Migalski: My nie musimy być w polityce
Jeśli Polacy uznają, że są ukontentowani wojną między Donaldem Tuskiem a Jarosławem Kaczyńskim, to my zajmiemy się sprawami społecznymi. Nie musimy być w polityce - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM Marek Migalski.
Konrad Piasecki: Członek, założyciel stowarzyszenia "Polska jest najważniejsza". Straszna ta nazwa panie pośle.
Marek Migalski: - Tak? A mnie się podoba. Pod tym hasłem prawie zwyciężyliśmy wybory.
Nadęta, fatalna do wymawiania. Jak mam o panu mówić? "Polskonajważniejniak"?
- To są pana najważniejsze problemy w tej materii?
Pytam tylko, czy pracujecie nad nową nazwą, bo ta zdaje się jest zastrzeżona i jest już zupełnie inne stowarzyszenie o tej nazwie.
- A to zobaczymy, bo z tego, co wiem, nie ma jeszcze chyba takiego stowarzyszenia zarejestrowanego. Są gdzieś złożone papiery. Jeśli byłoby tak, że ktoś zarejestruje wcześniej niż my, to oczywiście dostosujemy się do przepisów prawa. Ale to jest, jak pan powinien rozumieć, ostatnia rzecz, którą powinniśmy się martwić, bo chodzi o hasło, o symbol, o to, że my jesteśmy tacy, jak byliśmy pół roku temu. Myślimy tak samo, mówimy tak samo, uprawiamy politykę w tym samym stylu. To nie myśmy się zmienili.
Oczywiście to jest symbol, tylko zastanawiam się czy pracujecie nad nową nazwą, myślicie nad nazwą partii, czy ta nazwa "Polska jest najważniejsza" jest docelowa?
- Jako stowarzyszenie docelowa. Ale to, co później stanie się ze stowarzyszeniem, czy ono przekształci się w jakąś formułę pracy nie tylko społecznej, ale i politycznej, to wówczas być może na przykład pan redaktor Piasecki będzie mógł wziąć udział w ogólnopolskim konkursie na nazwę ewentualnej formacji politycznej. Żartuję, żeby było jasne.
Liczę na kreatywność europosłów i doktorów politologii w tej dziedzinie.
- Nie przeliczy się pan.
Stać pana na kilka minut szczerości politycznej, panie pośle?
- Pan ma zdolność do wyciągania ze mnie szczerości. Boję się tego, ale poddajmy się temu testowi.
Tworzycie to stowarzyszenie z absolutnym przekonaniem, że to jest zaczyn partii politycznej, prawda?
- Tworzymy to stowarzyszenie z przekonaniem, że jeśli będzie na nie odzew społeczny, jeśli ludzie uznają, że mają dosyć tej nawalanki między PiS-em a Platformą, która tak naprawdę jest nawalanką antymodernizacyjną, sprzyjającą gnuśności w kraju i bezsensownej wymianie ciosów, to wtedy rzeczywiście nie uchylimy się od odpowiedzialności za zagospodarowanie tego również w sensie politycznym.
Ale czy decyzje PiS-u są w stanie tutaj cokolwiek zmienić, zawrócić, zatrzymać ten proces? Gdyby np. Jarosław Kaczyński oświadczył: "rzeczywiście, pomyliłem się z Kluzik i Jakubiak, wracajcie panie do partii"?
- Rozumiem, że sytuacja jest hipotetyczna, ponieważ prezes się nigdy nie myli.
Oczywiście.
- Jeśli Polacy uznają, że są ukontentowani tym sporem między PiS-em a PO, który jest produktywny dla nich obu, ale nieproduktywny dla Polski, to wówczas pozostaniemy w formule stowarzyszenia i będziemy robić jakieś fajne rzeczy na poziomie społecznym.
Ale przesądzone jest też to, że stowarzyszenie będzie oddzielne od PiS-u w tym sensie, że wystartuje w wyborach pod szyldem partii politycznej?
- Tu nic nie jest przesądzone. To wyborcy pokażą.
Jak wyborcy? Nie ma innego sposobu na weryfikację niż wybory parlamentarne. Chyba, że będziecie wierzyć w sondaże, w które nigdy nie wierzyliście.
- Akurat ja wierzyłem i te sondaże nota bene pokazywały, że kontynuowanie linii PiS-u z czasu kampanii wyborczej przyniosłyby już dzisiaj zwycięstwo w tych wyborach.
Ileż razy słyszałem Adama Bielana i Michała Kamińskiego mówiących, że nie wierzą w sondaże.
- Nie, nie kłóćmy się o sondaże, które pokazują tendencje, nie zawsze pokazują prawdziwe rzeczy. Na przykład w moim przekonaniu PiS te wybory przegra i na to wskazują sondaże. I niestety, PO te wybory wygra i to też pokazują sondaże. W niedzielę już będziemy wiedzieć, że te sondaże coś tam mówią o rzeczywistości.
