Grupiński: Pracowaliśmy zespołowo, dziś cała odpowiedzialność spoczywa na Tusku
"Wolałbym, żeby w sobotę zapadły inne rozstrzygnięcia. Przywództwo w partii musi być mocne, ale do tej pory wypracowywanie strategii PO odbywało się w zespole. Właśnie taką zespołową koncepcję funkcjonowania partii, zaproponował w sobotę Grzegorz Schetyna". - Tusk w sobotę chciał dać sygnał, że w tej chwili cała odpowiedzialność za prowadzenie partii musi spocząć na nim - mówi o sobotnich wyborach władz PO przewodniczący klubu Rafał Grupiński, gość Kontrwywiadu RMF FM. - Dla Schetyny to, co wydarzyło się w sobotę, to tylko pewien etap. Małe szanse są początkiem wielkich przedsięwzięć - mówi o przyszłości byłego wiceszefa PO, gość RMF FM.
Konrad Piasecki: Przygnębiony pan?
Rafał Grupiński: Wypocząłem w niedzielę, także nie jest najgorzej.
A po sobocie nie jest panu tak po ludzku smutno?
- Powiem krótko, że oczywiście wolałbym, żeby w sobotę zapadły inne rozstrzygnięcia, ale stało się jak się stało.
Ten obraz byłego marszałka Sejmu, byłego wicepremiera, który stoi na mównicy i taki trochę złamany mówi: "Donaldzie, nikt nie kwestionuje twojego przywództwa", a potem dostającego wyrok - to taki przygnębiający obraz, przyzna pan.
- Grzegorz Schetyna przedstawił pewną nieco inną wizję pracy w partii jeśli chodzi o przywództwo, bardziej zespołową koncepcję. To, że użył zwrotu, że nikt nie kwestionuje przywództwa, powiedział prawdę. Nikt tego przywództwa nie kwestionuje.
To nie o model partii chodzi, tylko o jakiejś stare, zadawnione rany, grzechy, blizny, nie wiem już o co.
- Prawdę powiedziawszy ja nie do końca rozpoznaję tutaj główną przyczynę tej decyzji pana premiera, ale ją oczywiście rozumiem.
Ale intuicyjnie - czym się tak Schetyna naraził Tuskowi, że musiał tak smętnie skończyć?
- O to trzeba pytać pana premiera. Jeśli chodzi o ostatnie dwa lata myślę, że zarówno pan redaktor jak i słuchacze wiedzą dobrze, że nie było żadnej wypowiedzi, która by w czymkolwiek krytykowała rząd czy kwestionowała przywództwo Donalda Tuska.
Może rył podskórnie i podglebnie?
- Mówił o tym wczoraj Paweł Wroński, że wszystko co złe, to się pokazywało w mediach, podobno było przypisywane Grzegorzowi Schetynie przez otoczenie pana premiera - cytuję w tej chwili Pawła Wrońskiego. Natomiast myślę, że po prostu pan przewodniczący, premier, chciał jakby wyraźnie dać sygnał, że w tej chwili, cała odpowiedzialność za prowadzenie partii musi spocząć na jego barkach i sala to w sobotę potwierdziła głosowaniem.
Ewa Kopacz mówi: "Jak znam Grzegorza, już swoje błędy przeanalizował". Jakie to były błędy?
- Nie wiem, co pani marszałek miała na myśli.
Przywódca wskazuje swoich zastępców, przywódca wskazuje, kto ma być w zarządzie. Bez jego zgody i wiedzy nie może się właściwie w Platformie nic wydarzyć. Podoba się panu taka partia?
- Bez wątpienia w jednym się zgadzam, mianowicie przywództwo musi być mocne w partii politycznej. Ono nie może być kwestionowane i to jest oczywiste, natomiast...
...partia nie musi być z systemem dyktatorskim...
- ...natomiast czym innym jest i tutaj mieliśmy inną dotąd tradycję, a mianowicie wypracowywanie strategii w działaniu politycznym... Przynajmniej ja pracowałem jeszcze do niedawna w pewnym zespole zawsze. Pan premier teraz...
To powtórzę: podoba się panu taka Platforma, czy nie? Tak, czy nie?
- Platforma mi się zawsze podoba, bo jest moim projektem ulubionym...
Nawet taka?
- ...tak że nawet taka będzie mi się podobała, ale uważam, że w tych sprawach powinien pan premier stworzyć sobie nowy zespół, w którym nie będzie w takim razie Grzegorza Schetyny, ale powinien być taki zespół, który będzie pracował nad strategią partii, a nie tylko...
Stworzył sobie - Ewa Kopacz, Gronkiewicz-Waltz, Sikorski, Borusewicz...
- Tak, formalnie dzisiaj on istnieje. Pytanie, kto z tego zespołu będzie tym ścisłym sztabem działającym na co dzień.
A nie pyta pan sam siebie: "Gdzie jest ta lekka, obywatelska, dyskutująca, demokratyczna partia, którą sobie wymarzyłem?"?
- Proszę pamiętać, że my jesteśmy w Sejmie w nieco innej sytuacji, bo klub parlamentarny jest taką...
Nie, ale pytam o partię, jako partię.
- Klub parlamentarny jest taką wypustką, że tak powiem, takim ambasadorem całej partii w Warszawie, mówiąc żartobliwie i w klubie dyskusje się toczą w sposób bardzo otwarty. Myślę, że to jest dobry przykład działania...
A z Donaldem Tuskiem da się jeszcze podyskutować?
- Bez wątpienia.
Tak?
- Bez wątpienia.
A o Schetynie i jego losach pan z nim dyskutował?
- Ostatnio nie.
