Alik
Spocznij, wolno palić!
Rudolf
Tobie, Alik, już zupełnie odbiło! Do BOR-u cię przyjęli? Zachowuj się! Do godniejszych od siebie mówisz. Ach, kiedyż znów powrócą normalne czasy?
Saba
Już wracają. Mną już nie wycierają sejmowych korytarzy i Alik już może się szwendać, gdzie chce. Wróciliście na stare śmiecie, gdy was Tusk przepędził ze służbowej willi...
Alik
Nie przepędził, nie przepędził... Skoczyć nam może na pukiel i tyle. Jakby pan Jarek chciał, tobyśmy zostali nawet na zawsze. Ale starsza pani, gdy usłyszała Tuska, który jak się wprowadzał do sąsiedztwa, zapowiedział, że kupi psa, to zawołała Jarka i mnie i mówi: "To już jest koniec. Nie ma już nic. Pakujemy się i wracamy do siebie!".
Saba
Hahaha! Mądrze zrobiła, bo Tuskowy piesek dopiero by ci kota pogonił. Znów byś się stał dachowcem, jak kiedyś, łajzo jedna zapchlona!
Alik
Tylko nie łajzo! Do osobistego kota premiera mówisz, burku sejmowy! Sypiamy w jednym łóżku. I nie mam pcheł! Trochę szacunku!
Saba
Każdy ma takiego kota, na jakiego zasłużył! I nie drażnij mnie sierściuchu, bo cię pacnę...
Alik
Ty, Sabo, na starość coraz bardziej robisz się platformerska. I agresywna, całkiem jak twój pan. Na psy oboje schodzicie. A przestrzegał was przed tym Olo Kwaśniewski. Nie pamiętasz już? "Ludwiku Dornie i ty, Sabo, nie idźcie tą drogą!". Tak wołał, a głos mu się trząsł w filipińskiej gorączce... I wodził wzrokiem błędnym...
Rudolf
Przestańcie już, nie róbcie szamba z perfumerii. Nie możecie choć raz pokazać, że pies może dobrze żyć z kotem? To byłby dobry przykład dla narodu. My, zwierzęta z pałacu, musimy zawsze dawać wzór.
Saba
Rudi, tobie też już odbiło, kastracie. Myślicie, że jesteście jacyś nadzwyczajni, że ktoś zwraca na was uwagę? Wam... Nam po prostu się udało...
Rudolf
Udać, to się naszym państwu udało. Nie każdemu się udaje. Wczoraj słyszałem, jak mówił pan do pani, że pogonili kota temu księdzu z Torunia, co chciał wodę gorącą spod ziemi wydobywać i miał mu rząd przyznać jakieś strasznie duże pieniądze. Rząd dał, a potem odebrał. I śmiał się mój pan, o tak: hihihihihihi...
Saba
Tak, też słyszałam o tym. Odebrali cwanemu księdzu kasę, bo gorąca woda - owszem - jest, ale w Ciechocinku, a nie w Toruniu. To chciał rurami ciągnąć wodę do swojego radia? Albo akwedukt zbudować?
Alik
I teraz ksiądz wyprawę krzyżową organizuje na Warszawę. Wojna będzie moherowa! A koledzy księdza od razu uznali, że to atak na Kościół, chrześcijaństwo, papiestwo i w ogóle. Chyba w tym Toruniu Boga w sercu nie mają, że go w pieniężne problemy mieszają...
Saba
Boga nie mają, ale Bożka mają...
Rudolf
Co ty znów pleciesz?
Saba
Słyszałam, jak pan Ludwik szeptał do telefonu, że wybrali nowego dowódcę redemptorystów, który Bożek się nazywa.
Alik
Nie będziesz miał Bożków cudzych przede mną... Skoro to dowódca, niech jedzie do Iraku!
Rudolf
Sam sobie jedź do Iraku. Nie słyszałeś, że nasz pan Lech podpisał odwrót? Kończymy wojnę. Wojsko wraca do domu.
Alik
Szkoda, my z panem Jarkiem lubimy wojny. Poszarpać kogoś, ukąsić, podrapać - to największa frajda. Ale co tam, nie ta to inna. Coś zawsze sobie rozpętamy. No i jest jeszcze Afganistan. Będzie dobrze...
Saba
Przez to wasze wojowanie siedzimy teraz w oślich ławkach, władzę straciliśmy, w sondażach tracimy. Wszystko stracone! I to jest mądre? Strącili nas jak kaczkę...
Rudolf
Tylko nie jak kaczkę... Nie przezywaj bliźniego swego!
Saba
Ale prawdą jest, że smutno jest wszystkim. Wczoraj pan Ludwiczek taki przybity siedział sam w kuchni, tak ponuro patrzył przez okno. Okropnie muszą się czuć tacy ludzie... Wczoraj na szczycie, drugi człowiek w państwie, noce i dnie pod napięciem, zaszczyty, luksusy, a dziś jak byle emeryt kartofle obiera, na telefon tylko spogląda, ale już nikt nie dzwoni. Starzy towarzysze poukrywali się gdzieś, zniknęli. Pełno było zawsze u nas ludzi, a śmiechu i radości tyle... A dziś nawet komornik nie zajrzy. Boją się, czy co?
Alik
Mój pan nikogo się nie boi, nawet komornika. Tylko mamy się boi, bo jak zła, to za uszy go targa. O Jezu, jak go po wyborach wytargała, za karę, że przegrał. Piszczał, biedaczyna, aż żal brał. Na szczęście była wtedy u nas siostra Szczypińska i to ona z płaczem ubłagała, żeby Jarkowi mama darowała. Bo ta tak się wściekła, że prawie uszy mu urwała. - Po co tyle rozrabiałeś, gamoniu, dlaczego wszystko zawsze psujesz... krzyczała na synka. Ze strachu aż pod wannę wlazłem. Ale u nas już tak jest, że starsza pani rządzi. Ja tam nie narzekam, bo mnie karmi dobrze.
Rudolf
To się ciesz, bo to długo już nie potrwa. My w Pałacu mamy jeszcze trzy lata spokoju, ale co potem? Znów ulica, śmietnik, piwnica? A może ukryć się i tu przeczekać? Może następny prezydent uzna mnie za swojego? Przecież kot wiąże się z miejscem, a pies z człowiekiem.
Saba
Lojalność to jest nasza psia cecha. Trudno to przypisać wam, kotom, i waszym panom. Nigdy by nie doszło do rozejścia się Jarka i Ludwiczka, gdyby lojalność była wszędzie w cenie. A tak? Byli razem w największej biedzie, doprowadzili do zwycięstwa, które się już nie zdarzy, a oni w gniewie się rozeszli. Za ich wzorem inni się wynieśli i topi się partia braci jak kostka cukru w herbacie. Nie mogę tego zrozumieć, nie na zwyczajny psi łeb taka sprawa. Może to my, zwierzęta, powinniśmy władzę nad człowiekiem sprawować? Ale jak to zrobić, kiedy tylko do świtu gadać mamy prawo?
Tytus
(nadal milczy)
henryk.martenka@angora.com.pl