Nałęcz: Emerytura po 40 latach to tylko punkt wyjścia
„Nie przestraszyliśmy się. Prezydent wydał dyspozycję sztabowcom, żeby uzgodnić zasady debaty, ale nie było żadnego spotkania na ten temat” – mówi w Kontrwywiadzie RMF FM doradca prezydenta Tomasz Nałęcz pytany o debatę proponowaną przez Pawła Kukiza. „Wszystko, co wiemy na temat debaty, to informacje pana Kukiza zamieszczone na Facebooku i Twitterze. Nie można ustalać prezydenckiej debaty wpisami na Facebooku” – ocenia Nałęcz. Emerytura po 40 latach pracy? „To rozwiązania spowoduje silną motywacje, żeby eliminować np. umowy śmieciowe. Prezydent szuka mądrego kompromisu” – uważa gość Kontrwywiadu RMF FM.
Konrad Piasecki: Przestraszyliście się tej debaty u Kukiza?
Tomasz Nałęcz: - Nie, dlaczego?
Bo słyszymy, że rozmowy zerwane, właściwie debaty - już wiadomo - nie będzie.
- Rozmów żadnych nie było, więc nie można było zerwać czegoś, czego nie było.
No jakieś były, słyszeliśmy, kogo proponuje Kukiz, gdzie ma być ta debata.
- Nie, nie. Prezydent wydał dyspozycję sztabowcom, żeby uzgodnić zasady tej debaty - bo trudno brać udział w debacie, gdzie nie ma uzgodnionych zasad...
No i oni uzgadniali czy nie uzgadniali?
- Panie redaktorze, najlepszą odpowiedzią jest, że nie było żadnego spotkania na ten temat. Wszystko, co o tej debacie wiemy, to informacje pana Kukiza zamieszczane na Facebooku i na Twitterze.
Nic prostszego jak wziąć telefon i do Kukiza zadzwonić w takim razie.
- Zgoda...
No to ktoś zadzwonił? Powiedział: "Panie Pawle, chcemy tej debaty"?
- Oczekujemy spotkania w tej sprawie. Prezydent jest otwarty na tą debatę. Nie można prezydenckiej debaty w 40-milionowym kraju ustalać wpisami na Facebooku.
Czyli co: piłka cały czas w grze? Bo Kukiz - mam wrażenie - że już odpuścił sprawę.
- Z naszej strony - tak. Prezydent się świetnie czuje w debatach, wygrał pierwszą debatę, jest człowiekiem walki...
Na razie w jednej wziął udział, zobaczymy, co będzie dzisiaj wieczorem.
- Powtórzę: prezydent się świetnie czuje w debatach, jest człowiekiem walki. Im więcej takich spotkań, tym dla prezydenta lepiej.
Czyli cały czas chcecie.
- Ależ oczywiście, że tak.
I apelujecie do Kukiza: "Pawle, zrób coś".
- Oczekujemy spotkania, warunków takich, jak funkcjonują w normalnym kraju w przypadku takich debat prezydenckich. Prezydent jest bardzo otwarty na to.
Dzisiaj to wygląda tak, że do Wojewódzkiego prezydent - owszem, ale już do Kukiza - nie za bardzo, mimo że to Kukiz dostał 3 miliony głosów.
- Raz jeszcze powtarzam. Dyspozycja prezydenta była bardzo klarowna. Tak. Znaczy po tej modyfikacji. Bo rzeczywiście, jak zaproponował pan Paweł Kukiz debatę, w której on będzie debatę prowadził. Nigdzie na świecie nie było debaty, że jeden z kandydatów prowadzi debatę dwóch pozostałych. Ale kiedy pojawiło się nazwisko dziennikarza, pan Kukiz zaproponował pana redaktora Jastrzębowskiego, to w porządku. Jest dziennikarz, jest debata, byliśmy gotowi, ciągle sztab Bronisława Komorowskiego jest gotów do debaty, do dyskusji i do uzgodnienia warunków i do rozmawiania.
Panie profesorze, a pan, strażnik majestatu i godności prezydenta, nie cierpiał widząc swojego ukochanego prezydenta w występuje w talk-show? I to takim mocno satyrycznym.
- Ja lubię programy pana Kuby Wojewódzkiego.
Nie, nie. Przeciwko samemu Kubie Wojewódzkiemu rozumiem nic pan nie ma, ale przeciwko prezydentowi u niego?
