"Kwaśniewski nie nadawał się na ministranta"
Gdyby Grzegorz Napieralski zaproponował mi kandydowanie do Parlamentu Europejskiego, to prawdopodobnie bym się zgodził. Ale do partii nie wrócę - zapowiedział w Kontrwywiadzie RMF FM Józef Oleksy, były premier i lider SLD.
Nowemu szefowi tej partii radzi: Lewica zawsze powinna być antyklerykalna - to jest mój pogląd, a ja nie jestem wrogo nastawiony - dodał Oleksy.
Konrad Piasecki: Józef Oleksy, polityk, który wśród licznych byłych tytułów ma też tytuł byłego prezesa SLD. Uronił pan łezkę radości po wyborze następcy?
Józef Oleksy: To nie była dla mnie sprawa emocji osobistych.
Żadnych emocji?
- Sekundowałem sprawie.
Nie powie pan, że się pan z wygranej Napieralskiego nie cieszył?
- Uważałem, że wybór Olejniczka także byłby wyborem osoby doświadczonej i trafnym.
Ale byłby wyborem narcyza używając pańskiej terminologii?
- Piękne określenie i kwiat osobliwy.
I osoba osobliwa.
- Nic panu nie wyjdzie z tego porównania.
- Czy wygrywa narcyz Olejniczak, czy wygrywa nie wiem? Napieralski jest kim jak nie narcyzem?
- Używa pan pejoratywnie tego określenia przy Olejniczaku a ja mu jestem bardzo życzliwy. Uważam, że nie ma żadnej jego klęski. W demokratycznej rywalizacji wygrywa jeden.
Napieralskiego do jakiego kwiatka by pan porównał?
- Też do jakiegoś ładnego.
Czyli do jakiego np.?
- Nie nasuwa mi się.
- : Mała stokroteczka?
- Dlaczego mała, dlaczego stokroteczka? Po co te zdrobnienia?
Wielka lilia?
- Obaj byli działaczami tej samej partii, liderami. Przystąpili do rywalizacji. Jeden po męsku wygrał i tyle.
Podejrzewałem radość z powodu Napieralskiego, bo to on zawsze powtarzał "Żałuję, że Oleksy i Miller są poza partią".
- I bardzo dobrze mówił. To świadczyło o jego mądrości i dojrzałości.
Wraca pan do SLD w takim razie?
- Partia, która miała czterech premierów i żaden z nich nie jest z nią, to trochę daje świadectwo o swoim wnętrzu chorobliwym.
I jednego prezydenta.
- Jednego prezydenta, którego też nie ma z nimi.
Wraca pan do SLD panie premierze?
- Nie zamierzam.
Nawet po wyborze Napieralskiego? A jak zadzwoni, zaproponuje?
- Jestem byłym premierem i marszałkiem Sejmu i nie potrzebuję dla swojej identyfikacji być członkiem jeszcze partii. Odszedłem z nią poróżniony, z częścią elity a nie z partią jako taką.
Miał pan jakiś kontakt z Napieralskim po jego wygranej?
- Po wygranej, bardzo króciutko, telefonicznie?
Pan gratulował czy on zapraszał do powrotu?
- Zawsze się gratuluje i on nie zapraszał do powrotu, bo to są wasze dziennikarskie etykiety, że jeden jest beton nieoszlifowany i marny naśladowca Millera rzekomo, a drugi trochę lepszy naśladowca Kwaśniewskiego, ale też wam się nie podoba.
Ale w tych porównaniach rzeczywiście coś jest? Napieralski pachnie panu marnym i nieoszlifowanym betonem?
- To są wymysły dziennikarzy, którzy po wierzchu się poruszają.
Ale jak zadzwoni Napieralski i mówi "Panie Józefie partia potrzebuje"?
- To są tematy, których się tak nie stawia. To już jest język, który pan z książek chyba pamięta, że partia oczekuje.
Nie. Marksistowskie pozycje, baza, nadbudowa - wszystko to pamiętam z dzieciństwa i młodości wczesnej.
- Ale panu ciąży ta pamięć. Mnie już nie ciąży więc ja rozumuję kategoriami demokracji.
Jak zadzwoni Napieralski i powie: "Panie premierze, zapraszamy do Parlamentu Europejskiego" to pan nie odmówi?
- To rozważałem i gdyby taka propozycja była prawdopodobnie bym ją przyjął. Nie jest to jednak przedmiot moich marzeń jak u innych widzę, że przebierają nogami, bo żyć nie mogą bez Parlamentu Europejskiego.
Wróży pan, że Napieralski oznacza powrót takich ludzi jak Miller, jak Dyduch, jak Aleksandra Jakubowska?
- Nie ma w ogóle czegoś takiego, jak powrót takich ludzi. Tych ludzi, to wy m.in. media wykreowaliście na demony lewicy. Chcę zwrócić uwagę, że podział na te grupy rzekomych demonów-seniorów i tych seniorów, ale dobrych, to są wymysły wąskiej grupki salonowej na lewicy.
