Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Mężydło: Rostowski trochę przybladł

Rostowski trochę przybladł. Jak szukałem kiedyś najlepszego naszego ministra, bez zająknięcia wymieniałem Rostowskiego. Myślę, że w związku z tym, co się dzieje dzisiaj, to minister Rostowski jest akurat bardzo potrzebny - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM Antoni Mężydło z PO.

/RMF

Konrad Piasecki: Antoni Mężydło, Platforma Obywatelska, dzień dobry.

Antoni Mężydło: - Dzień dobry.

Nie ma pan ochoty w obronie OFE rzucić legitymacją PO?

- Nie, ja głosowałem za OFE.

Aż tak zdeterminowany jak pewien senator pan nie jest.

- Nie, nie, nie jestem aż tak zdeterminowany. Aż tak bardzo nie ukochałem też OFE, jak pan senator.

A nie wzburza pana nieco to, że PO tak łatwo przeszła do porządku nad głosami krytycznymi, choćby Leszka Balcerowicza?

- Nie przeszliśmy tak łatwo nad głosami. Spór był dosyć ostry, bo atak Balcerowicza był ostry. Natomiast tak prawdę mówiąc, to widać, że ministrowie realizują również plan Balcerowicza. Grad zapowiedział dużą prywatyzację i Leszek Balcerowicz o tym mówił, bo on się bał, że my wtedy, jeżeli przeprowadzimy tę reformę, taką powiedzmy sobie OFE, to nie będziemy robili prywatyzacji.

Leszek Balcerowicz wzywa też do zaciskania pasa a Platforma Obywatelska, gdyby Leszek Balcerowicz mówił łatwe reformy, to byście przyznawali mu rację. Kiedy mówi trudne reformy, to już nie jesteście tak zapalczywi.

- Nie no, trudne też. Ja myślę, że to tak nie jest, że nie będziemy robili trudnych reform. Ja myślę, że trudne też będziemy robili, zresztą są zapowiedziane. Reforma mundurówek, również KRUS. W miarę możliwości. W miarę możliwości również politycznych.

Mundurówki, KRUS - a ja tych reform nie widzę.

- Premier również mówił o tym, że i górniczym trzeba się przyjrzeć emeryturom. Nad całym tym systemem będziemy pracowali i wiele tam punktów zmian wymienił również w swoim wystąpieniu minister Michał Boni.

Pan podpisałby się dzisiaj pod zdaniem swoich kolegów, że Rostowski jest najlepszym ministrem tego rządu?

- Też to mówiłem. Nawet wielokrotnie się wypowiadałem. Dla mnie na początku Rostowski był objawieniem, jeszcze nikt nie widział jego talentu, ja widziałem jego ogromny kunszt polityczny. Pomyślałem sobie, że ze względu na wiek i tak dalej, on jest tutaj bezpieczny. Myślałem, że jak Donald Tusk wystartuje na prezydenta, to najlepszym takim premierem, który jest bez takich nadmiernych ambicji politycznych a z ogromnym talentem politycznym byłby ewentualnie minister Rostowski.

Donald Tusk nie wystartował a Rostowski co?

- No tak.

Rozmienił się na drobne?

- Rostowski trochę przybladł. Jak szukałem kiedyś najlepszego naszego ministra, bez zająknięcia wymieniałem Rostowskiego. Zresztą dalej bardzo go cenię. Myślę, że w związku z tym co się dzieje dzisiaj, to minister Rostowski jest akurat bardzo potrzebny. W sytuacjach kryzysowych on się sprawdził. I myślę, że przy tąpnięciu w strefie euro, myślę, że dalej może być bardzo pożyteczny dla Polski.

Myśli pan, że pozostanie ministrem, jeśli PO się uda wygrać wybory?

- Na razie się sprawdza, zobaczymy.

A jest ktoś, kto się nie sprawdza i kto nie powinien pozostać w tym rządzie?

- Nie wiem, panie redaktorze. To nie moja rola. Tutaj akurat odpowiedzialność za rząd ponosi premier.

Jeśli będzie tak, że po wyborach będzie wybór, albo trójczłonowa koalicja Platforma-PSL-SLD, albo tylko koalicja z SLD, to który wariant jest lepszy?

- Z SLD jest trudno. Jeżeli już bym musiał, to na pewno ten trójczłonowy. Ale patrząc na to, jakie jest SLD, to już nie jest ten LiD z 2007 roku, a wtedy absolutnie PO nie myślała o LiD-dzie. A ten LiD był znacznie lepszy od dzisiejszego SLD.

