Julia Pitera: Ja czasami zabieram męża
Pamiętam jak Kaczyńscy ostro ocenili działalność Gudzowatego i jak reagował 2 września Jarosław Kaczyński na pytanie dziennikarzy o Gudzowatego i tę umowę. Był zadziwiająco łagodny, tym razem - mówiła w Kontrwywiadzie RMF FM Julia Pitera, pełnomocnik rządu do spraw walki z korupcją.
- Podobnie zresztą Aleksander Gudzowaty jest niebywale łagodny, jak mówi o braciach Kaczyńskich. Bardzo chciałabym wiedzieć, co się znalazło w treści ugody tuż przed rozstrzygnięciem wyborów prezydenckich - dodała.
Posłuchaj Kontrwywiadu RMF FM:
Konrad Piasecki: Czuje się pani wezwana do tablicy przez Władimira Putina?
Nie, bynajmniej.
Premier Rosji wzywał, by przyjrzeć się właścicielom rurociągu jamalskiego pod kątem korupcji. Skoro korupcja to Julia Pitera.
Ja chciałam przypomnieć, jakich ostrych słów użył kiedyś Jarosław Kaczyński, a następnie Lech Kaczyński - kiedy był prezydentem Warszawy - pod adresem Aleksandra Gudzowatego.
Mówimy o Putinie na razie.
Ale powiedział pan, że chodziło o gazową umowę, czyli na końcu chodziło o firmę. Zresztą pan Aleksander Gudzowaty sam dał się wywołać do tablicy, mówiąc, że chodziło o niego. Sam zresztą to powiedział.
Uważa pani, że polski rząd powinien zadośćuczynić żądaniom Putina i wyrzucić Gudzowatego z tej inwestycji jamalskiej?
My nie możemy stosować takich metod, jakie były trochę w Rosji stosowane przy pozbawianiu ludzi władztwa w spółkach. Istnieją jednak pewne reguły i należy ich przestrzegać.
Wierzy pani w uczciwość Aleksandra Gudzowatego?
Ja nie mam zwyczaju mówienia, czy ja wierzę. Uważam jednak, że mimo wszystko o działalności człowieka świadczą fakty. Oczywiście jest tak, że czasami mamy jakieś przekonanie i nie zawsze można udowodnić, że to przekonanie ma podstawę w faktach. Nie mniej to nie jest jakikolwiek powód, żeby były tego jakiekolwiek następstwa.
Ale dlaczego pytanie o Putina i Gudzowatego wywołało w pani odpowiedź - nazwisko Lecha i Jarosława Kaczyńskich?
Pamiętam, jak ostro ocenili działalność Gudzowatego i doskonale pamiętam, jak reagował 2 września Jarosław Kaczyński na pytanie dziennikarzy o Gudzowatego i tę umowę. Był zadziwiająco łagodny, tym razem. Podobnie zresztą Aleksander Gudzowaty jest niebywale łagodny, jak mówi o braciach Kaczyńskich.
Obejrzyj Kontrwywiad:
Zawarli przed wyborami prezydenckimi ugodę.
Bardzo chciałabym wiedzieć, co się znalazło w treści ugody tuż przed rozstrzygnięciem wyborów prezydenckich.
Podejrzewa w niej pani jakieś tajemne pakty?
Nie, niczego nie podejrzewam. Natomiast to są sytuacje, które powinny być jawne; winny być znane opinii publicznej. Jakiekolwiek porozumienia zawierane pomiędzy politykami a biznesmenami muszą być jawne dla opinii publicznej.
Czyli ugoda Kaczyński - Gudzowaty powinna być ujawniona publicznie
Być może tu tkwi tajemnica, dlaczego Jarosław Kaczyński był tak łagodny i uciekł od tego, mówiąc jeszcze niedawno o oligarchach i odgrażając się nie wiadomo czym. Mało tego, mówiąc o działalności szkodliwej dla państwa.
Czy wobec Pawła Grasia będzie pani łagodna?
Troszkę mnie dziwi ta awantura, która jest w tym przypadku. Jeśli chodzi o sprawę tego hotelu, bo pokój tak czy siak miał, a w tym hotelu jednoosobowych nie ma, dwuosobowych nie ma.
Ale z drugiej strony zabieranie syna w służbowe podróże i nocowanie z nim w hotelu, niby nic złego...
Członków rodziny się zabiera
Pani zabiera?
Powiedzmy żony mężów. Powiedzmy tak. Jeżeli są oficjalne delegacje to zabiera się współmałżonków.
