Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Nowak: Niech pan mnie jeszcze kawą obleje...

Myślę, że pani redaktor powinna się spotkać z panem ministrem i sobie wyjaśnić to nieporozumienie - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak.

/INTERIA.PL

Wczoraj Michał Boni podczas rozmowy z Agnieszką Burzyńską obraził się na RMF FM. Powodem zdenerwowania ministra były pytania rozliczające go z obietnic, które PO składała, kiedy obejmowała rządy.

Konrad Piasecki: Michał Boni, szef doradców strategicznych premiera. To nowa polityka informacyjna rządu Donalda Tuska?

Sławomir Nowak: Wie pan, czasami mogą puścić nerwy każdemu, nawet tak spokojnemu człowiekowi jak Michał Boni. Jeżeli mamy do czynienia z jakimś takim bezprzykładnym atakiem, napastliwością...

Ale bezprzykładnym atakiem jest to, że się pyta o realizację obietnic wyborczych - bony edukacyjne, podatek liniowy, podatek Belki? To jest bezprzykładny atak?

Jeżeli mamy taką napastliwość dziennikarzy. Ja osobiście bardzo lubię panią redaktor i wiem, że jest bardzo rzetelnym i dobrym dziennikarzem. Być może tutaj doszło do pewnego nieporozumienia.

Panie ministrze, nie ma usprawiedliwienia dla takiego zachowania polityka. Nie ma usprawiedliwienia. To jest kompromitacja. Pan wie o tym dobrze.

Jeśli ma pan zamiar na mnie krzyczeć, to doprowadzi pan do sytuacji właśnie takiej jak wczoraj.

Nie. Mam zamiar pana przekonywać do tego.

Nie ma sensu się unosić. Więcej powodów do takiego zawodu - brakiem rzetelności i agresywności - ma Michał Boni, ja czy paru innych dziennikarzy, którzy stajemy się obiektem niezasłużonych zupełnie ataków - kompletnie nieobiektywnych i nierzetelnych.

Panie ministrze, to nie jest spokój, to nie jest szacunek, to nie jest budowanie - to nie są rządy miłości, które obiecała Platforma Obywatelska. Oczywiście, jakby inne ugrupowania polityczne takie rzeczy robiły, usprawiedliwiałbym, bo one niczego nie obiecywały.

My nie opowiadamy głupot o tym, że macie takie a nie inne nastawienie, bo wasz właściciel ma takie a nie inne nastawienie.

Ale Michał Boni dokładnie to mówi w tym nagraniu.

Nie.

A to co mówił po nagraniu, to tego w ogóle nie da się przytoczyć.

Niech pan takich argumentów nie używa, bo to są rzeczy, których nie znamy i nie słyszymy, więc wprowadza pan w błąd słuchaczy.

Ja słyszałem od swojej koleżanki.

Chcę panu powiedzieć tyle, że jeżeli ktoś się z kimś umawia na wywiad i rozmowę o dokonaniach rządu, to się o te dokonania pyta i o tych dokonaniach rozmawia. Natomiast jeśli się przerywa komuś nieustannie, dopytując a to, a tamto, a wam to... Rozumiem, że jest formuła pięcio- czy siedmiominutowej rozmowy i po prostu nie daje pan czasami skończyć zdania. Ja się o to nie obrażam. Taka jest rzeczywistość.

Ale Michał Boni nie obraził się o to, że nie pytamy go o osiągnięcia rządu, tylko o to, że pytamy go o to, czego rząd nie dokonał przez ten rok. To był casus belli, to był powód obrazy.

Ile razy pytacie i ile razy np. mnie pytacie, zawsze staram się odpowiadać. Czasami rzeczywiście trudno jest wam spokojnie wytłumaczyć, bo taka jest gonitwa myśli. Ja rozumiem, że taki jest format radia - szybko, szybko, szybko. Czasami nie da się wszystkiego szybko powiedzieć.

Miał rację Michał Boni czy nie? Dobrze zrobił? Nie powinien przeprosić?

Nie. Nie powinien przeprosić. Myślę, że pani redaktor powinna się spotkać z panem ministrem i sobie wyjaśnić to nieporozumienie. Czasami jest tak, że rzeczywiście jeżeli się nie chce usłyszeć odpowiedzi, a ma się ułożoną tezę wcześniej, to prowadzi się wywiad w sposób tendencyjny.

To pozostaniemy przy swoim zdaniu. Moim zdaniem przeprosiny to jest najmniejsze, co minister powinien w tej sytuacji zrobić. Panie ministrze, czy zatrudnianie kolegów, krewnych i dawnych wspólników w spółkach Skarbu Państwa to już jest jawna praktyka tego rządu?

Rozumiem właśnie, że pana kolega przeprosi za ten materiał.

Ale za co ma przeprosić?

Za to, że jest nierzetelny i kłamie po prostu w tym artykule.

Fakty są takie: panowie Chajderowski i Gawrylczuk - udziałowcy założonej przez pana spółki - zasiadają w radach nadzorczych Lotosu i Cefarmu. Rozumiem, że pan będzie przekonywał, że to jest absolutny zbieg okoliczności?

To jest teza, że ja mam cokolwiek z tym wspólnego. Otóż, po pierwsze, chcę powiedzieć tak, że nie mam nic z tym wspólnego. Od 2002 r. z panem Chajderowskim nie wiążą mnie żadne interesy, a z panem Gawrylczykiem nigdy nie łączyły żadne interesy.

