Nie było inwigilacji dziennikarzy
Komisja śledcza ds. inwigilacji dziennikarzy jest niepotrzebna, bo wszystko już wiadomo. Nie było żadnych działań operacyjnych przeciwko dziennikarzom - twierdzi Paweł Kowal, szef sejmowej komisji kultury i środków przekazu.
Posłuchaj całego wywiadu z gościem Kontrwywiadu Kamila Durczoka w RMF:
Kamil Durczok: Za co politycy PiS-u tak bardzo nie lubią dziennikarzy?
Paweł Kowal: Politycy PiS-u lubią dziennikarzy, ja lubię dziennikarzy, mam wiele ciepłych słów do powiedzenia o dziennikarzach.
Prezes też lubi dziennikarzy?
Jednych lubi, drugich nie, jak to w życiu. Ale kwestia nie jest lubienia, ale kwestia jest dyskusji o zawodzie dziennikarza, o problemach z pracą dziennikarzy w demokratycznym kraju. Nic nadzwyczajnego, zdarza się w każdym normalnym kraju.
Mówi pan, że prezes jednych lubi, drugich nie, ale o mediach wypowiada się dość generalnie. Wydaje mi się, że trzeba ogromnego żalu i zadry, by powiedzieć, że w Polsce nie ma wolnych mediów. Zgadza się pan z tą opinią?
Zgadzam się z tą opinią, bo wiem, jakie zdania po niej nastąpiły. Jak mówimy, że w Polsce jest cały czas błoto, to nie znaczy, że nie ma dni bez deszczu. To jest uogólnienie, o który rozmawiamy dziś piąty dzień.
Proszę się nie dziwić. Zastanawiam się, czy pan rozmawia ze mną w zniewolonym medium?
Nie. Problem wolności mediów to jest kwestia pewnego stanu idealnego i wolne media są takim idealnym stanem demokracji. Nie można o tym rozmawiać, w jakim stopniu jesteśmy wolni - dziennikarze wolni od swoich nadawców, nadawcy od wydawców, wydawcy od redaktorów naczelnych, ci od właścicieli itd. O tym się urządza tysiące konferencji, natomiast w Polsce panuje jakieś nienormalne podniecenie w tej sprawie.
Ale nie dziennikarze je rozpoczęli.
Nie dziennikarze, ale wydaje mi się, że jeśli chodzi o dziennikarzy, to wystarczy jakiś mały temat o dziennikarzach i jest w tym zawodzie trochę jak u artystów, może jak u aktorów, dużo takiej - może dobrej dla tego zawodu - miłości własnej, że jak można pogadać o dziennikarzach, to dlaczego nie.
Ciekawa charakterystyka. To przejdźmy na grunt polityków. PO i SLD za, podobnie Samoobrona, LPR się waha. Jak przestanie, to powstanie komisja śledcza ds. inwigilacji dziennikarzy. To dobrze, że powstanie?
Pan prezydent częściowo - jak słyszałem - nie wykluczył tego, politycy w większości uważają, że być może tak. Ja uważam, że dla stosunków w Polsce to niedobrze. Jeśli będzie musiała powstać, to niech powstanie - nie mam nic przeciwko temu - ale ona powstanie, jeśli chodzi o temat, o którym już wszystko wiadomo, o którym już sto razy napisała prasa, o którym gdyby dziennikarze chcieli, to by sobie przeczytali numer kwalifikacji kodeksu karnego, bo został wyreprodukowany w jednej z poniedziałkowych gazet i sprawdzili, że nie ma mowy o żadnej inwigilacji dziennikarzy. Rozmawiałem o tym wczoraj z ministrem Wassermannem - nie ma działań operacyjnych wobec dziennikarzy.
Dzisiaj nie ma, ale być może wtedy były? Może warto, aby ta komisja powstała?
Nie, nie było. Może warto. To, co powiedziałem, nie oznacza, że jest brak poparcia dla tej komisji. To są moje rozważania, czy ona jest potrzebna. Jeszcze raz powtarzam: wyciąganie tej sprawy dzisiaj, oznacza, że równie dobrze możemy rozmawiać o aferze mięsnej i sprawie Brzozowskiego sprzed 100 lat i może to być równie ciekawie dla wtajemniczonych. Ta sprawa jest kompletnie wyjaśniona, nie ma w niej nic nowego. A problem polega na tym, że nagle się okazało, że w latach 2001-2005 prowadzono - jak podało Centrum Monitoringu Wolności Prasy - kilkaset śledztw w sprawach z dziennikarzami, a słynna była ta lista 30 śledztw. Być może jest o czym rozmawiać.
Ale to nie jest sprawa dla wtajemniczonych - jak pan powiedział - bo dotyczy sprawy fundamentalnej, czyli wolności słowa. Myślę, że skoro sprawdza się źródła informacji dziennikarzy, czyli coś, co dziennikarz ma ustawowe prawo chronić, próbuje się do tych źródeł dotrzeć, to znaczy że coś jest na rzeczy, że coś jest nie w porządku.
Nie ma nic na rzeczy, wszystko jest w porządku. Gdyby ci dziennikarze, co opublikowali te materiały, zadali sobie trud i przeczytali kwalifikację prawną, sprawdzili dlaczego śledztwo było prowadzone w tym trybie. Wystarczyło zapytać znajomego prokuratora. To śledztwo musiało się tak odbyć, ponieważ służby specjalne nie podlegają postępowaniu przygotowawczemu, nie można sprawdzić informacji, które się otrzymało. Wdraża się po prostu śledztwo. Na tym etapie to jest po prostu rutyna. Problem polega na tym, że nie jesteśmy doinformowani w tej sprawie.
Pan mówi, że wszystko jest jasne, że nie ma żadnych wątpliwości. Tak się zastanawiam, dlaczego prezydent mówi, jestem za, ale będzie z tego wiele smutnej prawdy. Jeśli jest prawda, to lepiej żeby wyszła na jaw.
Podpisuję się pod tym, co mówi prezydent.
To trzeba powołać komisję. Podpisze się pan pod tym?
Jeśli będzie takie ustalenie, oczywiście, że tak. Trzeba sobie tylko wyobrazić konsekwencje tego działania, trzeba sobie wyobrazić, że mamy do czynienia ze sztucznym budowaniem konfliktu między PiS-em a mediami, bo niektóre partie liczą, że w ten sposób coś ugrają. Nic nie ugrają. SLD w tej sprawie jest na tyle nieczyste i ma swoje sprawy i sprzed 20 lat, i sprzed 50, i z ostatnich lat. Kompletnie bez sensu. Tu jest problem dziennikarzy - na ile oni będą pisali o tym, bo to w ogóle dotyczy dziennikarzy.
Jeśli pan mówi, że SLD ma coś w tej sprawie na sumieniu, tym bardziej jestem przekonany, że ta komisja powinna powstać. I te fakty pewnie wyświetli.