Dzisiaj SLD to wybór najgorszy z możliwych?

- Patrząc na to, kto tam idzie do władzy, na tych obszarach, w których SLD ma coś do powiedzenia, np. w telewizji, to tam jest Czarzasty, Kwiatkowski itd. Tam widać te stare twarze, postpezetpeerowskie. A Napieralski wraz z tymi młodymi posłami to jest tylko taki make-up dla tego twardego jądra SLD-owskiego.

Lepszy od SLD byłby nawet PiS?

- Nie, to chyba niemożliwe, żeby PiS wrócił do władzy. Ja nie wiem, czy byłby lepszy od SLD. Źle o PiS-ie w ogóle nie mówię, bo to jest moja była partia. Ale ta koalicja jest chyba niemożliwa ze względu na ten ogromny spór i podział społeczny.

Czy pańskim zdaniem jest dzisiaj tak, że - jak pan obserwuje kolegów, premiera, rządzących - widmo porażki wyborczej realnie zajrzało Platformie w oczy?

- Czy ja wiem? Nawet jeśli zajrzało realnie w oczy, to nie było tutaj strachu. To, co premier zrobił, czyli listy, spotkanie z muzykami itd. przy otwartej kurtynie, to była działalność wynikająca nie ze strachu, a z odwagi. I myślę, że to przyniosło skutki, o czym świadczą sondaże.

Podobno w Pałacu Prezydenckim odbył się dialog - Donald Tusk powiedział do Bronisława Komorowskiego: "Słuchaj Bronku, możemy przegrać wybory", na co prezydent odpowiedział: "Ho ho, no możecie, możecie".

- Nie wiem, tak piszą. Ale czy to jest prawda, to nie wiem.

Nie jest tak, że Platforma bardzo liczy na to, co dziać się będzie - paradoksalnie - 10 kwietnia?

- Myślę, że ze względu na to, że te rocznice odbywają się co miesiąc, to to już trochę spowszedniało - i społeczeństwu, i wszystkim politykom. Mam nadzieję, że jeżeli uda się odseparować te oficjalne uroczystości od tego, co będzie się działo na Krakowskim Przedmieściu, to nie będzie to decydowało ani o życiu politycznym, ani nie pogłębi tych podziałów społecznych, bo bardziej już chyba nie można.

A nie dziwi pana, że mamy rok po katastrofie i cały czas nie mamy tego obiecywanego pomnika ofiar katastrofy gdzieś w centrum Warszawy? Nie dziwi to pana, że władze Warszawy, również liderzy polityczni Platformy, są tak niechętni pomnikowi?

- Panie redaktorze, ale czy pod naciskiem takich politycznych manifestacji władze Warszawy mają budować ten pomnik? Ja uważam, że jeżeli już mamy budować pomniki, to raczej w imię jedności, a nie w imię podziałów. A tutaj to by było jako co? Zaliczenie sukcesu tym manifestacjom?

Czyli nie budować pomnika w ogóle?

- Nie wiem, pewnie się należy i taki pomnik powstanie kiedyś. Ale muszą te emocje opaść, nie można na fali emocji czy podbijania bębenka budować pomnika.

To na koniec chciałem zapytać: PJN-owi pewnie się nie uda, widziałby pan liderów PJN-u w Platformie albo w rządzie Platformy?

- Trudno powiedzieć, bo jeżeli patrzymy realnie na to, co oni reprezentują, to np. nie sformułowali programu.

No nie, nie jest tak źle z tym programem.

- Tylko wycinkowo i to głównie formułował ten program Krzysztof Rybiński.

A nie jest tak, że gdyby przegrali wybory, to są do zagospodarowania? Kluzik, Poncyljusz?

- Trudno powiedzieć, pewnie niektórzy tak. Być może nie wszyscy, bo jednak te podziały między PiS-em a Platformą są dosyć ostre i wydaje się, że niektórzy z PJN-u też w przeszłości reprezentowali bardzo twardą linię PiS-owską. Dzisiaj są co prawda w PJN-ie, ale pewien problem byłby pewnie też w Platformie, nie wiadomo w jakich okręgach mieliby startować. To nie jest taka prosta sprawa, to są trudne sprawy polityczne.

RMF

Zobacz także