- Dlaczego?
Pan by chyba chciał widzieć prezydenta takiego bardziej ze spiżu niż z dowcipnych programów.
-Ale skąd. To bardzo trudne wyzwanie i wysoko podniesiona poprzeczka. Moim zdaniem nie strącona przez Bronisława Komorowskiego.
Bo przeleciał pod spodem.
- Nie. Co więcej moim zdaniem, nie strącona też przez pana Wojewódzkiego. Pozostał sobą.
Jak pan usłyszał, że gospodarz, czyli Wojewódzki głosuje na Komorowskiego, tylko dlatego, że nie jest Dudą, to nie poczuł pan niepokoju w trzewiach?
- Ale ja rozumiem, że to będzie wybór wielu Polaków, również moich przyjaciół z lewicy. Gdzie przecież trudno uznać Bronisława Komorowskiego za człowieka lewicy. Ale mając do wyboru wiceministra sprawiedliwości z czasów kiedy zginęła Barbara Blida, mając do wyboru jedną z twarzy IV RP i Bronisława Komorowskiego, w odruchu samoobrony wybiorą Bronisława Komorowskiego.
Panie profesorze - kto i z czego zapłaci za te wyborcze, emerytalne pomysły prezydenta?
- Emerytury płaci się z okresu składkowego.
Wygląda na to, że piętnując rywala za brak odpowiedzialności, prezydent sam zgłasza pomysły kosztowne, szkodliwe i nieprzemyślane.
- Ale to jest mniej więcej porachowane. Nie jestem ekonomistą.
Z naciskiem na "mniej".
- Nie.
To ile to będzie kosztowało? Ktoś to wie?
- Te wyliczenia, które ja czytam, poważnych ludzi znających się na gospodarce - to pan Duda to jest mniej więcej 300 mld złotych, czyli więcej niż roczny budżet państwa. Propozycje Bronisława Komorowskiego to jest 30-40 mld - więc 1/10 tego.
Ale przez całą kampanię prezydencką Bronisław Komorowski mówił - mój konkurent nie wykazuje się elementarną odpowiedzialnością, proponuje rozwiązania i deklaracje, których finansowania nie jest w stanie zapewnić. Przecież też nikt nie jest w stanie zapewnić finansowania tego pomysłu emerytalnego, bo co czwarty mężczyzna będzie mógł na podstawie tego pójść wcześniej na emeryturę. Gdzie odpowiedzialność?
- Ależ absolutnie, to jest odpowiedzialne.
Po 40 latach okresu składkowego? To jest odpowiedzialne?
- To rozwiązanie spowoduje silną motywację, żeby eliminować takie relacje w pracy, jak umowy śmieciowe. Mamy do czynienia z bardzo niebezpieczną tendencją - żeby zatrudniać w różnej formie pracowników, bez odprowadzania składki emerytalnej.
Będzie mnie pan zapewniał, że po czterech latach dyskusji o wieku emerytalnym, po tym, kiedy prezydent w gruncie rzeczy nie protestował przeciwko 67 latom, na trzy dni przed wyborami prezydenckimi trzeba zgłaszać taki pomysł? Przecież to śmierdzi na kilometr kiełbasą.
- Będę bronił tego rozwiązania. W tej ustawie jest zapisane, że w ciągu najpóźniej czterech lat przepisy tej ustawy zostaną przejrzane i zmodyfikowane gdzie trzeba.
I na trzy dni przed wyborami trzeba zgłaszać nowy projekt?
- Nie będę bronił tego momentu - moment jak moment...
...fatalny...
- ...natomiast zwrócę uwagę, że Andrzej Duda - doktor prawa - opowiada się za rozwiązaniem, które jest niekonstytucyjne...
Ale proszę nie mówić o Andrzeju Dudzie...
- ...a dlaczego?
Proszę mówić o Bronisławie Komorowskim, bo to on zgłasza ten projekt.
- Ale jeśli pan mówi o realizmie rozwiązań, to zwróćmy uwagę, że jest orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził...
...tak, że nie może być nierówny wiek kobiet i mężczyzn, wiem...
- ...w związku z czym doktor prawa łże w żywe oczy i obiecuje Polakom, że przywróci rozwiązanie, które wyklucza konstytucja.
