Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Duda obiecuje, Morawiecki stopuje

Ministrowie rządu Beaty Szydło studzą zapał prezydenta Andrzeja Dudy do realizacji obietnic z kampanii wyborczej. Wicepremier Mateusz Morawiecki daje do zrozumienia, że nie wszystko da się zrobić od razu. - Następuje przedefiniowanie obietnic wyborczych. Być może obóz zjednoczonej prawicy powinien za nie nawet przeprosić - mówi w rozmowie z Interią dr hab. Norbert Maliszewski, politolog i ekspert ds. zachowań politycznych z Uniwersytetu Warszawskiego.

Wicepremier zablokuje obietnice prezydenta?
Wicepremier zablokuje obietnice prezydenta?/Kosc/AGENCJA WSCHOD/REPORTER/Karolina Misztal/REPORTER/East News

Pomoc frankowiczom i podwyższenie kwoty wolnej od podatku do 8 tys. złotych, to oprócz programu 500 zł na dziecko i cofnięcia reformy emerytalnej, kluczowe obietnice Andrzeja Dudy, wyjątkowo mocno eksponowane w czasie kampanii przed wyborami prezydenckimi. 

Niedawno minęło pół roku odkąd Duda został zaprzysiężony na prezydenta. W tym czasie udało się zrealizować jedynie wprowadzenie pomocy finansowej dla rodzin, jednak do Sejmu trafił projekt rządowy. Inicjatywa Dudy została zrealizowana, ale formalnie to premier Beata Szydło może odhaczyć na liście spełnioną obietnicę.


Zapał prezydenta studzą ministrowie. "Nie" dla obniżenia kwoty wolnej od podatku w tym roku powiedział minister finansów Paweł Szałamacha. 



Dzisiaj w "Kontrwywiadzie" RMF FM wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki jasno daje do zrozumienia, że szybkiej zmiany nie będzie. "Trzeba ją w mądry sposób fazować, to znaczy w tym roku, moim zdaniem, nie powinniśmy wdrażać takiego gwałtownego podniesienia" - mówi wicepremier. I dodaje, że należy dokładnie przeliczyć, jaka by to miała być kwota. "Może nawet nie 5 (tysięcy - red.), może mniej" - precyzuje Morawiecki. 


Wicepremier bardzo sceptycznie podchodzi też do prezydenckiego projektu ustawy wspierającej frankowiczów, której projekt wpłynął do Sejmu 15 stycznia. Zakłada ona zastosowanie tzw. kursu sprawiedliwego, po którym doszłoby do przewalutowania zobowiązań. 

"Ten projekt prezydencki, gdyby przeszedł, jeżeli prawdą są te pierwotne wyliczenia, które teraz mamy, czyli 40 mld straty itd. czy kwota koło tego, byłby dużym zagrożeniem dla sektora (bankowego - red.)" - ocenił Morawiecki na antenie RMF FM.


- Mamy do czynienia z grą, w której wykonuje się dużo ruchów pozornych. Prezydent jest dobrym policjantem, który będzie starał się pokazać, że spełnia obietnice i w tym celu tworzy ustawę. Złym policjantem będzie wicepremier Morawiecki, który krytykuje prezydencki projekt. Może to oznaczać, że pomoc frankowiczom nie zostanie wdrożona. Złe odium będzie przeniesione na wicepremiera, ale w związku z tym, że nie ma dużego społecznego oczekiwania, aby pomóc frankowiczom, to pewnie wszystko rozejdzie się po kościach - mówi w rozmowie z Interią dr hab. Norbert Maliszewski, politolog z UW.

Zdaniem eksperta, mamy tutaj do czynienia z zarządzaniem kryzysem. - Palący problem będzie rozwiązany za pomocą różnego rodzaju pseudoruchów, pseudopomysłów, gry na linii rząd- prezydent, a frankowicze sami będą musieli spłacać swoje kredyty i nie powinni oczekiwać tak naprawdę żadnej pomocy -  uważa nasz rozmówca.


Trudności z wywiązania się z obietnicy złożonej frankowiczom, nie rzucą większego cienia na działalność Andrzeja Dudy. - Z badań przeze mnie prowadzonych wynika, że duża część Polaków nie słyszała o tej ustawie, a ci którzy o niej słyszeli, jeżeli nie mają kredytu we frankach, wcale nie uważają tego rozwiązania za dobre. Co więcej sami frankowicze krytykują ten pomysł - wyjaśnia Maliszewski.

W opinii eksperta, zrozumiałe jest to, że pierwszym i głównym obciążeniem będzie 500 plus, a na inne obietnice nie uda się więcej z budżetu wykroić, ale zła jest komunikacja rządu. - Na samym początku powinna być jasno pokazana droga realizacji obietnic. Byłoby to zrozumiałe dla przeciętnego Kowalskiego, że nie można wszystkich obietnic zrealizować od ręki - przekonuje nasz rozmówca. 

- Widzimy pewną racjonalizację obietnic wyborczych, które pojawiły się w kampanii. Wydaje się, że to może być źle oceniane, ale jak się popatrzy na rządy SLD czy Platformy, to tam obietnic było bardzo wiele i one nie były kompletnie realizowane. Tak jak w serialu "House of Cards", następuje małe przedefiniowanie obietnic wyborczych - zauważa ekspert.


Skupienie przekazu rządu i prezydenta w ostatnich dniach na "dobrej zmianie" wynikającej z wprowadzenia programu "Rodzina 500 plus", ma na celu odwrócenie uwagi wyborców od obietnic, z realizacją których są problemy. - Być może powinni to robić ostrożniej, być może za przedefiniowanie obietnic należałoby nawet przeprosić - mówi w rozmowie z Interią dr hab. Norbert Maliszewski.

Prezydent Andrzej Duda wręcza nominację wicepremierowi Mateuszowi Morawieckiemu
Prezydent Andrzej Duda wręcza nominację wicepremierowi Mateuszowi Morawieckiemu/ STANISLAW KOWALCZUK/East News
INTERIA.PL

Zobacz także