Żona Pitera zabiera męża Piterę?
Ja czasami w moje poselskie podróże zabieram, bo się czuję lepiej z tym. Czasami go zabieram, ale raczej nieczęsto. Natomiast sytuacja jest taka, że ludzie jeżdżą w rozmaite wizyty. Przyzna pan, panie redaktorze, że ta rocznica była wyjątkowa.
Czyli zabrał tam syna, żeby pokazać mu obchody siedemdziesiątej rocznicy?
Ależ oczywiście, on będzie to pamiętał do końca życia. Prawdę powiedziawszy, ja jestem w stanie to zrozumieć. Bo to było zdarzenie bezprecedensowe, historyczne i będzie w podręcznikach.
Szkoda, że tego niemieckiego przedsiębiorcy, od którego dom wynajmuje, nie zabrał. Też byłoby dla niego wielkie i piękne wydarzenie.
Panie redaktorze, ta sprawa będzie przecież wyjaśniona, dobrze pan wie. Był komunikat w tej sprawie.
Myśli pani, że Graś to jest człowiek grzeszny, czy człowiek pechowy? Bo ostatnio wokół niego problemów mieszkaniowych mnóstwo.
Panie redaktorze, bardzo przede wszystkim uczciwy i czasem pewnie trochę niedbały. To wszystko. Dlatego, że jedyną rzeczą w sprawie tego domu jest to, że nie wpisał go do rejestru korzyści majątkowych. Natomiast z całą pewnością nie miały tu miejsca żadne próby oszukania państwa i tyle.
"Romek na lodzie nie został" - pisze "Polityka". Odwołany za nepotyzm, były szef KRUS-u znowu znalazł pracę w instytucji podległej ministrowi rolnictwa. Ludowcy nie dają zginąć swoim?
No cóż, specjalista od bydła będzie hodował rośliny. Ja muszę powiedzieć, że mnie zdumiewają tego typu sytuacje. Protokół z kontroli KRUS-u naprawdę nie świadczył dobrze o człowieku, który zarządzał KRUS-em. Jest mi przykro, że jest taka dziwna siłaczka wokół osób, które się nie sprawdziły w strukturach państwa, a mimo wszystko jest jakaś czarodziejska siła, która powoduje, że nie są w stanie z tej wirówki wyjść.
Wezwie pani ministra Sawickiego, żeby pana Kwaśniewskiego odwołał z tego Instytutu Nasiennictwa?
Nie, pan minister Sawicki musi wiedzieć, że takie rzeczy są jednak rejestrowane w świadomości wyborców. I tym ostrzej są rejestrowane, im ostrzejsze są stawiane kryteria. I w sytuacji, kiedy staramy się tych standardów pilnować, przestrzegać i rzeczywiście w stosunku do wielu osób wyciągnęliśmy poważne konsekwencje w związku z ich niewłaściwą działalnością, niewłaściwym wyborem. No, tego typu sytuacja, tego typu upór, nie budzi zaufania.
Pani minister, czy jako kobieta Platformy czuje pani potrzebę bycia wzmacnianą?
Nie, nie czuję potrzeby bycia wzmacnianą.
Donald Tusk się upiera, żeby połowę jedynek na listach wyborczych Platformy dawać kobietom.
A w ramach partii to partie mogą robić, jeżeli partia sobie uznaje, ale...
A według pani to dobry pomysł, będzie w nim pani wspierała Tuska?
W ogóle będę, że tak powiem, neutralnie się odnosiła do tej sprawy. Ja nigdy nie walczyłam o żadną pozycję na liście wyborczej. Zajmowałam już wszystkie, od pierwszej do trzydziestej siódmej i z każdej było równie dobrze, więc...
Ale będzie się pani czuła dobrze z takim sztucznym lansowaniem?
Źle. Źle się będę czuła, ale źle się czuję w jeszcze jednej sytuacji, panie redaktorze. Czuję się źle w sytuacji, kiedy panie, w tej chwili walcząc o parytety, odmawiają wszystkim dookoła posiadania innego zdania na ten temat. Czuję się bardzo niekomfortowo słysząc kompletnie nietolerancyjne wypowiedzi pań, które to organizują. Ich prawem jest to organizować, moim prawem jest mieć swoje poglądy. Na tym polega tolerancja.
To proszę wybić Tuskowi z głowy taki pomysł.
Nie, nie mam zamiaru. Dlatego, że pan premier ma prawo, jeszcze na dokładkę jako szef partii, podejmować takie decyzje.