Ale przecież on zasiada, jest członkiem władz i udziałowcem tej spółki, którą pan zakładał.

Nie. Ta spółka chyba już nie istnieje.

Ale był udziałowcem czy nie był udziałowcem?

Powiem panu szczerze, że odkąd sześć lat temu z tej spółki wyszedłem, nie znam jej losów. Naprawdę - może pan wierzyć albo nie, ale zajmuje się innymi rzeczami.

Fakt, że pana mama jest członkiem władz i udziałowcem tej spółki, czy była...

Nie. Nie jest. Otóż nie jest.

Halina Nowak, rozumiem, to zbieg okoliczności?

Ale chcę panu powiedzieć, że nie jest. To jest meganierzetelność i tę nierzetelność będziemy, moim zdaniem, wyjaśniali też w sądzie.

Będzie pozew za tę informację?

Tak, będzie.

A Halina Nowak to kto to?

Ale co to ma wspólnego z wywiadem? To jest oczywiście moja matka, no i co z tego?

Dziwię się, że nie zna pan udziałowców spółki, którą pan założył i w której pana mama miała albo ma udziały.

Z tego, co wiem, nie prowadzi już tej działalności, nie jest już w tej spółce. Ale próba wmieszania mnie w tego rodzaju rzeczy jest ewidentną ustawką, wie pan, dlaczego? To jest sprawa - Chajderowski, Gawrylczyk et consortes - to jest sprawa, która od dwóch miesięcy pewna dwójka ludzi z agencji PR-owskiej, moim zdaniem wynajętej po prostu przez kogoś, chodzi i próbowała zainteresować nią media. Próbowała zainteresować nią jeden z tygodników, stację telewizyjną, nie udało się. Otóż RMF się udało. To świadczy też o tym, jakie macie podejście do rzetelności. Niech pan sobie przeczyta dzisiaj "Gazetę Wyborczą", która bardzo rzetelnie się z tym tematem rozprawia.

Bardzo nie chcę panu przerywać, ale pan tak długie kwestie, że ja muszę czasem zadać panu jakieś pytanie, żeby to nie był wykład Sławomira Nowaka.

Wiem, ale zadaje pan temat, zarzuca mi pan nieetyczne zachowania, nepotyczne zachowania i nagle pan przerywa.

Rozumiem, że jest to cudowny zbieg okoliczności, że ci ludzie akurat teraz, wtedy kiedy rządzi Platforma, a nie PiS, dostają się do rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa.

Nie wiem, nie ma pojęcia, bo się tym nie zajmuję, czy to jest zbieg okoliczności czy nie.

I nie rozmawiał pan z ministrem Gradem ani żadnym innym urzędnikiem Ministerstwa Skarbu na temat tej sprawy.

Z tego co Ministerstwo Skarbu wyjaśniło wczoraj w specjalnym oświadczeniu, jeden z panów nie jest reprezentantem Skarbu Państwa, a więc prosiłbym, żeby wyrażać się precyzyjnie...

... ale jest w radzie nadzorczej spółki Skarbu Państwa.

Ale nie jest reprezentantem Skarbu Państwa, mówię zdecydowanie i jednoznacznie. Natomiast pan Gawrylczyk jest w radzie nadzorczej jako specjalista logistyki w jakimś Cefarmie Wrocław i nie pobiera tam żadnego wynagrodzenia.

Absolutnie bym panu uwierzył, gdyby nie naprawdę długie listy działaczy i osób związanych z Platforma Obywatelską, które są w zarządach, radach nadzorczych, w różnych instytucjach?

... to niech pan to opublikuje.

Proszę bardzo: Robert Apiecionek, Michał Bobowiec, Jarosław Chałwampowicz, Lechosław Chróścielewski, to są 32 nazwiska. To są głównie spółki KGHM-u, to są spółki na Mazowszu, no panie ministrze, nie jest tak, że jesteście czyści, a ludzie Platformy nie siedzą w żadnych radach nadzorczych.

Niech pan mnie jeszcze kawą obleje i swoim ołówkiem przebije, no i będzie sprawa załatwiona.

Ale to jest świetny argument...

To jest niepoważne. Porozmawiajmy o rzeczach poważnych, a nie o tym, może i tak jest, może nie jest, ale ja próbuję pana przekonać, że ja naprawdę nie zajmuję się tymi rzeczami.

To ostatnie pytanie: Co będzie, jeśli prezydent nie podpisze tej ustawy o gwarancjach dla naszych lokat?

I to jest poważna sprawa.

Tylko że czas nam się kończy, więc pytam pana i proszę o krótką odpowiedź.

To jest bardzo poważna sprawa i dlatego to musi zabrać trochę czasu. To jest jedna z trzech ustaw, które są związane ze stabilnością na rynku finansowym i mają nas ochronić przed kryzysem finansowym, zatem bardzo prosimy pana prezydenta, aby nie rozbijał koncepcji tych gwarancji bankowych. Bez podpisu pana prezydenta nie będzie możliwe ustanowienie wyższych gwarancji dla naszych depozytów w bankach, to jest kluczowa sprawa.

Szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak, dziękuję bardzo. A jeszcze tak na koniec powiem, że mógł pan tę sprawę tych swoich kolegów wyjaśnić, kiedy dziennikarze RMF-u pana o to prosili od tygodnia. Nie znalazł pan pięciu minut czasu dla nich.

Nieprawda.

Prawda, prawda, prawda. Dziękuję bardzo.

RMF

Zobacz także