Miller: Mówimy z Klichem jednym głosem
Obaj z Edmundem Klichem mówimy jednym głosem, że wpływ na przebieg zdarzeń mieli na pewno nie tylko piloci, ale i obsługa lotniska - mówił w Przesłuchaniu RMF FM szef MSWiA Jerzy Miller.
Agnieszka Burzyńska: Winni katastrofie smoleńskiej będą wyłącznie piloci. Nie za wcześnie przesądził pan tę kwestię?
Jerzy Miller: - Nie przypominam sobie, żebym cokolwiek takiego powiedział.
Stwierdził pan, że lot był cywilny, a to według Edmunda Klicha oznacza, że cała odpowiedzialność spada na załogę. Oczyszczeni zostają kontrolerzy, bo takie jest prawo lotnicze. To brzmi przesądzająco - przyzna pan.
- Nie mamy różnego zdania z panem Edmundem Klichem, wspólnie mówimy, że wina tych zdarzeń, które miały miejsce 10 kwietnia na lotnisku w Smoleńsku, jest badana i jest za wcześnie, żeby mówić o tym, aby mówić, kto i w jakim stopniu przyczynił się...
Ale pan Edmund Klich mówił, że to był lot wojskowy, a pan mówi, że to jest cywilny. To jest duża rozbieżność.
- To jest dyskusja prawników i to nie prawa polskiego, nie prawa rosyjskiego, tylko również międzynarodowego. Natomiast obaj mówimy jednym głosem, że wpływ na przebieg zdarzeń mieli na pewno nie tylko piloci, ale i obsługa lotniska.
Jaka to odpowiedzialność? Duża?
- Powtarzam to od kilku miesięcy. Komisja po zakończeniu swoich badań wyda raport końcowy, w którym na pewno określi wpływ - również obsługi lotniska - na przebieg zdarzeń.
Przed każdym lotem jest wydawane coś takiego jak zgoda dyplomatyczna. Tam jest określany status lotu. Jak przed wylotem 10 kwietnia ten status został określony w tej zgodzie dyplomatycznej. To był lot cywilny, specjalny, wojskowy?
- To był przede wszystkim lot prezydenta kraju do innego kraju - kraju gospodarza. I to jest najważniejsze w tym przypadku.
A na jakiej podstawie pan twierdzi, że to był lot cywilny?
- To nie jest kwestia mojego stwierdzenia, to jest kwestia analizy, jak według prawa międzynarodowego można zakwalifikować ten przelot.
Ale zarówno prokuratura jak i Edmund Klich mówią: lotnisko wojskowe, samolot wojskowy, załoga wojskowa, kontrolerzy wojskowi, procedury lądowania wojskowe. A tu lot cywilny - słabo się to układa w logiczną całość.
- Z punktu widzenia polskiego prawa, zajmuje się Komisja Badania Wypadków Lotniczych lotnictwa państwowego. Czyli z naszego punktu widzenia jest to samolot i przelot lotnictwa państwowego. W tej kategorii mieści się również lotnictwo wojskowe. Natomiast prawo międzynarodowe niekoniecznie jest we wszystkich swoich miejscach identyczne z prawem polskim.
Polski akredytowany mówi kategorycznie: to był lot wojskowy i dodaje, że członkowie pańskiej komisji też tak uważają. Prokuratura mówi podobnie. A pan ucina dyskusję dając Rosjanom argumenty, aby nie wydali nam dokumentów z lotniska Siewiernyj.
- Nie rozumiem pani pytania. Proszę jeszcze raz mi to wytłumaczyć.
Edmund Klich mówi, że Rosjanie jasno mówią, że nie dostaniemy dokumentacji lotniska Siewiernyj, bo to był lot cywilny, więc owa dokumentacja nie jest nam potrzebna.
- Jestem zaskoczony, skąd pani ma takie informacje, ponieważ ja w tej sprawie rozmawiam z Rosjanami i nigdy z taką argumentacją się nie spotkałem.
O tym mówił Edmund Klich.
- To ja bym poprosił, żeby pani tego nie powtarzała, ponieważ ja z panem Edmundem Klichem również rozmawiam i ja się od niego czegoś takiego nie dowiedziałem.
A jest jeszcze jakaś szansa, żebyśmy te materiały...?
- Oczywiście, że tak, ponieważ nasza korespondencja z Rosjanami jest przedłużona i niektóre dokumenty już dostaliśmy, a na niektóre ciągle czekamy.
A kiedy je dostaniemy?
- Gdyby mnie pani zapytała w maju, kiedy dostanę pierwsze dokumenty, też bym nie potrafił odpowiedzieć. W związku z czym nie potrafię odpowiedzieć również dzisiaj, kiedy dostanę ostatnie dokumenty.
A Rosjanie powinni zamknąć lotnisko? Decyzja wieży "niech piloci spróbują wylądować, może im się uda" była błędem?
- Jeszcze raz powtarzam, że nasze ustalenia będą zawarte dopiero w raporcie końcowym.
Ale co działo się na wieży w Smoleńsku 10 kwietnia? Czytał pan te materiały dotyczące kontrolerów lotu.
- Mogę mówić o przebiegu pracy komisji, nie mogę mówić o ustaleniach komisji. Pani mnie pyta o ustalenia.
Ale pan sugerował, że te ustalenia, które znajdą się w raporcie, będą też dotyczyły kontrolerów lotu.
- Tak, owszem. Powtarzam to.
