"Wiadomości" TVP1 dotarły do zeznań, jakie oficerowie BOR - odpowiedzialni za zabezpieczenie wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu - złożyli w prokuraturze. Wynika z nich, że na lotnisku w Smoleńsku nie było oficerów polskiej ochrony. Przebywali w położonym kilkanaście kilometrów dalej lesie katyńskim. Według "Wiadomości" na obecność BOR na lotnisku mieli się nie zgodzić Rosjanie. Wcześniej szef BOR gen. Marian Janicki zapewniał, że polska ochrona była na lotnisku w Smoleńsku. - Nie rozmawiałem z generałem Janickim na ten temat, ale będzie okazja (na rozmowę) jak wrócę do kraju. Na pewno poproszę o wyjaśnienie, jeśli chodzi o sprzeczności, bo funkcjonariusze publiczni - czy to jest szef BOR, czy funkcjonariusze BOR - muszą mieć w sprawach, które ich dotyczą, mniej więcej podobne informacje i podobny pogląd - powiedział Tusk na briefingu prasowym w Brukseli. Jak dodał, będzie chciał, żeby gen. Janicki wyjaśnił na czym polegają kontrowersje w tej sprawie. Pytany o to sprawę rzecznik Biura Ochrony Rządu Dariusz Aleksandrowicz powiedział, że BOR podtrzymuje swoje wcześniejsze stanowisko, iż funkcjonariusze biura byli na lotnisku. - Szef BOR udzieli w tej sprawie stosownych wyjaśnień panu premierowi - dodał. Tusk podkreślił jednocześnie, że śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej prowadzi prokuratura. - Dla dobra sprawy nie powinienem się w to angażować - ocenił. - Jarosław Kaczyński, Antoni Macierewicz, jest grupa takich ludzi, którzy uważają mnie za zbrodniarza w tej kwestii (tragedii smoleńskiej), ważne jest więc, żebym umiał precyzyjnie i bardzo konsekwentnie wyjaśniać wszystkie okoliczności, a nie przesłuchiwać innych. Dlatego zostawimy wyjaśnienie tej sprawy organom do tego powołanym - powiedział premier.