej drugiej sprawie zabiorę głos. To wyborcy decydują, nie politycy. Na szczęście. Żal w sprawie Cimoszewicza oczywiście jest, bo wielką wagę przywiązywałem do tej kandydatury. Chciałem oddać głos na Włodzimierza Cimoszewicza. Sojusz Lewicy Demokratycznej popierał tę kandydaturę. Dzisiaj jesteśmy w innej sytuacji, musimy się skupić tylko i wyłącznie na wyborach parlamentarnych i temu poświęcamy najbliższy czas.

Poważnie rzecz biorąc, panie przewodniczący, to sieroce lamentowanie po rezygnacji Cimoszewicza jest śmieszne. To pan na początku lipca biegał po scenie we Wrocławiu i krzyczał: "Włodek, nie będziemy ci kulą u nogi!". Teraz Cimoszewicz jest wam kulą u nogi. A pan rozpacza, że nie ma na kogo głosować.

To są pewne fakty i z tym się nie dyskutuje. Wówczas była inna sytuacja, kiedy Włodzimierz Cimoszewicz zdecydował się kandydować. Chciał być i był kandydatem ponadpartyjnym. Na skutek tego, co się wydarzyło - mogę oczywiście używać słowa negatywnej kampanii - Cimoszewicz zrezygnował i są inne okoliczności.

Grzegorz Napieralski mówił wczoraj, że to, co się stało, to jest dramat demokracji. Może zamiast histeryzować, warto byłoby przyjrzeć się, ile błędów popełnił sam Cimoszewicz.

To nie ulega wątpliwości, że pewne błędy można wyliczać. Ale ja zacytuję dziś Waldemara Kuczyńskiego: "To nie ofiara, która ulega szakalom, winna jest swego losu, a szakale". Myślę, że można rozdrapywać rany, ale ja mam taki charakter, że wolę iść do przodu i myśleć o tym, co będzie jutro.

A jakby pan pomyślał o tym, co było wczoraj, to pan uważa, że poparcie Cimoszewicza było błędem? Może lepiej było postawić na Szmajdzińskiego?

Nie, nie było błędem. Włodzimierz Cimoszewicz był i jest dobrym kandydatem w rozumieniu przyszłości, jeśli chodzi o prezydenturę. Nie ulega wątpliwości, że gdyby wygrał wybory - co już wiemy, że jest niemożliwe - Polska miałaby bardzo dobrego prezydenta.

Pan się chętnie skupia na wyborach parlamentarnych, tylko że one - co widać wyraźnie - toczą się w cieniu tych prezydenckich. Póki był kandydat, było was słychać, teraz będzie głucha cisza. Co pan zamierza z tym zrobić?

Nie będzie głuchej ciszy. Chciałbym rozmawiać na temat wyborów parlamentarnych i na temat tego, jak Sojusz będzie się zachowywał. Ja uważam, że po tym, co się wydarzyło, SLD może zyskać i zyska.

A jak?

Nastąpi zapewne konsolidacja elektoratu, który czuje się rozgoryczony sytuacją, i będzie chciał oddać głos w wyborach parlamentarnych na siłę, która może ich reprezentować w przyszłym parlamencie; może reprezentować zasady, ideały lewicowe, które również reprezentował Włodzimierz Cimoszewicz.

Ja rozumiem, że pan w takiej sytuacji projektuje swoje myślenie życzeniowe. Ale zgodzi się pan, że to mało realny scenariusz. Najprawdopodobniej duża część wyborców zniechęcona tym, co się dzieje, w ogóle nie pójdzie do wyborów. Nie zagłosuje w związku z tym i na was.

To dotyczy być może wyborów prezydenckich.

Ale zgodzimy się, że parlamentarne odbywają się w cieniu wyborów prezydenckich.

Toczą się, ale zostało jeszcze 10 dni i mam nadzieje, że wyjdą z cienia wyborów prezydenckich i będziemy mogli widzieć tego efekt 25 września. A wtedy będzie i dobra frekwencja - zachęcam do wyborów - i dobry wynik.

A jak pan już pomyśli o tej frekwencji, o tym dobrym wyniku, to może przez chwilę pomyśli pan, że warto poprzeć Marka Borowskiego.

Panie redaktorze na dzień dzisiejszy, kiedy jeszcze nie opadły pewne emocje, cały czas słyszę dźwięk słów Marka Borowskiego sprzed kilku czy kilkunastu dni, kiedy to nawet nie tyle, że nie wspierał Cimoszewicza, co jeszcze dolewał oliwy do ognia.

Czyżby było panu bliżej do Tuska lub Kaczyńskiego?

Programowo oczywiście nie. Ale jeśli chodzi o wybory prezydenckie, to okazuje się, że głosuje się nie tylko na program, ale także na ludzi.

A jak panu przestanie dźwięczeć w uszach to, co mówił Borowski, to pan do niego zadzwoni?

Na razie mi nie przestało.

A długo tak u pana dźwięczy?

To zależy czyje słowa. Te mocne - długo. To nie może być tak, że pamięć ma być krótka i tylko doraźna; tylko na potrzeby polityczne.

Co miałby pan dzisiaj do powiedzenia Markowi Borowskiemu, gdyby 2 miesiące temu pana posłuchał i zrezygnował z kandydowania?

Dwa miesiące temu, gdyby Borowski zrezygnował, sytuacja rozwinęłaby się zupełnie inaczej. To Włodzimierz Cimoszewicz były liderem i prowadziłby kampanię swobodnie i spokojnie. Poza tym byłyby wspólne listy wyborcze i lewica osiągnęłaby znacznie większy wynik.

A tak pańskie sprawdzimy dopiero w dniu wyborów.

Posłuchaj:

RMF

Zobacz także