To jaka będzie ich odpowiedzialność?
- To będzie umieszczone w raporcie.
W sierpniu mówił pan również, że to, co udało się odczytać z czarnych skrzynek, ma średnie znaczenie. Przez półtora miesiąca coś się zmieniło?
- Jeżeli chodzi o analizę istotnych zdarzeń, to na pewno nie. Jeśli chodzi o szczegóły, które dzisiaj wydają się drugorzędne, na pewno warto je do końca rozszyfrowywać, ponieważ traktuję tę analizę nie tylko jako element pracy komisji, której przewodzę, ale również jako element dokumentacji, która na długie lata na pewno zostanie przedmiotem analiz różnych osób.
A prokurator Seremet twierdzi, że te uzupełnienia pojawiające się w stenogramach, mogą mieć spore znaczenie dla śledztwa. Co to są za uzupełnienia. To są dokończenia jakiś kluczowych zdań?
- Prokurator generalny zlecił analizę innemu ośrodkowi. Komisja, której przewodniczę - dwóm innym ośrodkom, a w związku z tym możliwe, że mówię o ustaleniach Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie.
A według tego pańskiego zlecenia, tych informacji od pańskich ekspertów, co z tego wynika, co to są za uzupełnienia?
- To jest odczytanie kolejnych elementów rozmów, które miały miejsce w kokpicie. Zarówno w czasie ostatniej minuty lotu jak również we wcześniejszych fazach, począwszy od startu.
Czy już wiemy, jaka komenda padła w kokpicie czy "odchodzimy" czy "podchodzimy"?
- Jeszcze raz powtarzam, proszę mnie nie pytać o żadne ustalenia, dlatego bo nie jestem gotów tego ujawnić, komisja pracuje w sposób...
A przynajmniej może pan rozwiać wątpliwości wokół obecności w kabinie generała Błasika czy szefa protokołu dyplomatycznego? Ktoś naciskał na pilotów? Są takie zapisy czy ich nie ma? Czy kategorycznie możemy powiedzieć, że "nie" - do tej pory?
- Nasza rozmowa zaczyna być mało ciekawa dla słuchaczy, ponieważ ja znowu odpowiem, że ustalenia nie są możliwe do ujawnienia w dniu dzisiejszym.
Kiedy je poznamy? Kiedy poznamy te zapisy uzupełnione łącznie z parametrami lotu?
- Wtedy kiedy komisja zakończy swoje badania i opublikuje raport końcowy.
Czyli na początku przyszłego roku?
- Przypuszczam, że to będzie przełom bieżącego i przyszłego roku.
A funkcjonariusze BOR-u byli na lotnisku czy nie? Pytam zwierzchnika BOR-u.
- Tak, byli.
Prokuratura twierdzi, że ich nie było. Skąd te rozbieżności?
- Z tego co wiem, prokuratura tego nie twierdzi, ale proszę zapytać prokuratury.
A wyjaśnił pan tę rozbieżność z szefem BOR-u?
- Tak.
I ma pan pewność? Ma pan pewność, że był jeden funkcjonariusz czy dwóch?
- Praca BOR-u nie jest pracą, z którą się obnosi ani szef BOR-u, ani jakikolwiek z funkcjonariuszy bez konieczności analizy wszystkich zdarzeń, które mają przeszłość.
Ale to jest specjalna sytuacja.
- W związku z tym, ponieważ jest specjalna, nie jest interesem Polski, aby ujawniać wszystkie elementy pracy Biura Ochrony Rządu.
Czyli byli?
- Czyli byli.
Kiedy wrak tupolewa zostanie zabezpieczony?
- Wrak tupolewa jest w rękach prokuratury rosyjskiej i dopóki prokuratura rosyjska nie zwolni tego wraku prokuraturze polskiej, to należy to pytanie kierować do prokuratury rosyjskiej, a później do prokuratury polskiej - jeżeli uzna, że wrak jest istotnym dowodem w sprawie.
Uznała już, że jest istotnym dowodem w sprawie i prosi władze polskie o pomoc w zabezpieczeniu, bo prokuratura rosyjska mówi, że jest to też sprawa na szczeblu państwowym.
- Jeżeli prokuratura Polska będzie chciała skorzystać z pomocy konkretnego organu państwa polskiego, to na pewno takie wystąpienie skieruje. Niewątpliwie nie będzie to komisja, w której przewodniczę, ponieważ działa ona niezależnie od prokuratury i w związku z tym nie może być tutaj wykonawcą tego typu oczekiwania.
Nie jest panu smutno tak po ludzku, tak jak ministrowi sprawiedliwości, że ten wrak tam leży i niszczeje. To jest taki wyjątkowy pokaz bezradności i bezsilności.
- Ja na ten temat rozmawiałem 6 maja w Moskwie.
To dawno temu.
- To bardzo dawno temu i wtedy nasze stanowisko było jednoznaczne i na pewno się od tego czasu nie zmieniło.
Ale też się nic nie zmieniło w sprawie tupolewa. To słabo jakoś naciskamy.
- Proszę pani, jeżeli by pani prowadziła jakieś postępowanie, to nie może nikt oprócz pani angażować się ani w nadzór, ani w opiekę nad dowodami w sprawie, którą pani prowadzi.
To już ostatnie pytanie. Leci pan do Moskwy w najbliższym czasie?
- Jeżeli nawet lecę, to nie będę o tym mówił wcześniej poprzez radio.