Janusz Korwin-Mikke: Dzicz!
Na wakacje większość ludzi gdzieś wyjeżdża - i są to albo spokojne miejsca w Polsce, albo zatłoczone plaże w Polsce (zatłoczone pięć razy bardziej, niż za PRL - co dowodzi, że obecnie pięć razy więcej ludzi wyjeżdża nad morze...), albo jakieś wczasowiska na wschodzie lub zachodzie Europy - albo jeszcze bardziej egzotyczne miejsca.
Jednakże część z Państwa wykorzysta urlop na zwiedzanie miast w Europie Zachodniej.
Przy oglądaniu danej miejscowości niesłychanie ważne jest, z jakim nastawieniem się patrzy. Jeśli ma się błędne nastawienie, widzi się nie to, co jest w rzeczywistości. Widzi się to, co chce się widzieć.
Otóż takim absolutnie błędnym nastawieniem jest patrzenie na np. Paryż jako na stolicę państwa, w którym kulturalny naród francuski buduje właśnie podstawy potęgi gospodarczej, tworzy Wielkie Dzieła Kultury Francuskiej, Europejskiej i Światowej - a w ogóle to jesteśmy właśnie w Centrum Cywilizacji.
Nie, proszę Państwa!
Macie przed sobą taki sam widok, jaki mógł oglądać turysta w starożytnym Rzymie na 20 lat przed najazdem Wizygotów: niszczejące budynki, bród i smród, na ulicach Rzymianina niemal nie uświadczy, mówcy w Senacie plotą androny, a głównym problemem jest walka między stronnictwami Zielonych i Błękitnych - wedle barw noszonych przez woźniców na hippodromie.
Obecnie jest dokładnie to samo. Jadąc do dowolnej stolicy Europy Zachodniej (z wyjątkiem stolic Liechtensteinu i Szwajcarii - które akurat nie należą do WE) oglądacie Państwo miasta podbite przez DZICZ!
O kulturze już dawno zapomniano. Porównajcie Państwo np. śmierć i pogrzeb. U nas w Polsce jeszcze jest to obrządek z całą pewnością kulturalny: są egzekwie, trumna, wyprowadzenie zwłok, procesja - cała kupa obrzędów (bo kultura to właśnie obrzędy). Natomiast ci barbarzyńcy szast-prast nieboszczyka spopielają, popiół rozsypują na cztery wiatry - i zacierają ręce.
Prymitywy z Wysp Trobriandzkich starcom każą włazić na czubki palm - i trzęsą. Jak się utrzyma - to dobra, może złazić, jeszcze się nadaje do życia. Jak spadnie - to problem sam się rozwiązuje...
Dzicz zamieszkująca obecnie Europę Zachodnią nie ma palm - ale wymyśliła w to miejsce "euthanazję". Technika inna - ale zasada ta sama, a nawet gorsza. Tam jednak decydują siły natury - u dziczy zachodnio-europejskiej decyduje jakiś dr Mengele, mówiący: ten jeszcze nadaje się do życia - a ten już nie...
Zrozumcie Państwo: takie kraje jak Francja, Hiszpania, Niemcy, Włochy - BYŁY ośrodkami cywilizacji 300, 200 czy może jeszcze 100 lat temu. Ale to już było. Patrzycie Państwo na pomniki zbudowane przez cywilizację, która umarła - a miejsce cywilizowanych Francuzów, Niemców czy Hiszpanów po ulicach pętają się watahy napływowej ludności - ale też i rdzenni mieszkańcy na ogół nie znają nawet tabliczki mnożenia! Ba! Tacy, którzy jej nie znają, są nawet wśród posłów do rządzących tymi krajami "parlamentów".
Zniknęła cała kultura dotycząca zalotów, zaniknął flirt, zniknęły intrygi miłosne - i zniknęły intrygi dworskie. Dziś "zaloty" załatwia się poprzez internet i patrzy, czy partnerka (partner) ma odpowiednie organa płciowe. W parlamencie wygrywa nie ten, kto finezyjnie wyłożył sprawę i przekonał innych - a ten, kto głośno wrzasnął, pokazał, że ma Większość - a w razie czego może sprowadzić pod parlament już nie wojsko (które przynajmniej było jakąś formą organizacji), lecz hałastrę górników, kolejarzy, rolników, pielęgniarek czy jeszcze czegoś. Większości nie interesuje finezja...
A najgorsze, że metody właściwe Dziczy przenikają do Polski, gdzie jeszcze kołacze się Kultura.
Więc piszę to po to, byście patrzyli na np. Paryż nie na klęczkach - lecz z pozycji turysty z kraju kulturalnego - który przyjechał do prymitywów.