Ale prezydent Rzeczypospolitej, który podpisał zmianę systemu emerytalnego, dzisiaj nagle, na 3 dni przed wyborami, orientuje się, że coś jest z nim nie tak?
- Nie, szuka mądrego kompromisu. Proszę zwrócić uwagę na kompromis niemiecki.
Ale to jest mądre? 40 lat pracy? To nawet ja mógłbym pójść w wieku 63 lat na emeryturę...
- Panie redaktorze, a ile pan chce pracować? Gdybym ja chciał zyskać pana głos na prezydenta Komorowskiego, to ile ten wiek powinien wynosić?
Ale ja nie wiem, co się będzie ze mną działo w wieku 63 lat. Może już będę tak zmęczony rozmowami z politykami, że będę marzył o wcześniejszej emeryturze.
- Ale jeśli 40 za mało, to ile pan by sobie życzył? 42, 43?
45 na przykład, bo rzeczywiście to nie jest duży wyłom w systemie emerytalnym. 40 lat - co czwarty mężczyzna dokonuje wtedy wyłomu w systemie emerytalnym.
- Panie redaktorze, nie prezydent uchwala ustawy. To jest punkt wyjściowy prezydenta. To będzie w Sejmie. Jeśli będą racjonalne argumenty za innym wiekiem, lekko mniejszym czy lekko wyższym, ja tego nie przesądzam, to przecież prezydent tą propozycją mówi tak: prezydent jest za debatą w tej sprawie - czy przejście na emeryturę ma zależeć tylko od wieku, czy też od okresu składkowego i czasu pracy?
To jedno fundamentalne pytanie - czy to jest pomysł uzgodniony z Ewą Kopacz?
- Rozumiem, że to nie jest pomysł, o którym pani Ewa Kopacz by nie wiedziała.
Zgodziła się na to?
- Tego nie wiem, przecież nie uczestniczę w rozmowach prezydenta z panią premier, ale wiem jedno, że na pewno nie ma działań prezydenta, które by nie były... znaczy, o których prezydent by nie informował pani premier.
To wsłuchamy się w pierwszy głos Ewy Kopacz na ten temat. Czy czuje pan w sobie, że dzisiejszy wieczór rozstrzygnie o tym, kto będzie prezydentem przez najbliższych pięć lat?
- Ja użyłem już tego porównania. Uważam, że niedzielną debatą, mówię tutaj językiem 1920 roku, niedzielną debatą prezydent zatrzymał atak nieprzyjaciela na Przedmościu Warszawskim, a teraz jesteśmy... dzisiaj wieczorem będzie bitwa nadniemeńska, bo o losach wojny '20 roku przesądziła bitwa nad Niemnem. I uważam, że tak, dzisiaj będziemy mieli do czynienia z bitwą nad niemeńską i nie mam co do tego wątpliwości.
Ale rozumiem, że nie porównuje pan Andrzeja Dudy do bolszewickich hord?
- Ależ skądże znowu. Nie, oczywiście, że nie.
Tak to trochę zabrzmiało.
- Nie, porównuję do pewnego dramatyzmu tego starcia. Wydawało się wszystkim na początku sierpnia roku '20, że już jest wszystko pozamiatane. Tak się wydawało zwolennikom Andrzeja Dudy 11 maja.
Ale plan na dzisiejszą debatę?
- Ale porównanie do bolszewików nie, nie. Broń Boże, gdzież ten miły sympatyczny człowiek z Krakowa jest tym Tuchaczewskim z nożem w zębach, broń Boże.
Prezydent będzie równie waleczny, przerywający, łamiący ustalenia jak w pierwszej debacie?
- Ależ nie. Człowiek, który jest moim zdaniem bezstronny i w ocenianiu debat sprawiedliwy, Aleksander Kwaśniewski powiedział tak, było zdecydowanie, ale nie przekroczono granicy...
Aleksander Kwaśniewski akurat sam był mistrzem łamania ustaleń w czasie debat, więc... Mówię o debacie Wałęsa-Kwaśniewski w '95.
- Ale przecież na tym to polega, że są pewne reguły, które się lekko rozpycha. Jestem przekonany, że pan Duda będzie robił to tak samo.
-----
Przypomnijmy, że w czwartek odbędzie się ostatnia debata przed drugą turą wyborów prezydenckich. Transmisję z tego decydującego starcia kandydatów do najwyższego urzędu w państwie możecie śledzić także na portalu Interia. Start o godz. 19:35.