- Czyli jakoś słabo z tą dyskusją.
...
A w czym, jeśli chodzi o styl przywództwa, jesteście lepsi dziś od PiS-u?
- Ja nie zestawiam tego z PiS-em. Jesteśmy przede wszystkim partią demokratyczną...
Ale wy się bardzo lubicie zestawiać z PiS-em. Mówić, że tam zamordyzm, kult wodza, ruki pa szwam.
- Przeciwstawiać PiS-owi.
Przeciwstawiać. No i rui pa szwam u was też.
- Platforma jest partią demokratyczną. Wszystko, co u nas się działo, działo się w ramach wyborów.
Ale PiS jest dokładnie tak samo partią demokratyczną. Prezes powiedział: wybierzcie Macierewicza na wiceprzewodniczącego i partia wybrała Macierewicza. U was Donald Tusk powiedział, kto ma wejść do zarządu i tak się stało. Demokratycznie.
- W PiS-ie po pierwsze nikt by, może poza paroma osobami schowanymi w kącie sali, nie zagłosował przeciwko koncepcji Kaczyńskiego.
Przeciwko Macierewiczowi ktoś zagłosował. I to kilkadziesiąt osób.
- Połowa Rady Krajowej jednak uważała, że Grzegorz powinien się znaleźć w zarządzie. Po drugie, prezes Kaczyński wskazuje szefów regionów i ich odwołuje jednym skinieniem palca. W Platformie toczyła się ciężka walka o to, kto będzie tymi regionami rządził. Jesteśmy partią demokratyczną wewnętrznie. To jest ogromna różnica, jeśli chodzi o porównanie nas z PiS-em.
A umie pan, patrząc na to, co premier nazywa "planem rządzenia" powiedzieć, po co Tuskowi jeszcze władza?
- Pan premier przedstawił w sobotę kilka ważnych celów na najbliższy czas. Myślę, że było to przemówienie precyzyjniejsze, jeśli chodzi o cele jakie sobie stawiamy od wystąpienia na Konwencji Krajowej. To jest istotne bardzo, bo te cele są bardzo krótkie czasowo, jeśli chodzi o terminy i są oczywiście bardzie długofalowe.
Z drugiej strony taki okrągły stół, który premier proponuje. Przecież to jest zgrany schemat, przecież wiadomo co będzie: teraz będziemy ganiać Jarosława Kaczyńskiego i pytać: przyjdzie pan, nie przyjdzie? A on wyśle profesora Glińskiego albo Adama Lipińskiego - wy się oburzycie. Ile tak można?
- Zobaczymy, jaka będzie odpowiedź, jak będzie respons na propozycję pana premiera.
A pan jest niepewny? Nie wie pan, jaki będzie respons? Bo ja wiem.
- Zobaczymy.
Zawsze taki sam.
- Na pewno trzeba doprecyzować tą ideę i zobaczymy wtedy, jaka będzie odpowiedź opozycji. Nigdy rozmowa nie jest czymś, co szkodzi demokracji.
A czuje się pan jak ktoś, kogo polityczne dni są policzone?
- Nie. Czy ja wyglądam na kogoś, kto liczy ostatnie dni?
Ale "schetynowców" się wycina, to dlaczego premier miałby pana zostawić na fotelu szefa klubu?
- Proszę pamiętać, że w tej sprawie po pierwsze pan premier powiedział w sobotę, że to jest koniec wyborów w Platformie, decyzji personalnych - to powiedział bardzo wyraźnie. Po drugie, dwa tygodnie temu także wypowiedział się bardzo mocno na temat tego, że jest zadowolony z pracy klubu i nie widzi powodu po słynnym wystąpieniu Andrzeja Biernata, żeby zmieniać cokolwiek w klubie. Ja rozumiem, że po sobocie pojawiają się też takie głosy, że mnie, niejako przyjaciela Grzegorza Schetyny, trzeba by było ewentualnie także uwzględnić w jakiś zmianach. Natomiast nie z powodu przyjaźni się usuwa ludzi, którzy mam nadzieję, nie najgorzej pracują.
Ale egzekucja podobno w styczniu, już termin wyznaczony. Pan chodzi po świecie, a tutaj kat już stoi z toporem.
- Na miejscu wszystkich katów, którzy gdzieś tam się anonimowo czają w mediach, bym się tak nie spieszył i nie ryzykował.
Jak pan patrzył na te wydarzenia sobotnie, to jakie analogie historyczne się panu kojarzyły z taką rozgrywką wewnątrzpartyjną?
- Powiem tak, zawsze trzeba patrzeć na własną historię polityczną w taki sposób, w którym ma się dystans i myślę, że tutaj najlepiej by przypomnieć sobie Demostenesa i jego takie krótkie, proste zdanie, że "małe szanse są często początkiem wielkich przedsięwzięć". Myślę, że na przykład dla Grzegorza Schetyny to jest tylko jakiś etap.
Dla Grzegorza Schetyny. A dla Platformy? To jest etap rozliczenia Robespierre'a z Dantonem?
- Moim zdaniem mamy nowy zarząd i ja jestem osobiście członkiem tego zarządu, więc jestem też bardzo ciekaw, jak będą biegły nasze przygotowania do eurowyborów i do wyborów samorządowych. Mam nadzieję, że ten nowy zarząd się spisze w tej sprawie.
To na koniec jeszcze raz powtórzę pytanie, przygnębiony jest pan po sobocie?
- Nie jestem uradowany, ale myślę, że po prostu musimy to przyjąć, to co się wydarzyło i starać się jak najlepiej pracować dla tego projektu, jakim jest Platforma. Wszystko przed nami.
Rozmawiał: Konrad Piasecki