Ale jedne demony są w SLD, bo Janik, Szmajdziński i Nikolski są a inne demony?
- A inne demony won. Ja do nich należę.
Więc ja pytam, czy te demony, które "won" wracają?
- Nie, nie sądzę, żeby była taka formuła, żeby ktoś miał wracać i jeszcze mącić na dodatek. Wszyscy mają świadomość, i starzy i młodzi, na czym polega wyzwanie dla lewicy. Na odzyskaniu języka i pomysłów dla ludzi i na otwartości by jednoczyć się ku centrolewicy.
Czyli trzeba "z żywymi naprzód iść, po życie sięgać nowe, a nie w uwiędłych laurów liść z uporem stroić głowę".
- Głównie z żywymi, a życie niesie przyszłość.
Bardziej Napieralski wygrał czy bardziej Olejniczak przegrał?
- Wygrał Napieralski, to dla niego duże osiągnięcie.
Bo - jak twierdzą złośliwi - ma mocniejszą głowę i jeszcze mocniejszą wątrobę.
- To znowu jakieś złośliwości. Po prostu ma mniejsze doświadczenie, jeśli chodzi o państwo i funkcje państwowe. Olejniczak tu ma więcej wyczucia i wiedzy, ale wszystko jest do nadrobienia.
To skąd w takim razie triumf Napieralskiego?
- Olejniczak popełnił jakieś błędy w funkcjonowaniu wewnętrznym partii. Po prostu więcej wagi przykładał do otoczenia poza partią, uznając, że ona jest już gotowa do centrolewicowości i szerokiej formy współpracy, a zaniedbał stosunki z tą partią, od której miał mandat.
A może to jego zwroty go wykończyły? Najpierw postawił na otwarcie na centrum, potem na lewicowość.
- O tym właśnie mówię. Na dodatek robił to nieklarownie. Postawił to przed dbałością i pielęgnowaniem wewnętrznej atmosfery w partii.
Napieralski oznacza - jak pisze "Rzeczpospolita" - "szczucie na czarnych"?
- A skąd. To też taka etykieta na wszelki wypadek.
Ale Napieralski mówi o tym, że trzeba się zwrócić na lewo, że trzeba walczyć o aborcję.
- Lewica zawsze powinna być antyklerykalna. To jest mój pogląd a ja nie jestem wrogo nastawiony.
Zawsze antyklerykalna? Józef Oleksy to mówi? Seminarzysta?
- Tak. Zawsze wtedy, kiedy duchowieństwo i Kościół wykraczają poza swoje pole działania. To jest oczywiste w europejskiej lewicy.
Ucieszy pana, że Napieralski też był podobno ministrantem?
- Co z tego? Miller był i tylko Kwaśniewski nie był bo się nie nadawał.
Nie ma pan obawy, że jaka by ta lewica nie była, czy antyklerykalna, czy bardziej lub mniej lewicowa, i tak jest skazana na wegetację?
- Nie uważam. Może się tak stać oczywiście. Jeśli po tym kongresie koledzy nie odzyskają wigoru i pomysłów społecznych i pomysłów na atrakcyjną przyszłość kraju, zwłaszcza dla młodego pokolenia, to zejdą na bok. Ale cakla tak nie musi być i nie będzie. Dlatego, że lewica społeczna jako alternatywa jest potrzebna Polsce, a nie grupkom kolegów robiących karierę.
Pogodził się pan z Aleksandrem Gudzowatym?
- W żadnym przypadku i możecie go tu jeszcze wielokrotnie zapraszać, żeby bzdury opowiadał.
Na żadne kolacje pan z nim już nie chodzi?
- Nie, to jest człowiek, który okazał się nikczemny i ja tego zdania nie zmienię.
A prokuratura pana przesłuchała i zainteresowała się tym co mówi Gudzowaty? Że pan go próbował namawiać do składania fałszywych zeznań i obciążania syna Leszka Millera? Zainteresowała się tym prokuratura?
- To jest bzdura i kłamstwo. Gudzowaty kłamie, prokuratura się tym nie zainteresowała bo nie miała najmniejszego powodu, a Gudzowaty może jeszcze wiele bzdur opowiadać, bo on jest przeciwko wszystkim. I przeciw sobie per saldo, więc ten człowiek mnie nie interesuje. Narobił mi szkody największej w moim życiu.
: A z Millerem i Kwaśniewskim pan potrafi na kolację jeszcze pójść?
- Z mało kim chodzę już na kolację. Teraz moja wolność polega na tym, że robię co mi się podoba, chodzę na kolacje z kim mi się podoba, czytam co mi się podoba i piszę co mi się podoba.
I ćwiczę umysł i jestem ostry jak brzytwa?
- Nie jestem ostry jak brzytwa. Bardzo tego żałuję, ale wrócę do tej kondycji.