Macie 15 posłów, którzy potrzebni są do stworzenia klubu sejmowego?
- To nie jest najważniejsza sprawa i to nie jest główne nasze zadanie. Naszym głównym zadaniem jest przekonanie, że mamy coś więcej do powiedzenia niż o samych sobie. Tego typu pytania, które pan mi zadaje, pan ma oczywiście do nich prawo, tak naprawdę pokazują, że my jesteśmy twórcą i tworzymy. Ciągle opowiadamy o sobie, natomiast opowiedzielibyśmy, jeśli nam tylko dziennikarze dadzą nam taką możliwość, jaką widzimy Polskę, czego nie lubimy w PO i PiS-ie, a co akceptujemy.
Konkretne pytanie: w manifeście programowym narzekacie na dług publiczny. Jesteście w stanie w tym Sejmie poprzeć Platformę, gdyby chciała reformować system emerytalny albo ciąć wydatki na opiekę socjalną?
- Będziemy popierać wszystkie, absolutnie wszystkie potrzebne i niezbędne dla Polski reformy bez względu na to...
Nawet trudne, nawet bolesne?
- Nawet trudne, nawet bolesne, bo my chcemy być stowarzyszeniem, a później być może czymś więcej, które nie boi się podejmować niepopularnych decyzji albo inaczej: odważnych i mądrych decyzji, bo wierzymy, że w Polsce są inteligentni wyborcy i są w stanie podjąć poważną rozmowę.
Czyli gdyby Tusk położył dzisiaj na stole na przykład zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn - popieracie?
- Nie mam upoważnienia do wypowiadania się w imieniu wszystkich ludzi, natomiast mogę zadeklarować, że wierzymy głęboko w to, że ludzie nie muszą być oszukiwani przez partię polityczną. Obydwie partie dzisiaj pokazują pewien populizm i grają, zamieniły swoich wyborców w zakładników, takich więźniów, janczarów, którzy są napuszczani jedni na drugich, natomiast nie ma poważnych rozmów o Polsce.
Panie pośle, ale doskonale pan i pańscy koledzy i koleżanki braliście w tym udział, dlatego te żale są trochę śmieszne.
- A nie, nie, nie. Dlatego, jeśli popatrzy pan na te osoby, to jednak są osoby, które starały się mówić poważnie o Polsce i my głęboko wierzymy w to, że jest jakaś grupa wyborców, ja nie wiem czy ich jest 15 czy 30 procent, które chcą też dyskutować poważnie o tym, że jest kryzys, jest dług publiczny i z tym coś trzeba zrobić. I bez poważnej debaty, a później poważnych decyzji to się po prostu nie uda.
Dopuszczacie myśl o koalicji z Platformą w tym Sejmie?
- To jest absolutnie za wcześnie. W tym Sejmie my mamy rok tak naprawdę do wyborów przetestowania tego czy nasze pomysły na Polskę, czy nasz sposób uprawiania polityki, ale też nasze postulaty programowe są akceptowalne społecznie. Jeśli będą, to Polacy doczekają się formuły otwartej, która będzie odpowiadać na ich oczekiwania. Jeśli jednak uznają, że są ukontentowani tą wojną między Donaldem Tuskiem a Jarosławem Kaczyńskim, to po prostu zajmiemy się sprawami społecznymi. Ja wrócę do pracy w parlamencie nad swoimi programami, później wrócę na uniwersytet. Wszyscy inni, którzy znaleźli się w tym stowarzyszeniu, też potrafią robić inne rzeczy niż politykę i to jest nasza siła. My nie musimy być w polityce.
A jeśli będziecie budować ugrupowanie, to będzie to ugrupowanie pokoleniowe, pokolenie lat 60. 70., czy nie stawiacie sobie takich ograniczeń?
- Tak się rzeczywiście stało, że w tym ugrupowaniu są ludzie, którzy mają około 40 lat, którzy mają już na tyle doświadczenia, że można im powierzyć poważne funkcje, a jednocześnie mają jeszcze na tyle energii, że jeszcze im się chce, że nie są już leniuszkami, czy politycznymi emerytami. I oczywiście nie będzie dyskryminacji ze względu na wiek, bo my chcemy ludzi młodych duchem a nie ciałem.
Na przykład Ludwik Dorn ma miejsce w stowarzyszeniu?
- Nie rozmawiam o personaliach, natomiast nie ma problemu wieku, proszę mnie nie wpychać, to inni stosują seksizm albo jakieś inne dyskryminacje, my nie będziemy stosować "ageizmu".
I liderem bezapelacyjnie Kluzik-Rostkowska?
- Liderem bezapelacyjnym jest Joanna Kluzik-Rostkowska!